Franciszek Rychnowski to barwna postać, o pionierskich osiągnięciach w dziedzinie polskiej techniki, głównie ogrzewania pomieszczeń, elektrotechniki i fototechniki. Według niego samego, jego najważniejszym osiągnięciem było jednak odkrycie tajemniczego „eteroidu”. Miał to być stan zmaterializowanej energii. Nauka jednak nie potwierdziła prawdziwości tego odkrycia.
Studia i pierwsze lata we Lwowie
Franciszek Rychnowski urodził się 4 października 1850 r. w Welehradzie na Morawach w szlacheckiej rodzinie polskiego emigranta. Początkowo nauki pobierał w szkole księży Pijarów w Lipniku koło Ołomuńca, następnie rozpoczął studia na Wydziale Mechanicznym Politechniki w Wiedniu. To tam zainteresował się niezwykle popularną w tamtych czasach elektrotechniką, będącą zupełnie nową dyscypliną wymagającą zdolności abstrakcyjnego myślenia.
Kształcił się również w dziedzinie kalorymetrii, w swojej późniejszej pracy zawodowej odnosząc na tym polu znaczne osiągnięcia. Pasjonowała go także fototechnika, jest autorem wielu popularnych zdjęć Lwowa z końca XIX w. Po ukończeniu studiów przeniósł się w 1875 r. do Lwowa, gdzie założył zakład mechaniczny, niedługo potem otrzymał pierwsze zlecenie. Zorganizował system grzewczy w browarze w Krasiczynie. W 1878 r. wstąpił do Polskiego Towarzystwa Politechnicznego we Lwowie.
Wtedy też wyjechał do Paryża, by wziąć udział w Wystawie Światowej i zaprezentować swoje wynalazki. Rychnowski przedstawił tam system grzewczy, za który uzyskał I nagrodę i złoty medal oraz honorowe członkostwo francuskiej Académie Nationale. Jego systemy ogrzewania cechowały się znacznie wyższą sprawnością od stosowanych w ówczesnych czasach. Zużywały znacznie mniej paliwa, w niektórych przypadkach nawet kilkakrotnie. Była w nich wprowadzana automatyka. Paryski sukces rozsławił młodego inżyniera, który wkrótce otrzymał kolejne zamówienia.
Odkrycie „eteroidu”
Z ważniejszych realizowanych przez niego wówczas zleceń było zamontowanie w 1879 r. oświetlenia elektrycznego w nowym gmachu galicyjskiego Sejmu Krajowego. Była to jedna z pierwszych elektrycznych instalacji oświetleniowych w całych Austro-Węgrzech. Instalacja składała się z prądnicy prądu stałego na napięcie 1000 V, do której dołączonych było, włączonych szeregowo, 10 lamp łukowych.
Kiedy Rychnowski sam naprawiał zasilającą oświetlenie gmachu parlamentarnego mocno iskrzącą prądnicę, wtedy po raz pierwszy zaobserwował zjawiska, które zaowocowały odkryciem później nazwanego przez niego ,,eteroidu’’. Jak później to opisał, dostrzegł „ciekawe objawy fizykalne”, „w odgraniczonej grubym na 1,5 metra murem ceglanym, zupełnie ciemnej przestrzeni objawy blasku dobrze uchwytnego światła księżycowego, cośkolwiek zielonkawego”.
W tamtym okresie miał jednak tyle ważnych, w tym zagranicznych zleceń, że nie mógł zgłębić dokonanego wtedy odkrycia. Wykonywał wiele prac z zakresu ciepłownictwa, instalując systemy grzewcze i wentylacyjne. W tym celu wyjechał także do Rumunii, gdzie usprawnił ogrzewanie na zamku królewskim Peleş w Sinaia. Pracę wykonał tak dobrze, że otrzymał kolejne zlecenia od rumuńskiej rodziny królewskiej.
Wykonując pionierskie prace w dziedzinie ogrzewania i elektrycznego oświetlania pomieszczeń, Rychnowski zdobył sobie duże zaufanie i renomę jako uzdolniony konstruktor. Dzięki intratnym zleceniom zdobył wystarczająco dużo pieniędzy, które mógł zainwestować w przeprowadzaną w tym czasie elektryfikację tramwajów we Lwowie. Pozwoliło to na ich szybsze uruchomienie i przyniosło Rychnowskiemu z czasem pokaźny zysk.
Mając wystarczająco dużo zgromadzonych środków finansowych na badania, postanowił bliżej przyjrzeć się zielonkawej poświacie, którą zaobserwował w 1879 r. w gmachu Sejmu Krajowego. Skonstruował maszynę elektryczną, która w sposób automatyczny, dzięki sprężonemu powietrzu dokonywała przerw w przepływie prądu. To urządzenie stanowiło podstawę do dalszych badań. Zauważył, że maszyna wytwarza dziwne promieniowanie, które po długotrwałej serii prób, przy użyciu specjalnej skonstruowanej przez siebie aparatury zdołał rzekomo skroplić.
Rychnowski miał uzyskać substancję, którą scharakteryzował jako „elektryczną materyę, która jest przyczyną energii elektrycznej i światła, jest bezwładną i prawdopodobnie nie jest ważką”. Będąc pionierem fotografii wykonał też zdjęcia owej „tajemniczej poświaty”. Wykorzystanie nowej w owym czasie techniki fotograficznej i wykonane za jej pomocą zdjęcia zrobiły duże wrażenie i stanowiły jakby dowód materializacji „eteroidu”.
