Popularyzatorzy wiedzy historycznej coraz częściej prezentują pojedynczy zabytek materialny, jakiś ciekawy przedmiot ze zbiorów muzealnych, rzadziej prywatnych, żeby zaczynając od niego, opisać wydarzenie historyczne. Telewizyjne kanały edukacyjne emitują kilka seriali zbudowanych w ten sposób. I ja chciałbym dzisiaj postąpić podobnie – zacząć od zabytku materialnego, aby napisać coś o najnowszej polsko-ukraińskiej historii.
1987 – banderowiec na polskim znaczku
Znaczki poczt konspiracyjnych – czym są i czym nie są?
Nim przejdę do właściwej historii, nim napiszę coś o rządzie Jarosława Stećki, o związkach Konfederacji Polski Niepodległej z ukraińskim nacjonalizmem i o innych sprawach, muszę wyjaśnić niektóre kwestie związane z samym „zabytkiem materialnym”, od którego zacząłem. Muszę jeszcze przez pewien czas pozostać na terytorium NPH (Nauk Pomocniczych Historii). Nauką pomocniczą jest archeologia, numizmatyka, filatelistyka i wiele, wiele innych obszarów ludzkich zainteresowań. Poważne kolekcjonerstwo zawsze jest nauką, choć kolekcjonerstwo samo w sobie nauką być nie musi. Kolekcjonowanie starych przedmiotów jakkolwiek związanych z ludzką działalnością jest związane z NPH. A wiedza o tych przedmiotach, to jest właśnie NPH. Wiedza o owadach zatopionych w bursztynie nie należy do NPH, bo nie wiąże się z wytworami ludzkiej działalności, ale już wiedza o znaczkach pocztowych – jak najbardziej. Wiele innych dziedzin wiedzy też należy do tej grupy nauk, choćby i nie dotyczyły bytów materialnych, ale tu już za daleko odbiegam od tematu…
Na rynku antykwarycznym nietrudno spotkać znaczki „Poczty Solidarność”, „Poczty KPN” czy „Poczty Regionu Dolnośląskiego”. Pochodzą one z lat 80-tych XX wieku. Trudniej spotkać analogiczne znaczki z czasów II wojny światowej, ale i takie istnieją: „Podziemna Poczta Polska” i „Tajna Poczta Polska” (być może jeszcze jakieś). Czy to są zabytki filatelistyczne? Zazwyczaj mają one napis „Poczta”, ale to nie są zabytki filatelistyczne. Wbrew nazwie to nie są znaczki pocztowe. Dlatego w tytule nie piszę o znaczkach pocztowych, lecz tylko o znaczkach, bez przymiotnika „pocztowy”.
Już w czasie pierwszej wojny światowej bardzo wyraźna była tendencja do wydawania pocztowych znaków opłaty (potocznie zwanych znaczkami pocztowymi) nie po to, żeby rozliczać przy ich pomocy należność za usługi pocztowe, ale po prostu, żeby sprzedać je kolekcjonerom i osiągnąć dochód drogą handlu kolekcjonerskiego. Jeżeli jednak takie znaczki zostały wydane przez pocztę rzeczywiście istniejącą, rzeczywiście trudniącą się (choćby tylko na niewielką skalę) przewożeniem i doręczaniem listów, to wciąż są one zabytkami filatelistycznymi. Istnieje mnóstwo znaczków pocztowych, które prawie wcale nie były używane do opłacania usług pocztowych. Poczty obozów jenieckich, liczne lokalne przedruki unaradawiające z przełomu 1918/19 oraz 1944/45, poczty polskich osiedli w Niemczech 1945/46, poczta II Korpusu… i wiele innych – wszystkie te poczty drukowały znaczki raczej z myślą o kolekcjonerach, a nie po to, żeby rozliczać opłaty za usługę. Nie zmienia to jednak faktu, że znaczki tych poczt są prawdziwymi zabytkami filatelistycznymi.
Przez cały XX wiek miliony ludzi kolekcjonowały znaczki pocztowe. Najróżniejsze poczty wydawały coraz piękniejsze znaczki, które natychmiast trafiały do albumów i klaserów. Mówiąc wprost: mnóstwo znaczków drukowano tylko po to, żeby sprzedać je filatelistom. Popyt na filatelistyczne ciekawostki dawniej był dużo większy niż teraz, a dochody ze sprzedaży znaczków filatelistom były bardzo duże. To zjawisko trwa do dziś, chociaż filatelistów jest mniej, niż było kiedyś. W takich warunkach wiele organizacji nie będących pocztami zaczęło wydawać swoje znaczki, żeby poprzez ich sprzedaż zdobyć fundusze na działalność. Taka jest właśnie geneza różnych poczt konspiracyjnych. W Polsce zjawisko takie wystąpiło w czasie II wojny światowej i na większą skalę w latach 80-tych.
Czym więc są znaczki poczt konspiracyjnych? Jeżeli w konspiracji przewozi się jakieś przesyłki, to nie pobiera się za to taryfowej opłaty od nadawcy. Naklejanie znaczków na przesyłki konspiracyjne nie miałoby żadnego sensu. W każdej konspiracji działają kurierzy, ale znaczki nie mają w ich działalności żadnego zastosowania. Dlatego znaczki poczt konspiracyjnych, wbrew nazwie, nie mają rzeczywistego związku z pocztą i nie są zabytkami filatelistycznymi.
Czym więc są? Są drukami konspiracyjnymi, drukami wydawanymi poza zasięgiem cenzury – cegiełkami służącymi do pozyskiwania funduszy na działalność konspiracyjną / niepodległościową. Zwykle określa się je jako pokwitowania w formie znaczków pocztowych. Włączanie tych znaczków do zbiorów filatelistycznych nie ma sensu. Znaczki takie powinny natomiast wchodzić w skład kolekcji konspiracjanów. W takich zbiorach zasługują na uwagę i szacunek jako zabytki dużo mówiące o działalności niepodległościowej. Są interesującym świadectwem epoki. Ich kolekcjonowanie ma sens nie mniejszy od kolekcjonowania na przykład podziemnych ulotek informacyjnych i propagandowych albo grafik konspiracyjnych propagujących treści patriotyczne.
