Czy mamy do czynienia z przełomem w impasie, w jakim ostatnimi czasy znalazł się strategiczny polsko-ukraiński sojusz? A może jest to nic nieznaczący gest?
Oto przedwczoraj, 20 maja 2017 roku, w Żytomierzu odsłonięta została tablica pamiątkowa prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Francuzi nazywają takie zabiegi gravure de mémoire – „wykuwaniem pamięci”. Żeby nie wszystek umarł…
Wychodząc z założenia, że o rzeczach najważniejszych należy mówić lakonicznie, projektanci płyty opatrzyli ją prostym, dwujęzycznym napisem:
Pamięci
Lecha Kaczyńskiego
(1949-2010)
Prezydenta
Rzeczypospolitej Polskiej
Przyjaciela Ukrainy
Zaszczytne miano inicjatora i opiekuna przedsięwzięcia na wszystkich jego etapach przypada zasiadającemu w Narodowej Radzie Rozwoju Rafałowi Dzięciołowskiemu. Dzięki jego energii, przełamującej to, co niemożliwe, dzisiaj można powiedzieć: finis coronat opus.
Wielkiego i – co najważniejsze – skutecznego wysiłku organizacyjnego po stronie ukraińskiej podjęli się pp. Natalia i Włodzmierz Iszczukowie – prezesi „Zjednoczenia Szlachty Polskiej” – organizacji zrzeszającej naszych rodaków na Żytomierszczyźnie.
W organizację upamiętnienia włączyła się również – co naturalne – kancelaria Prezydenta RP Andrzeja Dudy oraz Fundacja „Wolność i Demokracja” z Robertem Czyżewskim na czele. Należy podkreślić, że uroczystość nie doszłaby do skutku, gdyby nie hojna pomoc prezesa Giełdy Papierów Wartościowych, Jarosława Grzywińskiego.
W wydarzeniu wzięło udział wielu ważnych polskich i ukraińskich przedstawicieli świata nauki, polityki i mediów. Licznie reprezentowane były redakcje polskojęzycznych mediów na Ukrainie, m.in. Głosu Polonii, Kuriera Galicyjskiego, czy Radia Berdyczów. Tłumnie zjawili się mieszkańcy miasta i okolic.
Uroczystości rozpoczęły się o godz. 11 uroczystą mszą świętą odprawioną w pobliskim kościele Franciszkanów pod wezwaniem św. Jana z Dukli.
Wybór świątyni nie był przypadkowy. To właśnie tu, w latach 60. XIX wieku, odbywały się demonstracje patriotyczne poprzedzające wybuch powstania styczniowego na Ukrainie – zrywu niepodległościowego, w którym obok rzymskich katolików walczyli prawosławni, o czym piszę tu celowo, ponieważ i jedni i drudzy mówili bardzo podobnym kresowym językiem, którego trzeba by posłuchać przez dłuższą chwilę – i to raczej ze względu na treść – by móc ocenić, kto „Polak”, a kto „Rusin”.
Po nabożeństwie polsko-ukraińska delegacja udała się na zbieg placu Zwycięstwa i ulicy już wcześniej noszącej imię Lecha Kaczyńskiego, gdzie dzień wcześniej, 19 maja, przytwierdzona została tablica. Mowa nie o suburbiach, ale o centralnie położonej części miasta.
Przemawiało liczne grono osób. Jako pierwszy głos zabrał v-ce premier Ukrainy Hennadij Zubko, który podkreślił, że to Lechowi Kaczyńskiemu zawdzięczamy prawdziwy, a nie pozorny, jak to często miało miejsce wcześniej, dialog między naszymi narodami.
Mer Żytomierza, Serhij Suchomłyn powiedział z kolei, że miasto, któremu przewodzi, jest doskonałym przykładem przyjaznej koegzystencji Polaków i Ukraińców.
Z kolei minister w kancelarii prezydenta Adam Kwiatkowski wiele uwagi poświęcił zobowiązaniu, jakie na obecnie rządzących nakłada wierność dziedzictwu śp. Prezydenta. Dodał, że państwo polskie to zobowiązanie stara się wypełniać jak najsumienniej.
V-ce marszałek Sejmu Ryszard Terlecki, któremu w wyprawie na Ukrainę towarzyszyli posłowie Beata Mazurek oraz Stanisław Pięta, odczytał specjalnie na tę okazję napisany przez Jarosława Kaczyńskiego list.
„Był jednym z niewielu ówczesnych przywódców państw europejskich, którzy otwarcie przeciwstawiali się teorii głoszącej, że Ukraina leży w rosyjskiej strefie wpływów. Pragnął likwidacji reliktów porządku jałtańskiego oraz poszerzenia sfery wolności” − czytamy w liście.
