Sceny gwałtu z gruzińskiego więzienia zostały jednak sfabrykowane? W rozmowie z BBC Romas Raudis z litewskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych potwierdza, że u badanych więźniów nie odnalazł śladów gwałtu.
Dr Raudis został oddelegowany do Gruzji przez ministerstwo sprawiedliwości Litwy po tym, jak należące do prorosyjskiego oligarchy Bidziny Iwaniszwilego stacje telewizyjne pokazały film z drastycznymi scenami tortur i prześladowań więźniów, w tym gwałty, jakich się na nich jakoby dopuszczano.
W audycji BBC „Newshour” Raudis opowiada, że udało mu się spotkać z pokazanymi w filmie więźniami, którzy mieli być gwałceni przy użyciu – również eksponowanych w filmie – kija od miotły i pałki, ale śladów takiego gwałtu na obu przedmiotach nie stwierdził. Również sami więźniowie, u których nie stwierdzono śladów i uszkodzeń ciała na skutek gwałtu, kategorycznie zaprzeczyli, iż zostali zgwałceni.
Na ciałach więźniów nie było też śladów pobicia i jakichkolwiek innych tortur, ale obrażenia takie jak krwiaki czy siniaki w ciągu roku, jaki minął od czasu sfilmowanych wydarzeń, mogły się już zagoić – powiedział Raudis.
Litewski ekspert podkreślił, że w każdej chwili jest gotów udostępnić swoje materiały z badań dla niezależnej oceny specjalistów z innych państw.
Kresy24.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!