Amerykańscy dziennikarze The New York Times relacjonują z pierwszej linii frontu aktywność ukraińskich snajperów, którzy z odległości od 300 do 1600 metrów „koszą” rosyjską armię.
Nie ujawniono liczby snajperów w Siłach Zbrojnych Ukrainy, ale szacuje się, że jest ich kilka tysięcy i dzieli się ich na dwie główne kategorie.
Większość z nich to strzelcy wyborowi, potrafiący strzelać na odległość około 270 metrów – piszą dziennikarze amerykańskiego dziennika. Często przebywają w okopach, wspierając swoich towarzyszy.
Druga kategoria to snajperzy zwiadowcy, którzy potrafią celnie strzelać z odległości 1600 metrów, określać kierunek wiatru, temperaturę i ciśnienie. Jednak pociągnięcie za spust ma swoją cenę, szczególnie w dobie dronów i kamer termowizyjnych. Kurz, dym, a czasem nawet błysk po oddanym strzale są wyraźnie widoczne. Oznacza to, że nie każdy rosyjski żołnierz złapany na celowniku jest dobrym celem. Potencjalna nagroda musi przewyższać ryzyko, więc prawdopodobieństwo oddania strzału wzrasta, jeśli żołnierz jest „priorytetowym celem”, jest to np. strzelec karabinu maszynowego, oficer lub członek załogi przeciwlotniczego pocisku kierowanego,albo – co najważniejsze, jest rosyjskim snajperem.
Specjalne pociski przeznaczone do śmiercionośnego strzelania na duże odległości i ich łuski są często przygotowywane przez samych snajperów, aby zapewnić perfekcyjne wykonanie zadania. Jeśli inwazję Rosji na Ukrainę definiuje się jako wyczerpującą wojnę artyleryjską wspieraną przez czołgi, drony i rakiety manewrujące, to rola snajpera, niewidzialnego i jednocześnie śmiertelnie niebezpiecznego, zajmuje część pola bitwy, o której często się zapomina, wskazują dziennikarze.
Jak zauważa NYT, w przeciwieństwie do żołnierzy armii zachodnich, którzy muszą stawiać czoła moralnej złożoności wojen w Iraku i Afganistanie, gdzie powstańcy płynnie wtapiają się w miejscową ludność, ukraińscy snajperzy, broniący swojego kraju przed inwazją, widzą wyraźną potrzebę pociągnięcia za spust.
„Myślę o tych ludziach z drugiej strony – może nie chcą tu być, ale są. Zabicie kogoś nie jest czymś naturalnym, ale to nasza praca” – podsumował snajper o pseudonimie „Raptor”.
ba
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!