W sytuacji zagrożenia militarnego dla Państwa Związkowego Rosji i Białorusi oraz na wypadek wojny, Ministerstwo Obrony Rosji dostarczy białoruskiemu sojusznikowi dodatkowe uzbrojenie oraz inne środki z własnych zapasów – wynika z białorusko-rosyjskiego porozumienia, którego treść opublikowały białoruskie władze.
Ponadto zapasy broni i sprzętu wojskowego, które strona rosyjska gromadzi w czasie pokoju, podczas bezpośredniego zagrożenia agresją mogą zostać przerzucone na Białoruś, – wynika z umowy między rządem Białorusi i Rosji w sprawie technicznego wsparcia Regionalnego Zgrupowania Wojsk (RZW) Republiki Białorusi i Federacji Rosyjskiej, zapisy której czytamy na portalu pravo.by.
Umowa została podpisana w Mińsku w ubiegłym roku, i weszła w życie 14 listopada tego roku. Zgodnie z dokumentem, wsparcie techniczne Regionalnego Zgrupowania Wojsk (wspólne siły zbrojne Białorusi i Rosji -red.) zostanie zorganizowane przez Ministerstwa Obrony obu krajów „w interesach swoich krajowych jednostek RZW, a jeśli będzie to konieczne – w interesie wszystkich wojsk wchodzących w skład regionalnego zgrupowania”.
Z treści głównej umowy rządów wynika, że: w sytuacji rosnącego zagrożenia militarnego dla Państwa Związkowego i w czasie wojny, rosyjskie ministerstwo obrony zapewni białoruskim żołnierzom broń i sprzęt wojskowy.
Ponadto, jak zapisano w umowie, „stacjonarne zaplecze materiałowo – techniczne Rosji, w którym gromadzone jest uzbrojenie i sprzęt wojskowy w czasie pokoju, może zostać przeniesione na Białoruś w czasie bezpośredniego zagrożenia agresją.
– Pojęcie „rosnącego zagrożenia militarnego” jest bardzo subiektywne, można pod nie podciągnąć wszystko, każdą sytuację – uważa ekspert wojskowy Alekasnder Alesin. Komentator, który słynie z powściągliwości i z ostrożnych ocen współpracy militarnej Rosji i Białorusi mówi teraz wprost: – To krok wstecz dla naszej niepodległości, to krok dla nas niekorzystny: wpływ Rosji na nasz kraj jest wielki, a pojęcie „rosnącego zagrożenia” jest mało precyzyjne, i tak naprawdę nikt nie wie co ustawodawca miał na myśli.
– Mamy dwa zgrupowania wspólne z Rosją – wspólny regionalny system obrony powietrznej i wspólną grupę sił lądowych Rosji i Białorusi. Wszystkie te grupy są w stanie uśpienia do pewnego momentu. Wcześniej ten moment nazywano „czasem zagrożenia” – okresem poprzedzającym wybuch wojny, kiedy strony prowadzą mobilizację, przebranżawiają się na „tory wojskowe”.
Ten okres był bardzo precyzyjny, można go było wyraźnie zauważyć – mówi Aleksander Alesin. – Ale teraz, ze względu na pojęcie „wojna hybrydowa”, gdy wojna nie zostaje ogłoszona, koncepcja została zastąpiona przez bardzo subiektywne pojęcie „zwiększonej groźby wojennej”. W związku z tym można zrobić wszystko co się chce; za zagrożenie można uznać czyjeś słowa albo subiektywnie postrzegane wrogie działania czy wykrycie szpiega. I w porównaniu do tego co było, jest to krok wstecz dla naszego kraju, nie jest to sytuacja dla nas korzystna: po prostu możemy usłyszeć w pewnym momencie, że oto nastąpiło zagrożenie i należy wdrożyć wszystkie mechanizmy; Oddać dowodzenie zgrupowaniem obrony powietrznej pod wspólne dowództwo, wysyłać jednostki i pododdziały w jej skład. W przypadku sił lądowych wszystko jest trochę bardziej skomplikowane: rosyjska część grupy może przybyć na terytorium Białorusi tylko w przypadku działań wojennych.
Jeśli chodzi o rosyjską bazę materiałowo – techniczną, która może zostać przerzucona w razie konieczności na Białoruś, ekspert nie dostrzega w tym zagrożenia.
– Bazy będą pod jurysdykcją Białorusi, a okres przebywania rosyjskich wojskowych na naszym terytorium jest ściśle ograniczona przez prawo.
Alesin przypomina, że przechowywanie broni w krajach sojuszniczych, to ogólnoświatowa praktyka. Podkreśla przy tym, że taka baza nie będzie miała statusu bazy wojskowej.
– Rosja nie będzie mogła sobie przyjść i po prostu użyć tej bazy – mamy wiele ograniczeń dotyczących doktryny militarnej. Ponadto cały ten sprzęt będzie strzeżony przez białoruskich strażników wojskowych lub oddziały paramilitarne”- powiedział Alesin.
– Rosyjskie wojsko może również chronić, ale istnieją ograniczenia dotyczące czasu pobytu rosyjskich jednostek, czyli wojska na naszym terytorium – to są 2 miesiące. Po dwóch miesiącach muszą odejść, wszystko jest ściśle przez nas uregulowane. W ten sam sposób działa NATO, na zasadzie rotacji: jeden batalion pozostaje na chwilę, drugi go zastępuje. Ale u nas w przeciwieństwie do NATO w Europie, nie ma stałej dyslokacji rosyjskiego wojska i baz, dlatego jesteśmy o wiele bardziej rygorystyczni. Nie należny tego postrzegać jako zagrożenia – uspokaja Alesin.
Ministerstwo Obrony nie komentuje umowy powołując się na fakt, że jest jedynie organem posiadającym pełnomocnictwa, ale decyzja została podjęta na szczeblu rządowym.
Kresy24.pl/AB
1 komentarz
Polak z Białorusi
4 grudnia 2017 o 20:52Krok wstecz dla niepodległości odbył się już dawno temu, kiedy to Łuka wspierany przez Moskwe zasiadł na tronie