Położona w południowej Syrii Maalula jest miejscem szczególnym. To jedno z ostatnich miejsc na Ziemi, gdzie na co dzień używa się języka aramejskiego, w którym Jezus rozmawiał ze swymi uczniami. Jeden z tutejszych klasztorów gościł gen. Władysława Andersa w roku 1943.
W IV wieku chrześcijaństwo wychodziło z grot i jaskiń na otwartą przestrzeń. Wkrótce, również na Bliskim Wschodzie, zaczęto walkę z pogaństwem, zniszczono świątynie pogańskie, a niektóre zmieniono w kościoły.
W pierwszym soborze powszechnym zwołanym przez cesarza Konstantyna do anatolijskiej Nicei uczestniczył biskup Maaluli – co oznacza, że już wtedy (w roku 325) istniała tu zorganizowana gmina chrześcijańska.
Tutejsza legenda różni się od bizantyjskiej opowieści o Sergiuszu, przedstawiając go jako miejscowego pustelnika, zamieszkałego na wysokiej górze, gdzie obecnie znajduje się klasztor jego imienia. W bardziej rozpowszechnionej wersji legendy późniejszy święty był rzymskim żołnierzem, który nie chcąc porzucić wiary chrześcijańskiej, został poddany torturom, a następnie ścięty.
Budynek króluje na najwyższej górze Maaluli, na wysokości 1798 m n.p.m. Marmurowe ołtarze klasztornego kościoła św. Sergiusza: półokrągły, dedykowany świętemu oraz drugi, prostokątny, poświęcony Najświętszej Panience, należą do najstarszych na świecie. Pierwotnie używali ich poganie, o czym w obu przypadkach świadczy pewien bardzo charakterystyczny elementy, a mianowicie okalająca ołtarz kilkucentymetrowa krawędź zatrzymująca odpływ krwi ofiarnej, szczególnie poważnej w czasach pogańskich jako symbol i nośnik życia.
O wieku kościoła świadczą także odrzwia. Próbki drewna przebadane w niemieckich laboratoriach pozwoliły określić ich wiek na około 2000 lat. W kościele klasztornym św. Sergiusza na ścianach odkryto freski, jest tu też wspaniały ikonostas (konieczny w obrządkach wschodnich!) z 1813 roku, a więc z czasów schyłkowego Napoleona.
W zbiorach klasztornych znajdują się dwie ikony: Chrystusa i Matki Bożej, prawdopodobnie z XVII wiek, które ofiarował gen. Władysław Anders w 1943. Dowódcę II korpusu gościł ówczesny przełożony klasztoru Grégoire Abi-Sama.
Zatrzymajmy się na chwilę w tym miejscu. Skąd nagle generał Anders i jego żołnierze w paśmie gór Kallamun w południowej Syrii? Wszyscy pamiętają wyjście Polaków z domu sowieckiej niewoli w kwietniu i sierpniu 1942, a następnie walki o Monte Cassino we Włoszech. Wszystko, co wypełnia te dwa brzegi, czyli przemarsz przez Persję, Irak oraz Ziemię Świętą – zredukowane zostaje do przesympatycznej skądinąd opowieści o niedźwiedziu Wojtku.
Próżno szukać informacji o przekazaniu ikon klasztorowi św. Sergiusza w pamiętnikach gen. Andersa „Bez ostatniego rozdziału”- co swoją drogą dobrze świadczy o generale – wszelako można w nich znaleźć pewną wskazówkę, pozwalająca precyzyjniej niż tylko za pomocą daty rocznej określić, kiedy donacja ta miała miejsce.
W rozdziale „Zmiany w Londynie” pisze generał o ciężkiej chorobie, która w lipcu 1943 zatrzymała go w irackim Kirkuku, a po chwili dodaje:
Według zalecenia lekarzy musiałem wskutek wyczerpania atakami wyjechać na kilka tygodni w góry. Na odpoczynek wybrałem miejscowość Brumanna. Powróciłem tam szybko do zdrowia.
Miejsce wypoczynku Andersa znajduje się kilka kilometrów na wschód od Bejrutu, a więc w Libanie. Ale w czasie wojny był to jeszcze dawny francuski mandat Syria znajdujący się pod kontrolą Brytyjczyków. Do Maaluli, którą generał mógł odwiedzić w sierpniu 1943 było już całkiem blisko.
Za sierpniem 1943 roku przemawia też inna wzmianka Andersa:
W związku z tą decyzją [brytyjską, z dn. 22 lipca] dywizje przechodziły kolejno przeszkolenie w górzystych miejscowościach Syrii, Korpus wszedł pod dowództwo 9. armii i rozpoczął przemarsz do Palestyny…
Nie wiadomo, kto malował – no dobrze: kto pisał owe ikony. Ich pochodzenie zakonnicy klasztoru św. Sergiusza ocenili na XVIII wiek. Skąd pochodzą? Podobno z terenów dawnej Rzeczpospolitej, ale równie dobrze mogły zostać ofiarowane Andersowi przez rosyjskich prawosławnych, chcących uratować je przed wojującym ateizmem…
Rzecz domaga się wnikliwszej analizy, którą obiecujemy dla Państwa przeprowadzić.
By sprawę wyjaśnić, należałoby przeprowadzić badania historyczno-dendrologiczne z prawdziwego zdarzenia. Na to się jednak chwilowo nie zanosi. Pamiętajmy, że Syria ogarnięta jest wojną…
Barbara Anna Hajjar
Współpraca: Dominik Szczęsny-Kostanecki
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!