W pogoni za łatwym zyskiem i darmowymi fruktami wielu Białorsinów przymyka oczy na zbrodnie reżimu. W kraju pojawiła się kategoria zadowolonych z siebie ludzi, którzy żyją dostatnio, wierząc ślepo, że aferzysta, który okradł już wszystkich, z jakiegoś powodu w stosunku do nich okaże się wielkoduszny – pisze Natalia Radzina redaktor naczelna portalu charter97.org.
Na Białorusi zachodzą w przeddzień Nowego Roku bardzo poważne, zasadnicze zmiany. To co teraz najważniejsze dla Białorusinów, to zachowanie czujności, dołożenie wszelkich starań, żeby tych mozliwości nie przeoczyć.
– Początkowo chciałam napisać o blokowaniu stron internetowych. O tym, że wolność słowa na Białorusi niszczona jest już tak długo i tak systematycznie, że tych kilku pozostałych niezależnych dziennikarzy powinno powiedzieć swoim czytelnikom: „Gdy przyjdą po Ciebie, nikt się o Twój los nie upomni”.
I rzeczywiście, gdy monopolizowano telewizję – ludzie nic nie mówili. Gdy zamykali stację radiową „101,2 Fm” i regionalne stacje radiowe, Białorusini milczeli. Gdy zamykali niezależne gazety, na ulicach pojawiło się kilka zaledwie pikiet. Dziś, blokują ostatnie niezależne serwisy informacyjne, a naród szturmuje sklepy, kupując przestarzałe technologicznie telewizory „Horizon”, i banki, próbując wycofać z nich oszczędności.
Ale zadałam sobie pytanie: po co to moralizatorstwo? Szturmujcie lepiej te banki, wszak za coś musicie żyć, przecież to za wasze pieniądze zbudowana została piramida finansowa, podobna do „MMM”, którą stworzył niegdyś w Rosji Mawrodi….
W pogoni za łatwym zyskiem i darmowym serem, wielu Białorsinów przymyka oczy na zbrodnie reżimu. Morderstwa, porwania i tortury kandydatów na prezydenta były czymś odległym, nierealnym i nieważnym. W kraju pojawiła się kategoria zadowolonych z siebie ludzi, którzy żyją dostatnio, wierząc ślepo, że aferzysta, który okradł wszystkich, z jakiegoś powodu w stosunku do nich okaże się wielkoduszny.
Ostatnio mój przyjaciel przedstawił mi teorię, według której Łukaszenka szczerze wierzył, że upadek rosyjskiego rubla i ukraińskiej hrywny nijak nie wpłynie na kurs białoruskiego rubla. To stąd absurdalne oświadczenie, że dewaluacja nie nastąpi, które wybrzmiało na 20 godzin przed tym jak wprowadzono 30-procentowy podatek na zakup waluty obcej. Nie wiem, jak można być takim idiotą, ale dopuszczam, taką możliwość.
Dziś Łukaszenka jest nikim. On o niczym nie decyduje, na nic nie ma wpływu, urządza jedynie ponure show na żywo, a jego spindoktorzy przekładają tylko pożółkłe stronice z teczki „2005” do teczki „2014”, a on, odrywając wzrok od kartki, ze szczerością schizofrenika opowiada to samo co dwie dekady wcześniej.
Prokopowicze, misanikowicze, kałłuary i naliwajki wydają tylko niemrawe beczenie w swoich zagrodach. Struktury siłowe, w tym KGB i armia, już od dawna otrzymują rozkazy z Moskwy.
Sam Łukaszenka, według licznych świadków spędza w pracy nie więcej niż dwie godziny dziennie. Całą resztę czasu zajmuje mu hokej na lodzie, bania, polowaia, dziewczyny i czytanie poezji. Nawet jego syn musiał wziąć się do roboty.
Jego aktywność na arenie muiędzynarodowej ogranicza się do spotkań z Putinem, Nazarbajewem i Poroszenką. I o ile Putin i Nazarbajew na tych spotkaniach od dawna patrzą na Łukaszenkę tak, jak patrzy się w puste krzesło, o tyle Petro Aleksiejewicz (Poroszenko – red.) z jego entuzjastycznym nastawieniem do dyktatora z sąsiedztwa sam zaczyna wyglądać jak clown.
Ostatnio często bywam w Kijowie. Spotykam się nie tylko z politykami i kolegami – dziennikarzami, ale również z wolontariuszami i uczestnikami ATO. Pomimo goryczy wojny, tam łatwiej jest oddychać. Dlatego, że na Ukrainie nie obbyła się prawdziwa rewolucja duchowa. Miliony ludzi żyją w poczuciu potrzeby altruizmu, gotowi do walki o przyszłość swojego kraju. I jeśli nawet, niestety „elity” polityczne nie osiągnęły jeszcze poziomu narodu, to ja wierzę, że na Ukrainie żaden dyktator się nie pojawi. Ukraińców rzeczywiście „ne podolati”.