Za pomocą tego odkrycia doszedł do hipotezy, że „eteroid” jest podstawową formą materii i energii, a także podstawą wszelkich zjawisk fizycznych, chemicznych czy mechanicznych w przyrodzie. To „eteroid” ma być przyczyną ruchu planet, a jego źródłem dla naszej planety ma być Słońce. Zdaniem Rychnowskiego Słońce emituje w stronę Ziemi nie promienie cieplne i świetlne, a jedynie „wolną energię” na kształt „eteroidu”, która dopiero pod wpływem fizycznego kontaktu z inną materią uaktywnia się jako ciepło, światło.
Franciszek Rychnowski w toku swoich badań odkrył dobroczynne właściwości oddziaływania „eteroidu” na organizm ludzki. Jak opisywał to sam odkrywca, promieniowanie „eteroidu” z jego maszyny aktywuje powietrze, którym oddychanie podnosi ogólną „potęgę życiową”, naświetlanie leczy z wielu chorób, w tym nawet rozbija guz nowotworowy. Podzielił tym samym środowisko lekarskie, wielu lekarzy uznało go za szarlatana, byli jednak i tacy, którzy przekonali się do jego wynalazku i dopuścili nawet do zainstalowania maszyn Rychnowskiego w Szpitalu Powszechnym we Lwowie.
Zaprezentowanie odkrycia i reakcje
Inż. F. Rychnowski organizował pokazy, głównie w ramach swojej działalności w Towarzystwie Politechnicznym. Jest to charakterystyczne, że na odczytach chętnie opisywał różne właściwości „eteroidu”, nie chciał jednak podzielić się ze słuchaczami informacjami na temat tego, jak udało mu się go wytworzyć. Rychnowski przekonany o odkryciu czegoś przełomowego starał się rozpropagować „eteroid”. W ówczesnej prasie pojawiło się wiele artykułów opisujących odkrycie.
Opis działania „eteroidu” musiał zainteresować naukowców, gdyż kilku z nich przeprowadziło wspólnie z Rychnowskim eksperymenty na maszynach jego konstrukcji. Niedługo po ukazaniu się publikacji na temat „eteroidu” w prasie amerykańskiej do Lwowa przybyło kilku przedstawicieli pewnej spółki amerykańskiej, którzy podobno, jak utrzymywał Rychnowski, mieli mu zaoferować 4,5 mln dolarów za odsprzedanie jego wynalazków. Odrzucił jednak tę nadzwyczaj hojną ofertę, podobno z przyczyn patriotycznych.
Pod wpływem publikacji prasowych i prezentacji zawiązano we Lwowie spółkę do dalszych badań nad wynalazkami inż. Rychnowskiego. Rychnowski mocno rozczarował się postawą jej członków, którzy nie byli w pełni przekonani co do istoty jego odkrycia. Rychnowski nie potrafiąc zapanować nad niezależnym postępowaniem spółki stwierdził, że powstała ona tylko po to, by po doczekaniu jego śmierci, przejąć prawa do wynalazku by go potem odsprzedać Amerykanom za te miliony, których on nie przyjął.
Te i inne wcześniejsze negatywne doświadczenia skłoniły go do wydania najczęściej pod pseudonimem Iks won Chyr (palindrom nazwiska) kilkunastu książek i broszur. Polemizuje on w nich z wieloma naukowymi paradygmatami, ponadto sarkastycznie atakuje współczesne mu społeczeństwo, a zwłaszcza jego warstwę akademicką. Boleje nad postępującym materializmem, dążeniem do stanowisk i zaszczytów. Franciszek Rychnowski zmarł we Lwowie 3 lipca 1929 r. i został pochowany na cmentarzu Rakowickim w Krakowie.
W XIX w., kiedy nauki ścisłe stawały się coraz popularniejsze, działało wielu ludzi podobnych Rychnowskiemu, którzy próbowali na własny sposób wyjaśnić co jest podstawą wszechrzeczy.
Lwowski inżynier jest znaczącym polskim akcentem w tym nurcie. Wydaje się, że Rychnowski podobnie jak wynalazcy ,,perpetuum mobile’’ niesiony entuzjazmem sformułował zbyt daleko idące wnioski. Spotkał się po początkowym wielkim zainteresowaniu z obojętnością, wręcz niechęcią ze strony przedstawicieli nauki, co chyba jeszcze bardziej pchało go do zamknięcia się wokół jego idée fixe.
Zwłaszcza pod koniec życia mógł uchodzić za zgorzkniałego, pomylonego dziwaka, któremu po prostu nie wyszło w życiu. Nie zawsze tak jednak było. Pomijając kwestię jego niepotwierdzonych odkryć, a mając na uwadze przede wszystkim realne osiągnięcia, zwłaszcza pionierskie dokonania w dziedzinie ciepłownictwa, oświetlania elektrycznego i fotografiki, zasługuje na większą uwagę. Może dlatego warto wspomnieć o tym dziś zapomnianym, ale ciekawym człowieku o ogromnym potencjale i bezsprzecznych uzdolnieniach konstruktorskich.
Jerzy Hickiewicz, Piotr Rataj, Politechnika Opolska Opolski Oddział SEP, Kurier Galicyjski 2016 r, nr. 13 (257)
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!