Jarosław Stećko – zastępca i następca Bandery
Przejdźmy od NPH do samej historii. Kim był Ukrainiec, którego Konfederacja Polski Niepodległej uczciła, umieszczając na znaczkach jego portret między portretami Polaków walczących o niepodległość?
Jarosław Semenowicz Stećko urodził się 19 stycznia 1912 roku w Tarnopolu. Zmarł 5 lipca 1986 roku w Monachium. Jako nastolatek został członkiem Ukraińskiej Młodzieży Nacjonalistycznej i Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (nie znam dokładnych dat). Ukończył Gimnazjum Ukraińskie w Tarnopolu. W latach 1929-1934 studiował prawo i filozofię na Uniwersytecie Jagiellońskim i na Lwowskim Uniwersytecie Jana Kazimierza. Już w 1932 roku był członkiem Krajowej Egzekutywy OUN (dokładniejsza data nie jest mi znana). W roku 1934 został skazany na 5 lat więzienia za działalność niepodległościową. Uwolniony na mocy amnestii w styczniu 1937 roku. W styczniu 1938 roku Jewhen Konowalec zlecił mu zorganizowanie kolejnego kongresu OUN. W roku 1939 Jarosław Stećko bierze udział w rzymskim kongresie OUN. W lutym 1940 roku występuje wraz z innymi działaczami z inicjatywą stworzenia w Krakowie Rewolucyjnego Prowydu OUN-B. 1 kwietnia 1941 roku, na II Wielkim Kongresie OUN-B w Krakowie, Jarosław Stećko zostaje wybrany zastępcą prowydnyka OUN-B czyli zastępcą Stepana Bandery.
22 czerwca Niemcy zaatakowali Związek Sowiecki, wkroczyli na ziemie okupowane przez Sowiety. W tym samym czasie w Krakowie odbył się kongres UKN (1941) – Ukraińskiego Komitetu Narodowego, ponadpartyjnego organu, w skład którego wchodziło ponad stu przedstawicieli ukraińskich środowisk emigracyjnych (dla odróżnienia od innego organu o takiej samej nazwie, w polskiej literaturze niekiedy dodaje się w nawiasie datę 1941). UKN (1941) proklamowało odrodzenie Państwa Ukraińskiego we Lwowie i udzielił pełnomocnictw Jarosławowi Stećce, który przybył do Lwowa natychmiast po przejściu frontu i zwołał tam Ukraińskie Zgromadzenie Narodowe. UZN 30 czerwca przyjęło Akt Odnowienia Państwa Ukraińskiego, później zwany też Aktem 30 Czerwca. Jarosław Stećko wybrany został premierem ukraińskiego rządu. Działania te nie zyskały akceptacji Niemców. Hitler zażądał cofnięcia / odwołania Aktu 30 Czerwca. Wobec odmowy Ukraińców, 4 lipca 1941 roku, Jarosław Stećko został aresztowany (polska Wikipedia podaje 9 lipca). We wrześniu 1941 roku działacze OUN-B, wśród nich Jarosław Stećko, ostatecznie odmówili cofnięcia deklaracji niepodległości i wówczas osadzono ich w obozie Sachsenhausen. 17 września 1941 roku dowództwo Grupy Armii Południe wydało rozkaz nakazujący likwidację OUN-B – nakazujący ściganie wszystkich członków OUN-B. W polskim Internecie podawany jest numer tego rozkazu: 12432/1941.
Po fali aresztowań przywództwo odtworzonego OUN-B objął Mykoła Łebed’. Na II Konferencji OUN-B, w kwietniu 1942 roku, potępiony został zarówno faszyzm jak i komunizm. Jest to koniec orientacji na hitlerowskie Niemcy w OUN-B, chociaż właściwie ten koniec nastąpił już we wrześniu 1941 roku, jeżeli nie wcześniej. Czy działacze OUN-B w czerwcu 1941 wierzyli, że Niemcy pozwolą na odrodzenie niepodległej Ukrainy? Chyba po prostu myśleli, że ciężkim grzechem byłoby nie spróbować.
Wróćmy do Jarosława Stećki. W Sachsenhausen przebywał do września 1944 roku. W połowie 1944 roku Ukraina była już dla Niemców stracona. Naturalnym następstwem tego była zmiana stosunku Niemców do Ukrainy (łatwo płacić czymś, czego już się nie ma – łatwo być wtedy ustępliwym). Jarosław Stećko został wówczas zwolniony z obozu. Ciężko ranny podczas bombardowania na terenie Czech, dostał się do szpitala. Uniknął wydania w ręce sowietów. Od końca wojny przebywał i działał na emigracji w Monachium. W 1945 roku (dokładniejsza data nie jest mi znana) Krajowa Konferencja OUN-B wybrała Jarosława Stećkę na członka biura Prowydu OUN. Dwoma pozostałymi członkami tego ciała byli Stefan Bandera i Roman Szuchewycz. Od roku 1946 aż do śmierci Stećko był przewodniczącym ABN – Antybolszewickiego Bloku Narodów (organizacji powołanej do życia w listopadzie 1943 roku).
W polskiej Wikipedii znajdujemy informację, że po zamordowaniu Stepana Bandery w roku 1959, Jarosław Stećko został prowydnykiem OUN na emigracji. Jest to nieścisłość. Bezpośrednim następcą Bandery był Stepan Lenkawski, który pełnił tę funkcję w latach 1959-1968. Jarosław Stećko pełnił ją później – w latach 1968-1986.
Po śmierci Jarosława przewodnictwo ABN objęła jego żona – Sława (zob. poniżej). Pozostawała a na tym stanowisku do roku 1996.
