
Siergiej Botwicz. Zdjęcie: belsmi.by
Zostałem porwany, przetrzymywany w izolatce, grożono mojej rodzinie” – pisze z białoruskiej kolonii karnej 61-letni obywatel Litwy, skazany na 13 lat za rzekome szpiegostwo. W dramatycznym liście ostrzega: „Każdy Europejczyk może trafić w tę pułapkę”.
Siergiej Botwicz – 61-letni przedsiębiorca z litewskim paszportem i białoruskimi korzeniami – odsiaduje wyrok w jednej z najcięższych białoruskich kolonii karnych. Miejsce to, znane jako „Wilcze Nory”, stało się symbolem represji: to tu reżim Łukaszenki przetrzymuje setki więźniów politycznych, w tym również cudzoziemców skazanych za rzekome szpiegostwo.
Botwicz został zatrzymany w czerwcu 2021 roku podczas wizyty u chorej siostry i odwiedzin grobów rodziców. Proces odbył się za zamkniętymi drzwiami, a wyrok – 13 lat kolonii karnej – zapadł w październiku 2022 roku. Sprawa była owiana tajemnicą aż do dziś.
Do listu zza więziennych murów dotarła redakcja Naszej Niwy. Ze względów bezpieczeństwa nie ujawnia nazwisk osób, od których go uzyskała ten dokument. Zgodnie z białoruskim prawem, w przypadku ich zidentyfikowania grozi im kara do sześciu lat więzienia.
W opublikowanym właśnie liście Botwicz pisze, że jest niewinny i uważa się za politycznego zakładnika. Opowiada o brutalnym traktowaniu po aresztowaniu: 10-godzinnych przesłuchaniach bez jedzenia i wody, mimo chorób przewlekłych (cukrzyca, nadciśnienie, zakrzepica). Władze białoruskie miały go zmuszać do fałszywego przyznania się do działalności szpiegowskiej na rzecz litewskich służb specjalnych.
– Oskarżono mnie bez jakichkolwiek dowodów. Grożono mojej żonie i dziecku. Kazano im przyjechać na Białoruś z moim telefonem służbowym, rzekomo żeby mi pomóc – pisze Botwicz.
Twierdzi, że inni zatrzymani, jak np. obywatel Litwy Waliancin Kozłowski, zostali zmuszeni do obciążających go zeznań, a białoruscy funkcjonariusze próbowali zmanipulować jego rodzinę za pomocą fejkowych rozmów w aplikacjach mobilnych.
W październiku 2024 roku białoruscy obrońcy praw człowieka uznali Botwicza za więźnia politycznego, podkreślając, że jego proces był zamknięty i nie spełniał standardów sprawiedliwego postępowania.
– Sąd nie dopuścił do udziału niezależnych obserwatorów, a sam wyrok nie został należycie uzasadniony – czytamy w oświadczeniu organizacji.
Mimo niedawnego uwolnienia 14 więźniów politycznych w ramach gestu wobec USA, wśród nich nie znalazł się żaden obywatel Litwy. Dziennikarze spekulują, że to efekt napięć między Mińskiem a Wilnem, które aktywnie wspiera białoruską opozycję i apeluje o sankcje.
Botwicz to nie przypadkowa osoba. Urodzony w Nowym Dworze (obwód grodzieński), ukończył Miński Instytut Języków Obcych i przez lata prowadził biznes turystyczny oraz eksportowy na Białorusi, Rosji, Francji i na Litwie. Jego firmy obracały dziesiątkami tysięcy euro, a on sam inwestował w historyczne posiadłości i miał ambitne plany stworzenia kompleksu turystycznego w majątku Bagudzienki. Żadne z tych przedsięwzięć nie zostało jednak zrealizowane – biznes zaczął się rozpadać, a w 2018 roku prokuratura białoruska wszczęła wobec niego sprawę o oszustwo inwestycyjne.
Wydawało się, że mężczyzna opuścił kraj i unikał odpowiedzialności. Aż do 2021 roku, kiedy został zatrzymany przez KGB.
W końcowych słowach swojego listu Botwicz nie tylko domaga się uwolnienia, ale także ostrzega obywateli UE przed machiną represji białoruskiego państwa:
– Ludzie, bądźcie czujni! Ten system wywodzący się z komunistycznego piekła działa dziś bezkarnie na terenie Europy. Słucha naszych rozmów, zastrasza, werbuje. W takiej sytuacji może znaleźć się każdy mieszkaniec Unii Europejskiej.
MSZ RP ostrzega: Opuśćcie terytorium dostępnymi środkami. Tysiące ryzykują…
ba za nashaniva.com
1 komentarz
Enricco
31 lipca 2025 o 02:46Zdjęcie przedstawia otyłego mężczyznę, chrońcie się przed takim stanem… o trzeciej w nocy wokół cesarskiego pałacu w Tokio zaczynają treningi biegacze i okrążą te pięć kilometrów trzy razy zanim ja przejdę raz.