„Dla mnie, jako Litwina, jest sprawą niezwykle ważną, żeby w Wilnie został upamiętniony Witold Pilecki, którego humanizm i patriotyzm wniósł się ponad podziały narodowościowe czy religijne” – powiedział w wywiadzie dla radia „Znad Wilii” poseł na Sejm RL Mantas Adomėnas.
W ubiegłym tygodniu Mantas Adomėnas, członek frakcji sejmowej Związku Ojczyzny – Litewskich Chrześcijańskich Demokratów, zaproponował upamiętnić w Wilnie Witolda Pileckiego, rotmistrza kawalerii Wojska Polskiego, żołnierza AK, ale też więźnia niemieckiego obozu koncentracyjnego w Auschwitz, który jako pierwszy poinformował świat o zagładzie Żydów, która w tym obozie miała miejsce. Jest to jeden z nielicznych przypadków, gdy Litwin proponuje upamiętnić w Wilnie Polaka.
„To nie jest tak, że Litwini nie upamiętniają na Litwie, w Wilnie wybitnych Polaków. Adam Mickiewicz, Czesław Miłosz są w Wilnie upamiętnieni. Natomiast Witold Pilecki… Jest mi wstyd, że dopiero teraz o nim się dowiedziałem” – powiedział Mantas Adomėnas.
„Moja rodzina mieszka w Wilnie od XIX wieku, ale nie wiedziałem nic o tym wspaniałym człowieku. Gdy zgłębiłem temat, okazało się, że były i artykuły w prasie litewskiej na temat Witolda Pileckiego, i był pokazywany na Litwie film o rotmistrzu Pileckim, ale jakoś to przeoczyłem. (…) Teraz gdy na Litwie trwają spory w sprawie pamięci historycznej, w sprawie Jonasa Noreiki oraz tego czy on wiedział, czy nie wiedział o Holocauście, gdy swoim podpisem skazał Żydów na zagładę, zobaczyłem zupełne przeciwieństwo Noreiki. Człowieka, który nie wiedział, ale chciał się dowiedzieć, i poszedł do Auschwitz na ochotnika, żeby wyjaśnić co za obóz budują naziści. I nie mając żadnego osobistego interesu opisał ten cały przerażający przemysł Holocaustu. To przykład bezprecedensowego humanizmu, którego w naszych czasach bardzo potrzebujemy” – uważa Adomėnas.
Pomysł Mantasa Adomėnasa spotkał się z niejednoznaczną reakcją litewskiego społeczeństwa. Jedni internauci chwalili i ofiarowali swoją pomoc, inni twierdzili, że w Wilnie za żadne skarby nie może dojść do upamiętnienia pamięci żołnierza Armii Krajowej i uczestnika „buntu” generała Lucjan Żeligowskiego.
„Będąc wileńskim Litwinem – mój dziadek musiał w międzywojniu z Wilna uciekać do Litwy kowieńskiej, bo inaczej nie miał szansy na studia w języku ojczystym – uważam, że musimy te wydarzenia historyczne przekreślić grubą kreską. Tak, był Żeligowski, ja się oczywiście z jego działaniami nie zgadzam, ale ten konflikt nie powinien decydować o ocenie osób. Możemy zrekonstruować światopogląd Witolda Pileckiego. To był szlachcic z Wielkiego Księstwa Litewskiego. „Litwin” uważający się – o tym bardzo pięknie pisał w swoim czasie Walerian Meysztowicz – za prawdziwego spadkobiercę WKL. Ten polsko-litewski spór o Wilno nie powinien jednak rzutować na dzień dzisiejszy. Ten konflikt został rozwiązany, wybaczyliśmy sobie nawzajem. I nie powinniśmy tych kwestii podnosić, niech je badają historycy. W przypadku Pileckiego jego humanizm zostawia w cieniu wszystkie inne kwestie, konflikty, uczestnictwo w buncie” Żeligowskiego. Dla mnie, jako Litwina, jest sprawą niezwykle ważną, żeby w Wilnie został uczczona upamiętniony człowiek, którego humanizm i patriotyzm wniósł się ponad podziały narodowościowe czy religijne. Prawdziwi bohaterzy są nie za Litwą, nie za Polską, a za ludzkością” – uważa Adomėnas.
Pomoc w upamiętnieniu Witolda Pileckiego Mantasowi Adomėnasowi zaoferował już Instytut Polski w Wilnie. „Rozpoczęliśmy już rozmowy na temat upamiętnienia Pileckiego na Zarzeczu, gdzie rodzina Pileckich miała dom. Republika Zarzecza, pozwolę sobie zażartować, cieszy się pewnego rodzaju autonomią. Reakcje mieszkańców są pozytywne. Wierzę więc, że pomysł zostanie zrealizowany” – zapowiedział gość audycji w radii „Znad Wilii”.
Kresy24.pl za zw.lt/ba
1 komentarz
Jerzy
12 września 2019 o 00:05W puczu Żeligowskiego brał też udział kapelan Litewsko-Białoruskiej Dywizji gen. Żeligowskiego, ks. Franciszek Żak, który w czerwcu 1920 w Wadowicach ochrzcił Karola Wojtyłę.