Międzymorze ’87
Jarosław Stećko zmarł 5 lipca 1986. Niedługo po jego śmierci, w roku 1987, wydano przedstawione na początku znaczki. Jaki był kontekst? Wydanie tych znaczków było częścią działań zmierzających do wyjaśnienia polskiej opinii publicznej, czym naprawdę jest ukraiński nacjonalizm i do rozpropagowania idei wspólnego antysowieckiego frontu. Było częścią działań – nie było jedynym działaniem. W podziemnej prasie KPN ukazało się wtedy kilka artykułów na temat spraw polsko-ukraińskich, między innymi wywiad z wdową po Jarosławie Stećce – Jarosławą (Sławą) Josipowną Stećko (1920-2003) – również nacjonalistką, działaczką niepodległościową, należącą do OUN od 1938 roku, łączniczką i sanitariuszką UPA. Pismo KPN „Droga – Wolność i Niepodległość” nr 23 z roku 1987 (podkreślenia moje):
Rozpoczynamy publikację materiałów w nowym cyklu. Poświęcony on jest prezentacji poglądów różnych ugrupowań politycznych działających wśród narodów Międzymorza – czyli strefy pomiędzy Adriatykiem, Bałtykiem i Morzem Czarnym. Materiały z tej serii publikujemy bez własnego komentarza, nawet wówczas, gdy przedstawiane opinie diametralnie różniłby się od naszych. Nie chodzi nam bowiem w tej rubryce o polemiki, ale o prezentacje poglądów celem lepszego wzajemnego poznania. Cykl nasz rozpoczynamy od wywiadu z p. Sławą Stećko – wybitną działaczką narodowego ruchu ukraińskiego i żoną czołowego niepodległościowego przywódcy ukraińskiego, Jarosława Stećko, zmarłego 5 lipca 1986 r. Pani Stećko jest obecnie przewodniczącą Antybolszewickiego Bloku Narodów ABN. Wywiad został przeprowadzony specjalnie dla DROGI przez naszego korespondenta w USA.
Sama Sława Stećko mówiła w duchu giedroyciowskim.
Na podstawie porozumienia między UPA i WiN próbowaliśmy po wojnie nawiązać kontakt z organizacjami polskimi na Zachodzie. Muszę przyznać, że było to bardzo trudne. Znaleźliśmy co prawda kontakt z małymi grupkami żołnierzy polskich w Anglii, Brazylii i Australii i rozumieliśmy się z nimi dobrze. Generalnie było to [porozumienie] jednak niemożliwe, ponieważ znaczna część polskiej emigracji uważała, że Polska ma być krajem od morza do morza. Nie chcieli oni słuchać w ogóle naszych argumentów, że tylko przez połączenie sił i wspólne działanie możemy osiągnąć niepodległość obu naszych krajów. Nie przyjmowali oni naszej argumentacji, że często jest lepiej z czegoś zrezygnować, jeśli pomogłoby to w osiągnięciu wolności kraju. Poza tym stara polska emigracja nie chciała się angażować w działalność antykomunistyczną, nie pozwalało to nam organizować wspólnych wystąpień. Dlatego byliśmy bardzo zadowoleni, gdy na Zachodzie pojawiła się młoda generacja polskiej emigracji o rodowodzie solidarnościowym. Okazało się, że mówimy tym samym językiem. Dla nich i dla nas ważne jest, co można osiągnąć w przyszłości, a nie koncentrowanie się na tragicznych wydarzeniach przeszłości i szukanie, kto jest bardziej za nie odpowiedzialny. Od razu mogliśmy rozmawiać na temat połączenia sił i wspólnego działania aby sprawa polska nie zniknęła z łamów prasy zachodniej – i żeby nie zniknęła z niej również sprawa ukraińska. Jest to dla nas zupełnie oczywiste. Sugerowaliśmy i nadal sugerujemy stworzenie wspólnej platformy.
Histeria antyukraińska czyli przygotowania do Okrągłego Stołu
Wiele, bardzo wiele wskazuje na to, że antyukraińska / antybanderowska histeria, która trwa do dziś, zapoczątkowana (a przynajmniej podgrzana i poparta przez komunistyczną władzę) została właśnie wtedy, gdy KPN wydawał znaczki ze Stećką i publikował artykuły dotyczące współpracy polskich i ukraińskich sił niepodległościowych. Oczywiście, nie chodzi mi o zbieżność co do dnia, ani nawet co do miesiąca i roku. Była to jednak ta sama epoka – lata osiemdziesiąte. Była to epoka, w której stało się jasne, że sowietyzm w dotychczasowym kształcie nie zdoła przetrwać. Wtedy zaczęto przygotowywać „miękkie lądowanie”. Wtedy tworzono „Złoty Fundusz”, wtedy też zaczęto promować „kresowych” działaczy, którzy mieli podsycić nastroje antyukraińskie.
Żeby przedstawić kontekst, w jakim pojawiły się omawiane publikacje KPN, muszę napisać także o przygotowaniach do „Okrągłego Stołu”. Posłużę się słowami „Dobrodzieja”. Uważam, że te słowa trafiają w sedno. Dla lepszej czytelności cytat w cytacie zaznaczam na czerwono, a cytat podwójnie zagnieżdżony zaznaczyłem kolorem niebieskim. Podkreślenia moje.
System komunistyczny umierał powoli i ta jego śmierć była pod pełną kontrolą KGB. Nie oszukujmy się! KGB przygotowało sobie najlepsze pozycje wyjściowe dla działań w warunkach „demokracji”, „niepodległości” i „wolnego rynku”. To właśnie w tym okresie naznaczono przyszłych biznesmenów i przyszłych właścicieli majątku narodowego.
Korzystne dla agentury KGB i dla komunistycznych działaczy przejście z komunizmu do gospodarki rynkowej nie było jednak celem jedynym. Najważniejszym celem Moskwy było stworzenie takiego systemu powiązań, aby za jakiś czas można było przejąć władzę. Mówiąc wprost – celem było odbudowanie moskiewskiego imperium. I tutaj dochodzimy do sedna sprawy. Dwa największe narody zniewolone przez Moskwę to Polacy i Ukraińcy. Polacy i Ukraińcy to narody kluczowe dla planowanego moskiewskiego mocarstwa. Jeżeli pomiędzy tymi dwoma narodami dojdzie do ścisłej współpracy – nie tylko gospodarczej. ale także militarnej, a przede wszystkim do autentycznej przyjaźni i wzajemnego zaufania – plany imperialne Moskwy zawalą się raz na zawsze.
