
Aleksander Łukaszenka. Fot: belta.by
Aleksander Łukaszenka odbył we wtorek spotkanie z urzędnikami, odpowiedzialnymi za rozwój Polesia Prypeckiego, regionu krajobrazowego obejmującego tereny w dorzeczu Prypeci i Bugu, znanego z rozległych terenów mokradłowych, bagien i licznych rzek.
Łukaszenka zwrócił uwagę na temat zasobów wodnych Białorusi — a przede wszystkim na Prypeć. Jak stwierdził, wody tej rzeki „odpływają do morza”, zamiast służyć krajowi.
„Dokąd te wody trafiają? Dobrze by było, gdyby Ukraina mogła w pełni wykorzystać wody Dniepru… Te wody trafiają do morza. Dlaczego więc nie pomyślimy dziś o potrzebie „zawracania tej wody”, kiedy trzeba i tam, gdzie trzeba?” — pytał.
Wspomniał w tym kontekście, że władze obwodu homelskiego podsunęły mu pomysł reaktywacji systemu kanałów dniepro-bugskich.
„Kiedy ją zobaczyłem, aż mi pociemniało w oczach. Takich ogromnych pieniędzy po prostu nie mamy” — przyznał Łukaszenka, jasno sygnalizując skalę kosztów, o jakich mowa.
Mimo to nie wykluczył dalszej dyskusji. Podkreślił, że zanim zapadnie jakakolwiek decyzja, potrzebne są konsultacje z ekspertami, ludźmi „zorientowanymi i rozumiejącymi temat”.
„Jeśli okaże się, że warto, że to się zwróci i przyniesie efekty dla obwodu homelskiego — przechrzścimy się i zaczniemy robić” — powiedział pół żartem, pół serio.
Łukaszenka zaznaczył, że rezerwy systemu kanałów wciąż istnieją i mogą okazać się cenne — zwłaszcza w okresach deficytu wilgoci na polach.
„Ale musimy rozumieć: czy mamy środki, czy ich nie mamy, czy będą, czy to w ogóle przyniesie efekt. Jeśli tak — będziemy ich szukać”.










Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!