Ukraińscy żołnierze relacjonują zdumiewające okoliczności wzięcia do niewoli żołnierzy z Korei Północnej.
Na razie – mimo starań ukraińskich sił specjalnych – udało się to tylko trzy razy, gdyż Koreańczycy – widząc, że mogą trafić do niewoli – natychmiast popełniają samobójstwo. Rosyjskie dowództwo stara się też za wszelką cenę ukryć ich tożsamość: jeden z jeńców nie miał w ogóle żadnych dokumentów, a drugi – fałszywą buriacką książeczkę wojskową.
Pierwszy schwytany w grudniu Koreańczyk był ciężko ranny i wkrótce zmarł. O wiele ciekawsze były okoliczności wzięcia w styczniu do niewoli dwóch pozostałych. Udało się to tylko dlatego, że Koreańczycy z trudem odróżniają żołnierzy rosyjskich od ukraińskich.
„Rozpoznanie z drona powiadomiło nas o 3-ch rannych Koreańczykach, którzy ugrzęźli w 'szarej strefie’ między pozycjami obu stron. Dobrnęliśmy tam przez zaśnieżony las i zobaczyliśmy ich. Oni są bardzo wytrzymali i zdyscyplinowani. Jeden z nich był wzrostu dziecka, ale biegł targając ciężki plecak i karabin maszynowy” – relacjonuje ukraiński żołnierz cytowany przez Associated Press.
„Kiedy byliśmy już blisko, Rosjanie nagle otworzyli ogień – do nas i do nich. Dwóch Koreańczyków zginęło, ale trzeci był tylko ranny w nogę. Powiedział, że jesteśmy jego 'braćmi’, poprosił o wodę i papierosa. Potem go opatrzyliśmy i ponieśliśmy w stronę naszych pozycji.
Ponieważ w naszym oddziale był specjalnie przydzielony człowiek mówiący po koreańsku, chłopak opowiedział mu po drodze, że ma 21 lat, służy w wojsku już 4 lata, gdyż pobór w Korei Północnej odbywa się w wieku 16 lat i zostały mu jeszcze 4 lata służby.
Gdy dotarliśmy do naszego medycznego pojazdu ewakuacyjnego i wsadziliśmy go do środka, Koreańczyk nagle zobaczył niebieskie przepaski na rękawach naszych żołnierzy i dopiero wtedy zrozumiał, że nie jesteśmy Rosjanami, tylko Ukraińcami. Zaczął gorączkowo szukać swojego granatu, żeby wysadzić się w powietrze, ale oczywiście wcześniej mu go zabraliśmy.
Potem się trochę uspokoił, ale kiedy powiedzieliśmy mu, że dalej nie będziemy mu towarzyszyć, gdyż zabiorą go medycy, znowu wpadł w panikę. Musieliśmy go zapewniać, że wszystko będzie dobrze i nikt go nie skrzywdzi. Zrobiło mi się go naprawdę żal. Nawet chciałbym jeszcze kiedyś go spotkać” – przyznaje Ukrainiec.
Drugi Koreańczyk trafił do niewoli po wielogodzinnym szturmie swojego oddziału na pozycje ukraińskich desantowców, który w końcu się załamał.
„Zobaczyliśmy chwiejącego się na nogach żołnierza, który zataczał się i szedł zygzakami w stronę naszych pozycji z rosyjskiej strony. Chyba pomylił kierunki” – opowiada 27-letni Maksim Didorczuk. Podeszliśmy do niego, stanęliśmy i spytaliśmy, czy przypadkiem nie potrzebuje jakiejś pomocy: najpierw po ukraińsku, potem po rosyjsku i po angielsku, ale nie odpowiadał.
Dopiero z bliska zobaczyliśmy, że ma azjatyckie rysy. Miał ranną rękę, zabandażowaną szczękę i ruszał się chaotycznie, chyba miał też wstrząs mózgu. Zobaczyłem, że ma przy sobie nóż i granat, więc pokazałem mu na migi, żeby je odrzucił, a potem jakby od niechcenia machnąłem na niego, żeby szedł za nami.
Wyglądał na skołowanego, ale poszedł, zachowując pewien dystans. Doszliśmy do naszych okopów, czekaliśmy na transport i pilnie wypatrywaliśmy, czy nie widać wrogich dronów bo gdyby Rosjanie zorientowali się, że mamy Koreańczyka, zrobiliby wszystko, by go zabić.
Dopiero kiedy przyjechał nasz pojazd, do chłopaka w końcu dotarło, że nie jesteśmy Rosjanami, tylko Ukraińcami. Poprosił o papierosa, zapalił, a potem nagle skorzystał z chwili naszej nieuwagi i z całego rozpędu wyrżnął głową w betonowy słup. Chyba chciał się w ten sposób zabić” – relacjonuje Didorczuk.
W szpitalu dla jeńców Koreańczyk odzyskał jednak dobry humor. Zapytał, „czy Ukraińcy to dobrzy ludzie”, a kiedy go zapewniono, że tak – niespodziewanie zadeklarował, że chce zamieszkać na Ukrainie. Potem poprosił, by włączyć mu na wideo „filmy o miłości, ale po koreańsku”.
Warto pamiętać, że chłopak pierwszy raz w życiu znalazł się w innym miejscu, niż Korea Północna, więc przeżywa nagły szok cywilizacyjny. Nie wiadomo, czy zechce wracać do swojego kraju.
Zobacz także: Dość tej obrony, na Kursk! Ukraina uderzyła, ruszył ciężki sprzęt. Widok przy drodze ich zaszokował…
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!