Jarosław Kaczyński zawarł w nim również się bezpośredni adres do polsko-ukraińskiej społeczności miasta (fragment):
„Powtórzę: jestem niezmiernie wdzięczny mieszkańcom Żytomierza, że o tych staraniach mojego śp. Brata pamiętają. Jestem również bardzo zobowiązany wszystkim osobom i instytucjom, które przyczyniły się do powstania tablicy oraz zorganizowania i uświetnienia dzisiejszych uroczystości. Z całego serca dziękuję panu merowi Serhijowi Suchomłynowi oraz radnym miasta Żytomierza za przychylne przyjęcie inicjatywy uhonorowania śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego i konsekwentne jej popieranie. Bez Waszego, Szanowni Państwo, wsparcia nie doszłaby ona do skutku”.
Prezes PiS skierował również podziękowania w stronę pomysłodawców i koordynatorów komemoracji:
„Wdzięczność swoją chciałbym również wyrazić Państwu Natalii i Włodzimierzowi Iszczukom ze Zjednoczenia Szlachty Polskiej Żytomierszczyzny za pomysł upamiętnienia mojej śp. Brata”.
Last but not least, przemówienie wygłosił Jan Piekło. Przypomniawszy dramatyczne wystąpienie Lecha Kaczyńskiego na wiecu w Tbilisi – wystąpienie będące ostrzeżeniem dla świata przed nadciągającym ze wschodu i północy zagrożeniem, ambasador odniósł się do niego, mówiąc: „nie pozwolimy na to”.
Pisząc o ojcach sukcesu nie sposób nie wspomnieć o profesorze Przemysławie Żurawskim vel Grajewskim, który swym wsparciem eksperckim przysłużył się sprawie w stopniu trudnym do przecenienia.
Po odsłonięciu i poświęceniu tablicy przez kapłana, orkiestra wojskowa odegrała hymny państwowe Ukrainy i Polski, wyrażające – to ważne w całym niniejszym kontekście – w pierwszych słowach tę samą ideę – mianowicie, że naród może istnieć bez państwa, ale zginie, jeśli nie będzie miał w kim żyć.
Na zakończenie uroczystości kwiaty pod tablicą złożyły delegacje oficjalnie, a następnie liczne osoby prywatne, co pokazuje, że żytomierski hołd dla Lecha Kaczyńskiego nie był jeszcze jedna nudną akademią ku czci, ale odpowiedzią na żywą potrzebę miejscowej społeczności.
Wracając do postawionej na początku kwestii – warto, jeśli ktoś nie ma sprecyzowanego sądu – zadać w tym kontekście szereg pytań pomocniczych.
Zastanówmy się na przykład, czy upamiętnień Lecha Kaczyńskiego na terenie Ukrainy przybywa, czy ubywa. Czy jakieś zostało zniszczone? Dlaczego w ogóle te kwestie są ważne? Ano dlatego, że pokazują, czy mamy do czynienia z fanaberią historii, czy z pewnym procesem. A jeśli tak – to jakim?
Po wtóre, zapytajmy, czy śp. Prezydent odgrywał wobec naszych południowo-wschodnich sąsiadów – jak próbuje się go niekiedy przedstawiać – rolę dobrego, ale zagubionego wujka, czy też jednak potrafił artykułować wobec nich precyzyjne postulaty wynikające z naszej wrażliwości historycznej?
I wreszcie, czy mądrość tego Człowieka nie polegała również i na tym, iż, poznawszy, chociażby na sobie, naturę rosyjskiego imperializmu, był w stanie przewidywać jego kolejne posunięcia? I czy, zważywszy naturę tych posunięć, nie jest tak – pomijając wszystko inne – że Polska i Ukraina mogą im się przeciwstawić tylko razem?
Dominik Szczęsny-Kostanecki z Żytomierza
2 komentarzy
krzysztof
24 maja 2017 o 17:40A to jest odpowiedź Ukrainy,jak widać jest to „pokojowe”
przesłanie do sąsiadów:http://kresy.pl/wydarzenia/w-tarnopolu-tysiace-ludzi-maszerowalo-z-okazji-banderowskiego-swieta/
Horst
3 lutego 2018 o 11:14Zytomierz jest opanowany przez srodowiska banderowskie z duzym kultem bandery>Prezydent RP nie byl entuzjastą tego zbrodniarza.Dzisiaj pomnik jest jutro może być NIE NA CZASIE.Może zagrazać bezpieczenstwu Ukrainy.Juzmieliśmy takie sygnaly:Lwy na cmentarzu Łyczakowskim siedzą w takich ubrankach żeby nie straszyy swoją tożsamoscią herojów zOUN-UPA.