
Collage: Kresy24.pl
Czego chcą: walczyć dalej, czy odpuścić? A może sami nie wiedzą? Co ogłosi władza to będzie słuszne. Tak zachowują się tylko ludzie, którzy zatracili zdolność samodzielnego myślenia i tacy, u których sama możliwość zajęcia własnego stanowiska budzi paniczny lęk.
Zacznijmy od tego, że wszelkie oficjalne sondaże w Rosji są kłamstwem, gdyż prowadzące je ośrodki nie są niezależne, tylko nadzorowane przez rosyjskie FSB. Reżim publikuje po prostu takie dane, jakie są mu w danej chwili potrzebne, traktując socjologię jako jeszcze jedno narzędzie dezinformacji i propagandy.
Ponadto wielu ankietowanych Rosjan zwyczajnie boi się mówić, co naprawdę myśli, przez co wyniki są jeszcze mniej miarodajne. Tym niemniej, śledzenie tych sondaży jest bardzo ciekawe – można z nich bowiem wydedukować, co reżim Putina chce, żeby ludzie aktualnie sądzili oraz co chce przed nimi ukryć.
Tak jest też z najnowszym sondażem Centrum Lewady z kwietnia tego roku na temat poparcia dla “specjalnej operacji wojskowej”, czyli – mówiąc po ludzku – dla wojny na Ukrainie, który komentuje publicysta Aleksiej Kopytko.
Wyniki zaskakują. Tylko 30 proc. Rosjan popiera kontynuację wojny, a aż 61 proc. chce – “zdecydowanie lub raczej” – rozpoczęcia rokowań pokojowych. To najniższy wskaźnik poparcia dla wojny od września 2022 roku.
Co dość zabawne, jednocześnie aż 75 proc. popiera działania rosyjskich wojsk, które przecież nie robią na Ukrainie nic innego, jak właśnie prowadzą tę wojnę. Taka schizofrenia społeczna, która cechuje współczesnych Rosjan, jest zjawiskiem unikalnym w skali świata. Ale i tak wszystko w końcu sprowadza się do stwierdzenia: jak zrobi władza, tak będzie dobrze.
O czym świadczą te wyniki, oprócz totalnego chaosu w głowach? Nietrudno zgadnąć. Jeśli rosyjskie służby podają, że poparcie dla wojny to 30 proc. to znaczy, że faktycznie może być ono o wiele niższe. Ta liczba ma stworzyć wrażenie, że “może entuzjazm nie jest zbyt wielki, ale jednak co trzeci Rosjanin nadal popiera wojnę”.
Nie da się totalnie zafałszować wyników, podając na przykład, że poparcie dla wojny wynosi 70 proc., gdyż nawet w Rosji wiele osób by w to nie uwierzyło, a na Zachodzie tym bardziej i instrument ten zupełnie straciłby swoją wiarygodność. W końcu ludzie ze sobą rozmawiają i mniej więcej czują, jakie są nastroje. Dlatego podaje się wynik “względnie wiarygodny”, choć nadal nieprawdziwy.
Ponadto reżim chce mimo wszystko zostawić sobie jakąś furtkę do ewentualnych negocjacji rozejmowych z Ukrainą i USA. A jak tu ogłaszać rozejm, gdyby z badania wynikało, że cały naród chce dalej walczyć?
O tym, że w Rosji nie ma obecnie entuzjazmu dla wojny świadczy też analiza poprzednich sondaży. Widać wyraźnie, że poparcie dla niej zawsze silnie rosło tylko wtedy, gdy armia rosyjska odnosiła na Ukrainie jakieś większe sukcesy.
Tak było w maju 2023 – zdobycie Bachmutu, w maju 2024 – atak na Charków, który początkowo wyglądał na udany, sierpień 2024 – “patriotyczna mobilizacja w obronie obwodu kurskiego”, marzec 2025 – optymizm po odbiciu tego obwodu z rąk Ukrainy.
Obecnie żadnych takich spektakularnych sukcesów od dawna nie ma, a własne straty szybko rosną, więc poparcie pikuje. A zapowiedzi reżimu Putina, że “Rosja może jeszcze walczyć choćby 20 lat” wcale nie dodały Rosjanom optymizmu. Znaczy to bowiem, że poziom życia będzie dalej spadał i to długo, a szanse, “że mnie lub mojego syna” także wyślą na front – rosną.
Dlaczego jeszcze 20 lat? Dlaczego nie potrafimy szybko zwyciężyć? Skoro nie potrafimy, to może lepiej dać sobie z tym spokój? – takie pytania pojawiają się coraz częściej nie tylko “w narodzie”, ale także na wojskowych z-blogach. Zobacz: Teraz albo nigdy! To dla Rosji szturm ostatniej szansy. Za chwilę zacznie się walić.
Ciekawe jest też to, z kim – “zdaniem Rosjan” – trzeba negocjować rozejm i pokój. Jeszcze w przededniu marcowych rozmów Rosji z USA w Arabii Saudyjskiej, sondaż pokazywał poparcie dla nich na poziomie 85 proc., przy czym aż 80 proc. Rosjan uważało, że o losach Ukrainy trzeba dogadywać się właśnie z Trumpem “bo to biznesmen”. Pokrywało się to z ówczesną “pro-trumpową” narracją Kremla.
Teraz – kiedy okazało się, że z tych wszystkich rozmów nic nie wynikło – nastąpił ponowny gwałtowny powrót oficjalnej rosyjskiej propagandy do agresywnej narracji wojennej. Kolejny “sondaż” na ten temat, który się pojawi, może więc być bardzo interesujący – pisze publicysta.
Zobacz także: Runął kolejny strategiczny sektor gospodarki! “To już nie jest chwilowe załamanie”.
KAS
1 komentarz
Wielka Smuta
29 maja 2025 o 15:01Przeznaczeniem kobiety jest mężczyzna, a przeznaczeniem Upadku jest rosja.