I właśnie dlatego lansowana jest w Polsce taka a nie inna polityka historyczna wobec Ukrainy. Całe przedsięwzięcie (nazwijmy je umownie „Stop Bandera”) zaczęto realizować w Polsce w połowie lat osiemdziesiątych XX wieku. Inicjatorem (zapewne na rozkaz Moskwy) był ówczesny przywódca komunistycznej Polski – generał Jaruzelski. To on wyciągnął na światło dzienne Edwarda Prusa – wówczas działacza narodowo-komunistycznej organizacji „Grunwald” – aby ten stworzył nową, jeszcze bardziej antyukraińską narrację.
Polski emigracyjny publicysta – Józef Łobodowski – na ten temat pisał tak:
„… Reżym generała Jaruzelskiego prowadzi politykę zdecydowanie antyukraińską, usiłując skierować antysowieckie i antyrosyjskie nastroje społeczeństwa przeciw Ukraińcom. W ankiecie, przeprowadzonej z wybitnymi polskimi działaczami na emigracji i w kraju, znalazły się między innymi następujące pytania: „Od niedawna w PRL rozszerzyła się gwałtowna kampania antyukraińska. Co jest przyczyną tej kampanii? Skąd wyszła inspiracja? Kto bierze w niej udział?”. Jedna z osób ankietowanych – mianowicie Jerzy Giedroyć – odpowiedziała w sposób równie kategoryczny, jak niedwuznaczny: „Nie mam najmniejszych wątpliwości, że prowadzona obecnie w Polsce antyukraińska kampania została zainspirowana przez Moskwę. Porozumienie i normalizacja stosunków polsko-ukraińskich stanowiłyby, rzecz zrozumiała, groźbę dla sowieckiego imperium””.
Moje ostrożnościowe zakończenie
Nie jestem członkiem KPN ani żadnej organizacji post-KPNowskiej. Nie jestem politologiem. Gubię się w zawiłościach, jeżeli chodzi o historię KPN. Nie wiem co myśleć o roli, jaką odegrał KPN podczas „nocnej zmiany” i dlatego wolę wcale o tym nie myśleć. Nie do końca rozumiem, kto jest kim. Szanuję Adama Słomkę, szanuję Mariusza Cysewskiego i wielu innych ludzi wywodzących się z KPN. Ten artykuł jest jednak tylko popularyzacją wiedzy historycznej… małego kawałka wiedzy historycznej. Popularyzacją, i niczym więcej.
Dla Kresów24.pl
Paweł Bohdanowicz
51 komentarzy
tagore
29 czerwca 2018 o 23:20„Generalnie było to [porozumienie] jednak niemożliwe, ponieważ znaczna część polskiej emigracji uważała, że Polska ma być krajem od morza do morza.”
Bajki,niewiele mające z realem wspólnego.OUN-B to ugrupowanie nazistowskie, jego działacze powiedzą wszystko ,podobnie jak komuniści by uzyskać kożystny efekt.
Paweł Bohdanowicz
30 czerwca 2018 o 06:26Ma Pan prawo do własnej opinii, Panie KoŻystny.
peter
30 czerwca 2018 o 04:19Tagore jak myslisz czy przyjazne stosunki Polsko /Ukrainskie sa na reke Kremlowi? Czy raczej odwrotnie?
Jak przyjazne stosunki Polsko /Ukrainskie sa nie na reke Kremlowi to co ten Kreml bedzie robil NIC? Tak pozostawi sobie bieg wydarzen swojemu losowi? Pisze o obecnych czasach
Cala szkola musiala pujsc do kina na Ogniomistrz Kalen koniec roku szkolneko 1980 Jedyna lekture ktora przerabialismy w zawodowce to Luny w Bieszczadach
tagore
30 czerwca 2018 o 11:22Wypada sformułować inne pytanie,czy współpraca z Polską interesuje ukraińskie władze i ogólnie sfery polityczne.Wystarczy poczytać to co piszą i mówią,a co najważniejsze robią ludzie z tej sfery na Ukrainie aby dojść do wniosku ,że w najlepszym razie są do sprawy nastawieni niechętnie ,a najczęściej wrogo.
Moskwa jest wrogiem Polski od kilkuset lat i nikt w Polsce nie widzi powodu nad rozwodzeniem się nad tym.To fakt niezmienny i oczywisty.
„Brzeska” Ukraina ,którą uznaje się teraz powszechnie w Kijowie jako fundament aktualnego Ukraińskiego Państwa została utworzona przez Niemcy jako zabezpieczenie przed odrodzeniem się Państwa Polskiego i jak dotąd dzisiejsza Ukraina kontynuuje
ten kierunek polityki wobec sąsiadów ,który dobrze widziany jest w Berlinie.
peter
30 czerwca 2018 o 16:21Tagore zadalem proste pytanie Czy kreml ingeruje w stosunki Polsko/Ukrainski? I twoja odpowiedz powinna byc tak albo nie
cherrish
2 lipca 2018 o 08:43Panie peter, zadam proste pytanie i też oczekuję odpowiedzi tak czy nie – przestanie Pan zdradzać żonę?
KazimierzS
30 czerwca 2018 o 12:52Cóż za pytanie!?! A co kogo obchodzi Kreml, Rosja czy jakiekolwiek inne państwo ??? Pytanie powinno być, co dla Polski jest korzystne, a nie co dla innego kraju. Na pewno dla Polski powinno płynąć ostrzeżenie z kilkusetletnich rzezi na Kresach płd – wsch, które trwają po dziś dzień (Odessa 2 maja 14′, czy nawet trwające pogromy Romów).
