We czwartek wieczorem (15 lutego) w wileńskim barze PianoMan Polski Klub Dyskusyjny (PKD) już trzeci rok z rzędu zorganizował obchody niepodległości Litwy. „Nigdy nie sądziłem, że 100-lecie niepodległości Litwy będę obchodził razem z przyjaciółmi Polakami. Nie jesteśmy teraz ani w Sejmie, ani w rządzie czy Pałacu Prezydenckim, tylko w klubie, co dodaje tym obchodom autentyczności” – tymi słowami dziękował za zaproszenie na nieoficjalnych polsko-litewskich obchodach 100-lecia niepodległości Litwy znany historyk Eligijus Raila.
Litewski historyk zaznaczył, że bardzo się cieszy z wizyty Andrzeja Dudy na Litwie, ponieważ nikt w naszym kraju nie będzie miał żadnych problemów z zapisaniem nazwiska polskiego prezydenta w wersji litewskiej. ,,Bo słowo „Duda” zawiera wszystkie litery istniejące w litewskim alfabecie, a nawet z imieniem „Andrzej” nie powinno być większych problemów” – żartował Raila.
W trakcie czwartkowej imprezy odbyła się dyskusja z udziałem historyka Eligijusa Raily i pisarza Herkusa Kunčiusa. Po dyskusji odbył się koncert Vytautasa Labutisa i Andriusa Balachovičiusa, którzy wykonali najbardziej znane i lubiane melodie z okresu międzywojennego. Motywem przewodnim spotkania było międzywojnie, dlatego część gości przybyła w kostiumach z epoki lat 1918-20.
Dyskusja dotyczyła przede wszystkim przeszłości i przyszłości Litwy oraz stosunków z Polakami i Polską. „Wszyscy wiemy, że litewscy Polacy mieli wpływ na tworzenie nowoczesnego państwa litewskiego. Jednak twórca niepodległości Jonas Basanavičius słynął ze swej antypolskości. Jak to naprawdę było?” – zapytał prelegentów moderator dyskusji bloger Aleksander Radczenko.
Eligijus Raila podkreślił, że antypolonizm Basanavičiusa w dużym stopniu był dziełem przypadku, ponieważ swą myśl niepodległościową czerpał przede wszystkim z polskich źródeł. „Największy wpływ na nowoczesną myśl litewską mieli dwaj, a nawet trzej Polacy, to Adam Mickiewicz, Ignacy Józef Kraszewski oraz Władysław Syrokomla. Basanavičius tych autorów bardzo dokładnie czytał i znał na pamięć wiele ich akapitów. To właśnie tworząc nowoczesny program czerpał pomysły z polskiej literatury romantycznej” – poinformował historyk.
Marazm minionej epoki
„Idąc na spotkanie przypomniałem sobie, jak bardzo w ciągu 30 lat wszystko się zmieniło. W 1984 r. pierwszy raz miałem możliwość wyjazdu do Polski. Musiałem wówczas przejść przez masę urzędów, aby otrzymać zezwolenie, a przedtem sowiecki paszport zagraniczny oraz kupić bilet, aby przez białoruską granicę trafić do celu’’ – powiedział Herkus Kunčius.
,,Przypominając tą całą zagmatwaną sytuację uświadamiam sobie, że 100-lecie spotkaliśmy wyzwoleni. I czasem nie rozumiejąc nawet, jaka różnica była między obecną a ówczesną sytuacją” – zaznaczył pisarz. Jak dodał, nasze narody powinny utrzymać tę wolność, ponieważ w obu krajach czyhają pewne niebezpieczeństwa. Kunčius zaznaczył, że „tylko wolni ludzie mogą pomiędzy sobą się porozumieć” i oczekuje, iż na polskim i litewskim rynku wydawniczym pojawią się autorzy z obu krajów.
„Moim zdaniem Litwa nigdy nie była tak otwarta, jak jest obecnie. Mam na myśli, że mieszkamy we wspólnocie europejskiej” – dodał Kunčius.
Lituanizacja Wilna
Eligijus Raila przypomniał zebranym epizod zanotowany przez historyka i publicysty międzywojennego Mariana Zdziechowskiego, kiedy marszałek Józef Piłsudski na początku lat dwudziestych spotkał się z wileńskimi intelektualistami. W trakcie spotkania omawiano los Wilna. Większość zebranych na spotkaniu obawiało się, że jeśli Wilno przypadnie Litwie, to zostanie zlituanizowane.
„Jestem przekonany, że Litwa będzie wolna tylko w tym wypadku, jeśli nigdy nie zostanie zlituanizowane. W tym wypadku chodzi mi nie o samych mieszkańców, tylko o pewną ideologię. Bo dla mnie lituanizacja Wilna polega na wyrzeczeniu się spuścizny polskiej, żydowskiej czy rosyjskiej” – wytłumaczył swój pogląd historyk.
