Śmierć ministra spraw zagranicznych Łukaszenki Władimira Makieja jest zaskoczeniem, dla wszystkich. Władze nie podały oficjalnej przyczyny śmierci, co dało początek różnym spekulacjom. Portal Charter97.org zebrał najważniejsze wypowiedzi liderów opinii na temat śmierci ministra.
Dominuje oczywiście wersja, że to ręka Kremla. Doradca ministra spraw wewnętrznych Ukrainy Anton Geraszczenko uważa, że Makiej mógł zostać otruty:
— Otruty, by osłabić Łukaszenkę i przejąć władzę.
„Nasza Niwa”, powołując się na swoje źródła napisała, że Makiej zmarł na atak serca.
Brytyjski dziennik „The Daily Mirror” powiązał śmierć ministra Łukaszenki ze spotkaniem z nuncjuszem papieskim na Białorusi Ante Jozicem;
— Śmierć [Władimira Makieja] przyszła tajemniczo dzień po tym, jak spotkał się z wysłannikiem papieża Ante Jozicem, gdzie podobno omówili tajny plan pokojowy, aby zakończyć wojnę na Ukrainie, pisze gazeta podkreślając, że Makiej był „jedynym kanałem komunikacji między oficjalnym Mińskiem a Zachodem”.
Autor artykułu, powołując się na źródła, zauważył, że „stan zdrowia Makiej był normalny”.
Nieoczekiwaną przyczynę śmierci ogłosił były minister spraw zagranicznych Ukrainy Wołodymyr Ogryzko. Jego zdaniem Makiej mógł być agentem FSB:
— Musimy spojrzeć na to, co stało się z panem Makiejem w odległym już 1980 roku. Od tego momentu zaczął pracować dla KGB ZSRR. A on był kadrowym agentem KGB. Tak, znał języki obce, ukończył Instytut Języków Obcych w Mińsku. Właśnie tego wymagało KGB, aby wykorzystać tak młodego chłopaka do swoich celów. A karierę miał całkiem niezłą: w ciągu niespełna 12 lat został pułkownikiem.
Nie oznaczało to, że łapał gwiazdki z nieba, ale mówiło się, że robił spore postępy na tej drabinie KGB.
ZSRR wtedy upadł, ale KGB nie. Zostało. W Rosji zmieniono go na FSB, na Białorusi nawet nie zmieniła się nazwa. I chyba Moskwa uznała, że taki dość obiecujący oficer jest potrzebny na Białorusi.
Wydaje mi się, że ręka Moskwy jest w tym przypadku oczywista. Jak to się stało w ostatnich dniach trudno powiedzieć, ale warto zauważyć, że zmarł dwa dni po powrocie ze spotkania Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (rosyjskie NATO). Nowiczok (broń chemiczna – red.), jak sądzę, w arsenale rosyjskich służb specjalnych nie zniknął.
Wielu uważa, że śmierć Makieja to sygnał Kremla dla Łukaszenki. Taką wersję utrzymuje ukraiński dziennikarz Dmitrij Gordon:
— Życie Łukaszenki jest bardzo zagrożone, jest on na granicy fizycznej eliminacji.
Jestem przekonany, że Łukaszenka o tym wie. Na naszych oczach rozgrywa się ciekawy spektakl. Możemy być świadkami fizycznej jego eliminacji. Znowu, zawsze miał podwyższone ciśnienie krwi, cierpi na nadciśnienie. Zawał serca lub udar mózgu — nie ma człowieka.
ba za charter97.org
1 komentarz
Sputnik
28 listopada 2022 o 10:15Na pewno jest drugie, trzecie i czwarte dno…
A przyczyna mogła być najprostsza na świecie: powikłania poszczepienne.
Ale nie mówcie nikomu. Szaaa