Szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow, który przebywa w USA na 77. sesji Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych powiedział w rozmowie z Newsweekiem, że USA balansują na krawędzi stania się stroną konfliktu na Ukrainie, ryzykując bezpośrednie starcie mocarstw jądrowych.
Najważniejszy rosyjski dyplomata powtórzył, że Zachód nie pozostawił Moskwie innego wyboru, jak tylko przeprowadzić specjalną „operację wojskową, której cele są dobrze znane: ochrona ludności Donbasu, likwidacja zagrożeń dla bezpieczeństwa Rosji, demilitaryzacja i denazyfikacja Ukrainy”.
Ławrow zapewnił, że wszystkie pozostają aktualne i zostaną osiągnięte, bez względu na to, jak długo to potrwa.
Główne tezy wywiadu, to zarzut, że Zachód szkoli Siły Zbrojne Ukrainy, wysyła broń „neonazistowskiemu reżimowi w Kijowie, który ostrzeliwuje terytorium Federacji Rosyjskiej zabijając cywilów”, przekazywanie przez Pentagon SZU danych wywiadowczych o celach uderzeń;
„Widzimy obecność najemników i doradców z USA na polu walki”.
Ławrow oświadczył, że w marcu br., gdy Moskwa i Kijów były bliskie porozumienia, Amerykanie i Brytyjczycy zabronili Ukrainie kontynuacji rozmów z Rosją.
Jak powiedział, zankcje nie zrujnowały naszej gospodarki i okazały się bronią obosieczną. Zaznaczył, że strategiczne partnerstwo z Chinami to nadal priorytet Rosji.
Z kolei zastępca szefa Rady Bezpieczeństwa Dmitrij Miedwiediew oświadczył 22 września, że Siły Zbrojne FR wzmocnią obronę wszystkich przyłączonych do Rosji terytoriów, „nie tylko poprzez zdolności mobilizacyjne, ale z użyciem wszelkiej rosyjskiej broni, w tym strategicznej broni jądrowej i broni nowej generacji”.
oprac. ba za newsweek.com/tass.ru/politika
1 komentarz
rEAL
22 września 2022 o 16:26Mocarstw? Przecież Stosunki dyplomatyczne USA z Chinami nie są aż tak złe! O co tym ruskim chodzi?