Dziennikarze zapytali Aleksandra Łukaszenkę na konferencji prasowej 6 lipca w Mińsku o miejsce dyslokacji najemników Grupy Wagnera jej szefa Jewgienija Prigożyna. Zgodnie z porozumieniem zawartym przez Mińsk i Moskwę po nieudanym przewrocie wojskowym „wagnerowców” w Rosji i przerwanym „marszu sprawiedliwości na Moskwę”, na życzenie Łukaszenki mieli oni zostać przerzuceni na Białoruś.
Białoruski uzurpator pytany w czwartek, co się dzieje z najemnikami Prywatnej Firmy Wojskowej odpowiedział, że „Wagner” to firma rosyjska, więc pytanie nie do niego.
„O ile mi wiadomo, bojownicy są w swoich obozach. Jeśli chodzi o Prigożyna, jest on w Petersburgu. Nie ma go na terytorium Białorusi” – odpowiedział Łukaszenka.
Dyktator powtórzył, że nie widzi zagrożenia dla Białorusi z powodu stacjonowania bandziorów Prigożyna. Jego zdaniem Grupa Wagnera na Białorusi może zostać wykorzystana do obrony kraju.
„Absolutnie się nie boję ani się nie martwię, że będziemy mieli pewną liczbę tych wojowników. Co więcej, zostaną oni umieszczeni pod pewnymi warunkami. Główny warunek: jeśli będziemy musieli użyć tej jednostki do obrony państwa, zostanie ona użyta natychmiast. A na ich doświadczenie będzie zapotrzebowanie” – powiedział.
Według oficjalnej wersji, głoszonej zarówno przez Putina, jak i Łukaszenkę, jednym z warunków porozumienia z wagnerowcami był ich „wyjazd” na Białoruś. Ale wciąż nie ma dowodów na ich obecność w tym kraju.
ba za nashaniva.com
3 komentarzy
zwz
6 lipca 2023 o 11:41JUŻ NIEDŁUGO ! ZDRAJCO
Romcio
6 lipca 2023 o 20:49Agro hitler , destroyer grobów. Tylko jeden naród, jedna kultura, jedna waluta..
PI Grembowicz
7 lipca 2023 o 12:36W du…
Sorry, ale właśnie tak jest.