KazimierzS
30 czerwca 2018 o 13:07>Co kogo obchodzi Kreml< – w znaczeniu, że to jest osobny temat. Gdy Ruscy w II wś atakowali Polaków to mieliśmy ich wspierać bo walczyli też z Niemcami ?? NIE. A może trzeba było wspierać Niemców by nie dostać się pod okupację Sowiecką?? – też NIE. Tak i teraz gdy Ukraińcy wyraźnie postępują nieprzyjaźnie, to nie należy ich wspierać, niezależnie czy toczą wojnę z Rosją czy nie.
peter
30 czerwca 2018 o 16:23Kazimierz czy twoim zdaniem Kreml ingeruje w stosunki Polsko/Ukrainskie
Fergus
30 czerwca 2018 o 17:57Akurat w kwestii Cyganów nie można mówić o pogromach, bo obywają się bez ofiar śmiertelnych to po pierwsze, po drugie jeśli koczowali nielegalnie wchodząc w zatargi z mieszkańcami to azowcy mieli prawo stawać w obronie rdzennych mieszkańców, po trzecie nie bądźmy hipokrytami, gdyby w Polsce działoby się to to większość przyklaskiwałaby takim akcjom, ale wiadomo „jak banderowcy to zrobili to od razu pogrom” pewnie niektórzy będą wyolbrzymiać to do skali porajmosu
KazimierzS
30 czerwca 2018 o 18:22@ peter – oczywiście, że tak. A peter myślałeś, że na Kremlu siedzą niepełnosprawni umysłowo? My tak samo ustawicznie ingerujemy w stosunki Kremla z Ukrainą i to coś złego?- to jakieś przestępstwo? A Ty peter, odpowiedziałeś na jakieś pytanie? – Czy AK powinna wspierać „Ukrainę” widząc, że celem Ukraińskiej (Powstańczej) Armii nie jest tylko armia Moskwy, ale i cywile????
KazimierzS
30 czerwca 2018 o 18:31@ Fergus – „nie można mówić o pogromach, bo obywają się bez ofiar śmiertelnych”.
https://kresy24.pl/7-osob-aresztowanych-po-ataku-na-romskie-obozowisko-w-kolo-lwowa/
peter
1 lipca 2018 o 05:09Kazimierz napisal
@ peter – oczywiście, że tak. A peter myślałeś, że na Kremlu siedzą niepełnosprawni umysłowo? My tak samo ustawicznie ingerujemy w stosunki Kremla z Ukrainą i to coś złego?- to jakieś przestępstwo? A Ty peter, odpowiedziałeś na jakieś pytanie? – Czy AK powinna wspierać „Ukrainę” widząc, że celem Ukraińskiej (Powstańczej) Armii nie jest tylko armia Moskwy, ale i cywile????
Piszesz ze Kreml ingeruje w sprawy Polsko/Ukrainskie to jak to robi?
Powiedz mi tez jak Polska ingeruje w sprawy Rosyjsko /Ukrainskie
Mowimy o terazniejszosci o roku 2018
Fergus
1 lipca 2018 o 14:25Nadal nie ma ofiar śmiertelnych, to że nacjonaliści byli uzbrojeni można wytłumaczyć tym, że koczownicze grupy Cyganów (nie wszyscy Cyganie są koczownikami nielegalnie okupującymi nieswoje miejsca, bo oni sami są podzieleni na wiele grup) po prostu nie wyniosły by się po dobroci i prawdopodobnie byliby agresywni, zresztą założę się, że sami pierwsi zaatakowali fizycznie nacjonalistów to ci nie pozostali dłużni. Akurat nikt mnie nie przekona do tej żałosnej propagandy że wszystko co robią asertywnego Ukraińcy to trzeba potępić i w konflikcie między aspołecznymi grupami napływowymi, a rdzennymi mieszkańcami stoję po stronie rdzennych mieszkańców
peter
3 lipca 2018 o 02:59cherish Trzeba pogadac z zona moze sie zgodzi na zdrade
PS Przypomial mi sie /Gajos/ Cytat /O narzeczony mojej zony prosze bardzo niech pan wejdzie/
Mikes
30 czerwca 2018 o 09:27banderowska propaganda, żal czytać, a co Pawło powie na mordowanie Romów i zakaz ekshumacji, powinno się go wydalić z Polski.
Jarema
30 czerwca 2018 o 17:21Milcząc oddajemy pole propagandzie nazizmu ukraińskiego
Yarg
30 czerwca 2018 o 19:51Zgadzam się, że to nędzna banderowska propaganda, ale w kwestii mordowania Romów nic nie powie, bo Romowie nie są mordowani
Mikes
30 czerwca 2018 o 09:30P.S portal zszedł na psy, zero wpisów, amen postawcie krzyżyk. Udało się banderowcom.
jopek
30 czerwca 2018 o 12:03Banderowski portal. Kuriozalne przy tym jest to, że finansowany jest jeszcze przez polski Senat.
Tomek
30 czerwca 2018 o 13:03Byłem związany z Organizacja Młodzieżową KPN, pamiętam że były nawet kapeenowskie znaczki z powojenną antykomunistyczną partyzantką ukraińską, czyli po prostu z UPA.
Jarema
30 czerwca 2018 o 17:18Panowie z kpn pokazali swoje zdolności w latach 90. Skoro popierali ukraiński zbrodniczy nazizm to oznacza że Panowie mieli mniej rozumu niż sądziłem
Paweł Bohdanowicz
30 czerwca 2018 o 19:16Rzeczywiście, był taki druczek, jako jeden z serii poświęconej partyzantkom antykomunistycznym na wschodzie.
KazimierzS
30 czerwca 2018 o 13:16A może trzeba było wspierać UPA w czasie rzezi wołyńskiej ??? – przecież wtedy UPA też – jak przynajmniej twierdzą Ukraińcy – szykowała się na wojnę z Rosją!! Trzeba było wspierać UPA w latach 40′ – gdy płonęło już pod Lubaczowem – bo przecież UPA szła na wojnę z Moskwą !! Dlaczego AK broniło Polskich kobiet, dzieci i starców przed ludobójstwem UPA, skoro przecież powinno się UPA dozbrajać, wspierać finansowo, ręczyć na arenie międzynarodowej?? Może Pan autor, lub ktoś z redakcji działu historycznego K24 to nam wyjaśni?
