Żaden z polityków opozycyjnej Zjednoczonej Partii Obywatelskiej nie został włączony w skład komisji wyborczych w stolicy Białorusi. Według lidera tego ugrupowania Anatolija Lebiedźki, spośród przeszło pięćdziesięciu osób zarekomendowanych przez partię, władze nie zdołały wyłonić „właściwego” – pisze internetowe wydanie „Naszej Niwy”.
„Ja również wystawiłem swoją kandydaturę do komisji, ale spośród 50-60 kandydatów Zjednoczonej Partii Obywatelskiej, którzy złożyli wnioski w stolicy nie wzięto nikogo, – poinformował lider partii.
– Myślę, że jest to probierz. Bo przecież tyle się mówiło i na Białorusi i po za jej granicami o „pewnej liberalizacji systemu”. Formowanie komisji wyborczych, to „papierek lakmusowy”, który mówi, czy te zmiany istotnie zaszły. A my widzimy, że żadnych zmian nie ma, wszystko pozostaje na takim samym poziomie jak dziesięć czy dwadzieścia lat temu” – powiedział Lebiedźko.
Pojawiają się coraz częściej informacje, że potencjalni kandydaci na członków komisji otrzymują telefony od urzędników komitetu wykonawczego w Mińsku, którzy próbują odwieść ich od uczestnictwa w wyborach przekonując, że „na zaangażowaniu w wyborach nie wyjdą dobrze”.
Znany opozycjonista Ilja Dobrotwor powiedział Naszej Niwie, że telefony otrzymywała też jego żona, kandydatka do komisji oraz członkowie Niezależnego Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Radio- elektronicznego (REP). Namawiano ją, żeby dobrowolnie wycofała swoją kandydaturę. Nie posłuchała, ale w komisji i tak nie zasiądzie.
Kresy24.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!