Ostatnie wydarzenia na Ukrainie wzmacniają na Litwie antypolskie nastroje. Szerzą się obawy przed polskim separatyzmem i przed tym, że również na Litwie odezwą się nastroje separatystyczne wśród miejscowych Polaków.
Nietradycyjnie przed takim scenariuszem przestrzegają Litwinów nie prawicowi politycy, lecz litewscy historycy – pisze w „Kurierze Wileńskim” Stanisław Tarasewicz.
Politolog i profesor historii Algimantas Kasparavičius z Instytutu Historii uważa, że Litwa powinna być szczególnie zainteresowana zachowaniem całości terytorialnej Ukrainy, bo jej rozpad na dwie albo i więcej części niewątpliwie odbije się echem na Litwie.
„Największy koszmar, jaki może wydarzyć się na Ukrainie, to rozpad kraju na kilka części. To rozbudziłoby separatystyczne nastroje również w naszym regionie, dlatego w żywotnym interesie Litwy jest zachowanie całości terytorialnej Ukrainy, nawet jeśli to oznaczałoby wzmocnienie wschodniego geopolitycznego wektora Ukrainy” — cytuje Tarassewicz opinię historyka, jaka zaprezentował portal Delfi.
Podobieństw w sytuacji Ukrainy i Litwy dopatruje się również filozof i socjolog prof. Zenonas Norkus z Uniwersytetu Wileńskiego. W jego przekonaniu obecna sytuacja na Ukrainie w dużej mierze jest zbieżna z sytuacją „polskiej” Wileńszczyzny na Ukrainie. Różnica polega głównie na tym, że ukraiński problem obejmuje ponad połowę kraju, podczas gdy na Litwie jest zawężony do dwóch podwileńskich rejonów.
Tymczasem dla litewskich polityków, przynajmniej niektórych, Wileńszczyzna już dziś stanowi odrębne państwo, albo — jak to określa jeden z liderów Partii Socjaldemokratów, były europoseł Aloyzas Sakalas — rezerwat na wzór indiańskich rezerwatów w USA.
„Okazuje się, że na Litwie jest taki rezerwat, którego administracyjne centrum znajduje się w Solecznikach. Nazwijmy go umownie rezerwatem litewskich Polaków. W tym rezerwacie obowiązuje prawo Unii Europejskiej i wspólnoty lokalnej. Natomiast nie obowiązuje prawo państwa litewskiego, na którego terytorium znajduje się rezerwat. Nie obowiązuje tu artykuł 10. Konstytucji, który stanowi, że »terytorium Litwy jest jednolite i niepodzielne na żadne twory państwowe«, toteż próbuje się część Uważa, że nie znając języka litewskiego miejscowi Polacy mogą pracować wyłącznie w obsłudze kawiarni czy hotelu, a najwyżej być „jakimś klerkiem w urzędzie”. Jeden z liderów socjaldemokratów przypisuje autorstwo rezerwatu liderowi Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, Waldemarowi Tomaszewskiemu i uważa, że przyjęcie AWPL do koalicji rządzącej było błędem, który „jeszcze nie późno naprawić”.
Kresy24.pl/Kurier Wileński, fot. Marian Paluszkiewicz, Kurier Wileński
3 komentarzy
Marcin
4 marca 2014 o 14:29Mam wrażenie, że Litwini żyją w jakiejś innej galaktyce. Małe państwo wielkości polskiego województwa z licznymi mniejszościami narodowymi po tym co się dzieje na Ukrainie powinno nieco otrzeźwić się i zobaczyć, że zaostrzanie kursu wobec mniejszości może prowadzić do tragedii. Ale oczywiście Litwa nadal uważa, że to nie Rosja jest dla niej zagrożeniem tylko Polska. Myślcie tak dalej, a znów stanie się aktualne powiedzenie: „Vilno musu, Lietva rusu”
Piotr
5 marca 2014 o 14:43Litwini powinni pamiętać, że tylko razem z Polakami mają szanse na większe sukcesy gospodarcze, infrastrukturalne i kulturalne. Tak samo jak Polacy bez współpracy z Niemcami mają ograniczone szanse na ww. sukcesy. Pora zakopać topór wojenny i postawić na integracje.
Jaromir
5 października 2014 o 14:36Litwini chcą żeby my zostaliśmy Litwinami. Ale ja nie chcę być Litwinem. Dla mnie być Litwinem, to tosamo, co być Kirgizem, Uzbekiem, Turkiem, czy Mongołem. Chcę być tylko Polakiem i koniec!