Jarema
30 czerwca 2018 o 17:15Autor zajmuje się propagowaniem zbrodniczego ukraińskiego nazizmu. Nieuzasadnionym byłoby oczekiwsc wyjasnien .
lubicz
30 czerwca 2018 o 13:54Od lat wiadomo, że każdy atak kogokolwiek z Polski na Ukrainę i Ukraińców, a także kogokolwiek z Ukrainy na Polskę i Polaków, to atak, którym steruje bandycka rosja. Ubolewać należy, że nie doszło jeszcze do zbliżenia narodów: polskiego i ukraińskiego na tyle, żeby mogły stanowić jedność polityczną, gospodarczą i społeczną. Ale jest nadzieja. To swobodny przyjazd licznej rzeszy Ukraińców do Polski e celu uzyskania pozwoleń na pracę i osiedlanie się. Z przyjemnością stwierdzam, że obecny wzajemny stosunek Polaków i Ukraińców tu, w Polsce jest bardzo pozytywny. Z wizyt Ukraińców w Polsce wynikają dwie pożyteczne rzeczy – poznajemy się nawzajem , przyzwyczajamy do siebie, a ponadto Ukraińcy bardzo dobrze pracują z korzyścią dla siebie i naszego państwa. I oby tak było dalej.
Stein
30 czerwca 2018 o 14:35rzeczywiście – portal zupełnie spsiał i stał się środkiem wybielania nazizmu-banderyzmu i wspierania wrogiego nam państwa.
franciszekk
30 czerwca 2018 o 17:03Doskonała SYTUACJA się dla mnie zdarzyła bo, temat artykułu o BUDOWANIU współpracy polsko – ukraińskiej szeroko pojętej ( gospodarczej, politycznej, osobowej obu grup narodowych), trochę historii (miejmy nadzieję prawdziwej) oraz osoby; Paweł Bohdanowicz, peter, lubicz do których mogę się zwrócić z dręczącym mnie od długiego czasu nie wyjaśnionym przekonywująco PROBLEMEM !!!.
Otóż proszę w/w osoby o szczerą , rzetelną odpowiedź na gruncie; historycznym, socjologicznym, psychologicznym, cywilizacyjnym, własnego doświadczenia życiowego ……. itp. —-
Dlaczego i jak można wytłumaczyć takie zdarzenie – fakt, ze na elewacji szkoły polskiej we Lwowie Rada Miasta umieściła popiersie jednego z największych krwawych rzeźników Polaków!
https://pl.wikipedia.org/wiki/Szko%C5%82a_%C5%9Arednia_nr_10_we_Lwowie
Wielkie NIESZCZĘŚCIE w tym, że tu nie chodzi o jakiś zwykłych prostych ludzi, czy tzw. małolatów a o samorządowców wielkiego miasta, które kiedyś było centrum bogatej międzynarodowej kultury!
Czy możliwe byłoby ANALOGICZNE takie wydarzenie w dużych polskich miastach jak: Kraków, Katowice, Wrocław, Poznań, Warszawa ………????.
W Polsce nikomu i nigdzie nawet w tzw. przysłowiowej pipidówce nie przyszło by do głowy urzędowo wieszać na elewacji ukraińskiej szkoły popiersie jakiegoś Polaka np. poetę Słowackiego a co dopiero jakiegoś krwawego rzeźnika Ukraińców!
Mój umysł nie może „ogarnąć” tego wspomnianego powyżej faktu pomimo dojrzałego wieku.
Nie chcę być złośliwy ale przypomina mi się z młodości przekazane przez moich nieżyjących rodziców polskie przysłowie; lepiej z mądrym zgubić, niż z głupim znaleźć!!!!!!!
Do redakcji portalu Kresy24.pl mam prośbę aby opublikowała w/w. mój tekst.
Pozdrawiam.
Paweł Bohdanowicz
30 czerwca 2018 o 19:23Skąd Panu przyszło do głowy, że Roman Szuchewycz był rzeźnikiem? Już prędzej naszego „Bora” można tak nazwać.
Rozkazy za czasów Szuchewycza wyraźnie zabraniały:
1.
Zabijania kobiet i dzieci.
2.
Zabijania mężczyzn bez ostrzeżenia – bez dostarczonego na kilka dni naprzód wezwania do opuszczenia terytorium Ukrainy.
3.
Zabijania oraz wypędzania mężczyzn, którzy nie przyjmowali postawy wrogiej wobec Ukrainy i zgłosili gotowość złożenia przysięgi na wierność Ukrainie.
peter
1 lipca 2018 o 05:40Franciszek Nie wiem jak to wytlumaczyc brak wyrobienia politycznego /stawianie sie okoniem/ Bedac na miejscu radnych Lwowa nigdy bym tak nie postapil nawet gdybym uwazal Szuchewicza za bohatera bo zdawalbym sobie jaka ta tabilca na polskiej szkole wywola reakcje w Polsce
Jarema
1 lipca 2018 o 09:06Panie franciszku, czy zasadne jest zakładanie czystości intencji osób, które podzielają, akceptują i propagują ukraińską nazistowską ideologię spod znaku UPA, która zaowocowała stosami trupów? Proszę się spodziewać raczej kłamstw, manipulacji, zamazywania prawdy, obłudy itp. Tu nie ma różnicy miedzy kłamstwem Sowieta, a kłamstwem ukraińskiego nazisty od zbrodniarza Szuchewycza i bandery. Tak samo kłamią i jedni i drudzy.
Tych ofiar ukraińskich nazistów nie byłoby „tylko” ponad 100 tys., ale znacznie, znacznie więcej, gdyby nie polskie samoobrony i ucieczki naszych rodaków.
Jarema
30 czerwca 2018 o 17:09Polska z Ukrainą przeciwko Rosji bez zbrodniarza, nazisty bandery i zbrodniczej ukrainskiej nazistowskiej upa zamiast Polska z banderowsko-nazistowską upa i banderą!