Przebudzony naród – jest najważniejszym bogactwem kraju. Dziś dla Białorusinów ważne jest, aby nie przespać momentu. Wielu moich znajomych żałuje, że nie uczestniczyli w życiu Białorusi w latach 1994-1996, kiedy były szanse, aby wszystko zmienić i obrócić wektor rozwoju kraju w drugą stronę. Jedni bali się stracić biznes, inni -pracę. Ale w konsekwencji z powodu swojej bierności Białorusini stracili najcenniejszą rzecz – przyszłość.
Blokada niezależnych witryn – to nie tylko represje wobec dziennikarzy. Dziś władze próbują walczyć z kilkoma milionami Białorusinów, którzy nie wierzą w kłamstwa oficjalnych mediów, i wolności słowa szukają w Internecie. I takich ludzi jest coraz więcej i więcej.
Blokada Internetu w obecnej sytuacji to dla Łukaszenki samobójstwo. Próba ponownego wykonania szpagatu między Kremlem a Zachodem, jednoznacznie zakończy się tragicznie. Tym bardziej, że ciało bezwładnie zwisa nad kotłem, którego pokrywa za chwilę spadnie – uniesiona nagromadzoną parą.
Za filtrowanie Internetu przyjdzie mu odpowiedzieć. Będziemy domagać się wprowadzenia nowych sankcji wobec dyktatury na Białorusi, w tym – zakazu dostaw technologii. Myślę, że Centrum analityczno – operacyjne przy administracji Łukaszenki, które otrzymuje sprzęt od amerykańskiej transnarodowej frmy Cisco, może czuć się nieswojo jako jedno z pierwszych, tak jak osławiony Park wysokich technologii.
Nie uda się zabić pragnienia narodu do wolności. Nie wyszło to ani Miloszewiczowi, ani Janukowyczowi.
Żeby ominąć blokadę portalu charter97.org, wystarczy uruchomić OperęTurbo. Aby stać się człowiekiem wolnym, trzeba tylko zacząć szanować siebie. Zapomnieć o strachu i włączyć się do życia swojego kraju.
Niczym nie ryzykujemy. Jesteśmy w sytuacji ludzi, którzy nie mają nic do stracenia. Gratisów więcej nie będzie. Białoruski Mawrodi – to bankrut.
Kresy24.pl za charter97.org
3 komentarzy
Scyta
30 grudnia 2014 o 16:16Głupoty kobiecina wypisuje. w Polsce już co inteligentniejsi zaczynają zdawać sobie sprawę z tego, że można mieć mniej niż Białorusini, że można mieć mniej niż niewiele, albo i mniej niż nic, że można mieć na karku dług nie do spłacenia i to taki, który nawet na nienarodzonych wnukach już ciąży. Ukraińcy właśnie wpadają w pułapkę międzynarodowej lichwy, widać, że i Białorusinom się to marzy.
yasiuu
30 grudnia 2014 o 17:21wolność jest ważna ale trzeba umieć z niej korzystać
Zygmunt
1 stycznia 2015 o 03:00Owszem, można mieć mniej, o wiele mniej. Na przykład w Rosji, oprócz garści oligarchów (takich współczesnych złodziei-bojarów) bida aż piszczy, a na dodatek nawet wolności nie ma. Więc nie wypisuj głupot ,Scyta, bo nikt nikomu w Polsce nie każe się zadłużać. Większość długów zaciągnęli ludzie chcący żyć ponad stan. Ci którzy faktycznie ledwo wiążą koniec z końcem (o ile nie są durniami) nie zadłużają się w bankach, bo wiedzą,że musieli by oddać więcej niż pożyczyli (co jest logiczne , bo banki nie są firmami charytatywnymi), a skąd niby mają na to brać jak zarobki ledwo ,ledwo wystarczają na przeżycie ? Stare, polskie przysłowie mówi – Dobry zwyczaj, nie pożyczaj. W pułapkę lichwy (zachodnia niczym nie różni się od wschodniej)wpadają tylko naiwniacy i ci, co nie potrafią samodzielnie myśleć. Cóż ich sprawa. Za głupotę wszędzie trzeba płacić tak samo, czy to Wschód ,czy Zachód. Ja jednak radzę wszystkim wybierać Zachód, bo choć ,niedoskonały, czasami zgnilizną trącący to system, ale o wiele lepszy niż ten promowany przez Wschód. Poza tym ja kocham wolność, a Rosja takich ludzi nie kocha … tylko ich zabija.