Kresy24.pl za zw.lt
8 komentarzy
mariusz
16 lutego 2018 o 14:14Rozbijacki klubik podobnie „świętował” 11 Listopada w knajpie z piwem i gorzałką. Taką tradycję można określić jako obleśną.
A na spotkaniu opisanym wyżej był obecny m.in. Andrius Kubilius, lider partii konserwatywnej, były premier – znany jako zagorzały przeciwnik polskości na Wileńszczyźnie, za jego rządów przyjmowano najgorsze rozwiązania m.in. wysoce szkodliwą ustawę oświatową w 2011 czy wygaszono ustawę o mniejszościach narodowych w 2010. Teraz on pokazując się wraz z PKD pokazuje, czym naprawdę jest ten klubik.
Alexander
17 lutego 2018 o 09:31Lituanizacja Wilna już niestety nastąpiła. Na ulicach nie słychać języka polskiego. Już prędzej rosyjski. Miejscowi Polacy boją się mówić głośno w ojczystym języku. Obawiają się reakcji litewskich przechodniów,litewskich sąsiadów. Taka jest smutna prawda.
peter
17 lutego 2018 o 20:21Wasc piszesz ze strach mowic po POLSKU w Wilnie?
Co za straszne rzeczy nastaly A wasc po jakiemu /nawijal /jak bywal w Wilnie? Po rosyjsku dla zmylki
wstyd
17 lutego 2018 o 13:13Antoni Radczenko, opluwacz polskości i najemnik propagandy litewskiej, w stroju księdza to żałość i profanacja. Zresztą chyba bardziej by mu pasowały szaty innego wyznania.
józef III
17 lutego 2018 o 20:44tacy to zas..ńcy
Alexander
18 lutego 2018 o 14:08Drogi Peter:Z moich doświadczeń wileńskich wynika, że Litwini nieco inaczej odnoszą się do turystów z Polski i do miejscowych Polaków. Jeśli zorientują się ( co nie jest trudne), że mają do czynienia z turystą z Polski, z niechęcią wprawdzie, ale prowadzą rozmowę albo po rosyjsku albo łamaną polszczyzną ( w zależności od stopnia znajomości języka polskiego). Najmłodsi bardzo często nie znają już rosyjskiego i wówczas pozostaje język angielki lub żaden ( w zależności od stopnia opanowania języka angielskiego).
Inaczej sprawa wygląda w odniesieniu do wileńskich Polaków. W takich przypadkach Litwini wymagają rozmowy wyłącznie w języku litewskim. Z tego powodu miejscowi Polacy ( nie mylić z turystami z Polski) obawiają się negatywnych reakcji ze strony Litwinów, gdy głośno rozmawiają ze sobą po polsku. Byłem naocznym świadkiem takich sytuacji nie jeden raz.
klubik
20 lutego 2018 o 23:12Agenturalny klubik PKD gromadzi kilka osób przycumowanych u Okinczyca, litewskiego polityka i biznesmena, właściciela polskojęzycznych mediów radia i portalu ZW.
Towarzystwo to ma za zadanie rozbijać jedność polskich organizacji i wprowadzać zamęt, a także przemycać antypolską propagandę.
Nie jest przypadkiem, że najważniejsze osoby PKD (Radczenko, Pukszto, Zapolski) mają państwowe stanowiska i są opłacani przez litewską władzę.
Działalność tego klubiku wyczerpuje znamiona agenturalności.
MCDALE
23 lutego 2018 o 19:19PAN ALEXANDER MA W PELNI RACJE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
BYLEM WE WILNIE I DOSWIADCZYLEM TEGO NA WLASNEJ SKORZE!!!!!!!!!!
SLOWEM TRAGEDIA
TYLKO ROZMAWIAJAC PO ANGIELSKU BYLEM TRAKTOWANY SERIO I UPRZEJMNIE.
PO POLSKU MOWIAC ODCZUWALEM NIECHEC LUB DOSLOWNIE ODWRACANIE SIE PLECAMI DO MNIE……
ZAFALSZOWANA HISTORIA I UKRTYTA LUB OTWARTA NIECHEC LUB WPROST NIENAWISC/ ANTYPOLONIZM
POLACY MIEJSCOWI W WILNIE ZYJA JAKBY W UKRYCI NATOMIADST ROSJANIE CZUJA SIE W WILNIE NADAL JAK W DOMU. POMIMO TEGO ZE ROSJANIE SA LUDNOSCIA NAPLYWOWA A POLACY MIESZKAJA TAM OD WIEKOW