To kolejna porcja ukraińskiego nazizmu banderowskiego realizująca założenia: ludobójstwo wołyńskie nie ma znaczenia, ukrainscy, nazisci zbrodniarze to bohaterowie, liczy się wspólna walka przeciwko Rosji, naziści Ukraińcy nie współpracowali z Niemcami do 1945 r.
Autor ma dobre przygotowania do gloryfikowania ukraińskiego nazizmu wszak publikuje na nazistowskie ukraińskim portalu z cytatami i wizerunkiem ukraińskiego nazisty bandery. Portal pełen antypolskich treści. Nasuwa się tu dekalog ukraińskich nazistów- podstępem będziesz przyjmował swoich wrogów
peter
1 lipca 2018 o 05:43Jarema nie rozsmieszaj mnie napisales /podstępem będziesz przyjmował swoich wrogów
No a jak przyjmowac wrogow sola I chlebem?
Jarema
1 lipca 2018 o 20:37Ktoś się tu obnosi brakiem wiedzy o ukraińskim nazizmie upowskim i jest z tego dumny. Rzecz w tym, że wrogiem nazistów ukraińskich z upa był każdy, kto nie jest Ukraińcem, np. polskie dziecko, czy kobieta i Ukrainiec, który zdradził nację.
peter
3 lipca 2018 o 03:03Jarema Zostawn ten nazizm I nacionaliz w spokoju powiedz tylko jak ty masz przyjmowac swoich wrogow banderowcow itp sola I chlebem ?
Jarema
30 czerwca 2018 o 20:55Lektura na weekend – gloryfikujący zbrodniczą UPA artykuł w kolejną rocznicę utworzenia we Lwowie banderowskiego rządu. Bez komentarza
lowa s Mogilowa
1 lipca 2018 o 21:50Szczęście w nieszczęściu. To że płaskorzeźba gen. Czuprynki wisi na murze szkoły Nr 10 we Lwowie, to celowa robota „przyjaciół” Polski. Ale wisi obok okna klozetowego. A tam wiadomo jaki zapaszek
Alexander
2 lipca 2018 o 10:14Moczulski zawsze był ukrainofilem. Dawno, dawno temu przeprowadzałem z nim wywiad prasowy i cytowałem niektóre skrajnie antypolskie wypowiedzi ukraińskich neobanderowców. Szef KPN był tym wyraźnie zirytowany i w suchej, apodyktycznej odpowiedzi stwierdził, że Pani Stećko już dawno zrozumiała błędy OUN jeśli chodzi o Polaków i teraz jest do nas bardzo przyjaźnie nastawiona, zaś skrajne opinie niektórych działaczy ukraińskich to robota Moskwy.
Miałem wrażenie, że Moczulski bardziej nienawidzi Rosji niż kocha Polskę. Później wyszło na jaw jego członkostwo w PPR/PZPR oraz tajna współpraca z SB. Nastąpił koniec kariery politycznej. Skądinąd szkoda, bo był nietuzinkowym wizjonerem i pewnym okresie życia odważnym człowiekiem. Jednakże gadanie o rękach Moskwy podsycającej wypowiedzi antypolskie na Ukrainie akurat w jego ustach, bądź co bądź byłego tajnego współpracownika SB, brzmiały nieprzekonywująco, a nawet nieco groteskowo.
Co do poszukiwania sojuszników wśród Ukraińców, to mnie osobiście przekonało mądre stanowisko pochodzącego ze Lwowa publicysty Leopolda Ungera, który w roku 1991, gdy Ukraina ogłosiła niepodległość, zapytał : Czy Ukraina pójdzie drogą Petlury, czy drogą Bandery ? Rozwijając tę myśl dopowiedział, że dla nas oczywiście pożądana była droga Petlury. Uważam, że opinia ta jest aktualna po dzień dzisiejszy.
Paweł Bohdanowicz
2 lipca 2018 o 14:34„…i cytowałem niektóre skrajnie antypolskie wypowiedzi ukraińskich neobanderowców”
To bardzo interesujące!
Czy mógłby Pan jeszcze raz te antypolskie wypowiedzi zacytować? Najlepiej w oryginale wraz z dokładnym wskazaniem źródła, datą itd. Tylko proszę nie przytaczać „opowieści dziwnej treści” polskich i rosyjskich dziennikarzy. Proszę wskazać źródła, nie powoływać się na pośredników, nie powoływać się na vox populi, nie powoływać się na „wiedzę powszechną” itp.
Enej bandyta
3 lipca 2018 o 09:40Ostatnie Tiahnoboka, nieprzyjazne Polsce, Słowacji i Białorusi, pogrobowcy banderyzmu są bardzo bezczelni i aroganccy. Trzeba się bronić przed nimi w każdy dozwolony sposób, inaczej będą pogromy takie jak pod Lwowem na Romach.
Paweł Bohdanowicz
3 lipca 2018 o 10:28@Enej bandyta
Czy Enej rozumie, co napisałem? Proszę dokładnie przeczytać. Niektórym pomaga ruszanie ustami przy czytaniu.
cherrish
2 lipca 2018 o 15:33Nie jestem politologiem, gubię się w zawiłościach, nie wiem co myśleć, nie do końca rozumiem, ale będę popularyzował. A redakcja to łyka jak Reksio szynkę.
Alexander
3 lipca 2018 o 10:13Panie Pawle ! Było to ponad ćwierć wieku temu. Nie prowadzę prywatnego archiwum. Nie podam Panu źródeł.
Pamiętam natomiast ogólny ton tamtej rozmowy. Generalnie chodziło o kwestionowanie naszej południowo-wschodniej granicy połączone z żądaniami przyłączenia do Ukrainy Przemyśla, Bieszczad i Chełmszczyzny. Czy były to wypowiedzi „skrajnie antypolskie”, rzecz do oceny. W moich oczach taki rewizjonizm graniczny jest postawą skrajną.
Nie mogę wykluczyć, że wypowiedzi takie w rzeczywistości były serwowane przez agentów Moskwy, chociaż w tamtym czasie Rosja znajdowała się w stanie głębokiego kryzysu, nieomal w stanie przedagonalnym.
Moczulski, nawiasem mówiąc, uważał wówczas, że Rosja wytraciła swoje zęby ( to już nie zostało powiedziane w kontekście problematyki ukraińskiej) i z pozycji leżącej już się nie podniesie. W dokonywanych analizach chodziło mu bardziej o ocenę możliwości dobicia Rosji niże o przeciwdziałanie jej wpływom. O Putinie w tamtym czasie jeszcze nikt nie słyszał. Panowała Jelcynowska „smuta”. Czy Moczulski właściwie rozkładał akcenty geopolityczne, rzecz dyskusyjna.
Dopowiem jeszcze, że w latach 70-tych Moczulski zaprzyjaźnił się z generałem Abrahamem.Bywał w domu generała, m.in na przyjęciach imieninowych i innych uroczystościach rodzinnych. Moja doba znajoma, blisko spokrewniona z generałem Abrahamem właśnie tam poznała osobiście Moczulskiego. Generał Abraham wspólnie z generałem Borutą-Spiechowiczem napisali w tamtym czasie list otwarty do samego Breżniewa protestując przeciwko zaplanowanemu zniszczeniu cmentarza Orląt Lwowskich. Po latach okazało się, że Moczulski pisał doniesienia do SB m.in. na generała Abrahama. Nie wiem, czy dotyczyły sprawy cmentarza Orląt Lwowskich, czy ogólnie działalności generała i jego przyjaciół, niemniej samo zestawienie faktów mówi wiele o Moczulskim.
Dlatego też informacja o gloryfikowaniu przez niego Stepana Bandery wywołało we mnie spontaniczny odruch zniesmaczenia.
Paweł Bohdanowicz
3 lipca 2018 o 14:04Nie poda Pan źródeł 🙂
Tak myślałem.
Paweł Bohdanowicz
3 lipca 2018 o 14:12A może przynajmniej pamięta Pan, skąd w ogóle mógł wtedy poznać wypowiedzi „neobanderowców”?
Z Internetu chyba nie. Ponad ćwierć wieku temu, to znaczy około 1992 roku. Może chociaż tak z grubsza określi Pan, jak poznał „niektóre skrajnie antypolskie wypowiedzi ukraińskich neobanderowców”? Z gazet ukraińskich? Z książek? Z telewizji? Skąd? Może rozmawiał Pan z „neobanderowcami” osobiście?
Robert
3 lipca 2018 o 11:01Rzeźnicy w latach 30 zaplanowali utworzenie wolnej Ukrainy przez wyrżnięcie wszystkich innych nacji na terenie, który uznali za „swój”.
W latach 40 przy pomocy nazistów plan wykonali.
Było to oczywiste bestialstwo.
Dziś potomkowie rzeźników powinni bezwzględnie potępić czyny, metody i cele, które ich przodkowie przyjeli za swoje. Jasno i wyraźnie się od tego odciąć.
To pierwszy warunek pojednania.
Którego nie ma.
O chrześcijańskim obowiązku grzebania umarłych już nie wspomnę.
Niestety Ukraińcy z nami wcale nie chcą. I nadstawianie się miłości do nas nie wzbudzi.
Alexander
3 lipca 2018 o 11:16Przepraszam za freudowską omyłkę w poprzednim wpisie. Ostatnie zdanie dotyczyło Jarosława Stećki, a nie Bandery.
Alexander
4 lipca 2018 o 10:49Panie Pawle ! Przyczepił się Pan do szczegółów podczas, gdy moje wpisy odnosiły się głównie do życiorysu, postawy i poglądów lidera KPN.
Rozmawiałem z nim jesienią 1991 i rozmowa dotyczyła wielu problemów. Wątek ukraiński był wątkiem pobocznym. Tak jak już pisałem, na podstawie wypowiedzi Moczulskiego odniosłem wrażenie, że jest on ukrainofilem. Chyba się nie pomylę, jeśli stwierdzę, że w Pańskich oczach taka ocena nie jest negatywna.
Wypowiedzi ludzi określonych przeze mnie mianem „neobanderowców” wyczytałem w gazetach polonijnych wydawanych albo w Chicago albo w Toronto ( dokładnie nie pamiętam, gdyż czytałem i jedne i drugie). Nie wykluczam tego, że podawane tam cytaty mogły być nieprawdziwe. Rozmawiałem z Moczulskim jako dziennikarz, po prostu zadawałem pytania. Z całą pewnością podałem wówczas źródła, z których czerpałem informacje. Gdybym przewidział, że po upływie prawie 27 lat wywiąże się na tym forum między nami dyskusja, odnotowałbym w swoich szpargałach tytuły tych gazet, nazwiska autorów artykułów oraz podałbym dokładne cytaty.
Mnie jednak , powtórzę to raz jeszcze, chodziło o zobrazowanie czytelnikom poglądów Moczulskiego na różne kwestie dotyczące bieżącej polityki wewnętrznej oraz geopolityczne, m.in. na jego stosunek do Ukraińców. Tylko tyle i aż tyle.
Paweł Bohdanowicz
4 lipca 2018 o 16:27Dziękuję za odpowiedź.
Prawda to szczegóły. Bez szczegółów nie ma prawdy. Dlatego tak Pana dociskałem. W okresie, o którym Pan pisze, była akcja Edwarda Prusa z „Uchwała krajowego prowidu OUN z 22 czerwca 1990”. Prawdopodobnie to ten „dokument” Pan czytał. Właściwie ta akcja trwa do dzisiaj.
Apeluję o podchodzenie do takich spraw z najwyższą nieufnością i ostrożnością.
adversarz
12 sierpnia 2018 o 19:04Paweł Bohdanowicz.
Ile w łapę za propagowanie banderyzmu?
DW
2 października 2019 o 13:48Spotkałem kiedyś opinię, że „znaczki KPN” z przywódcami ukraińskich nacjonalistów były faktycznie prowokacją SB.