Po ogromnych stratach, które rosyjskie lotnictwo strategiczne doznało w wyniku przeprowadzonej przez Ukrainę operacji „Pajęczyna”, Rosja dyslokowała ocalałe samoloty jak najdalej od Ukrainy. Jeden ze strategicznych bombowców został przebazowany aż na Czukotkę – na maksymalną odległość od Ukrainy. Poinformował o tym portal wojskowo-analityczny „Defense Express”.
Analitycy zwrócili uwagę na świeże zdjęcia satelitarne wojskowej bazy lotniczej i przyległego lotniska cywilnego „Anadyr” („Ugolnyj”) na Czukotce. Publicznie dostępne zdjęcie wykonane przez satelitę Sentenel ESA z 4 czerwca pokazuje, że na wojskowej części lotniska pojawił się dość duży samolot. Chociaż rozdzielczość zdjęcia pozostawia wiele do życzenia, obiekt został zidentyfikowany jako bombowiec strategiczny Tu-160. Został zidentyfikowany po rozpiętości skrzydeł wynoszącej 55,7 metra i charakterystycznym kształcie kadłuba.
Jak zauważają analitycy, w ostatnich miesiącach Rosjanie nie wykorzystywali tej bazy lotniczej do bazowania bombowców strategicznych. Nie było w niej Tu-160 jeszcze 2 czerwca, a więc nazajutrz po operacji „Pajęczyna”.
„Defense Express” wiąże pojawienie się samolotu na tej bazie lotniczej bezpośrednio z ukraińskimi atakami na lotniska rosyjskiego lotnictwa strategicznego.
„Baza lotnicza „Anadyr” znajduje się 6,6 tys. km od Ukrainy i zaledwie 500 km od Stanów Zjednoczonych, ale dojechanie tam będzie możliwe dopiero gdzieś około lat 30. XXIII wieku” – piszą eksperci.
Zwracają uwagę, że w tej bazie lotniczej samoloty są zabezpieczone przed sabotażem nie tyle przez maksymalną odległość od Ukrainy, ile przez brak dróg, które łączyłyby miasto Anadyr z resztą terytorium Rosji. Oznacza to, że ciężarówka z ukraińskimi dronami po prostu tam nie dotrze. To miasto jest całkowicie uzależnione od dostaw żywności i wszystkiego co potrzebne ludności transportem morskim i powietrznym.
„Praktyczne wykorzystanie nawet samolotów lotnictwa strategicznego z tak odległej bazy lotniczej do ataków na Ukrainę jest więcej niż wątpliwe. Co więcej, samo wykorzystanie Tu-160 do ataków dalekiego zasięgu na Ukrainę nie jest tylko epizodyczne, ale zdarza się rzadko” – piszą analitycy.
„Defense Express” dostrzegł również pewną ironię w fakcie, że teraz dla rosyjskiego samolotu bezpieczniej jest znajdować się 500 km od Stanów Zjednoczonych niż 1700 km od Ukrainy.
Przypomnijmy, 1 czerwca Służba Bezpieczeństwa Ukrainy przeprowadziła operację „Pajęczyna”, w wyniku której zbombardowała dronami samoloty na czterech rosyjskich lotniskach wojskowych w syberyjskiej części Rosji. Rosjanie stracili 41 samolotów, głównie bombowców strategicznych.
Z kolei amerykańscy analitycy uważają, że straty rosyjskie są o połowę mniejsze – nie więcej niż 20 samolotów, z czego tylko 10 zostało całkowicie zniszczonych.
Opr. TB, defence-ua.com
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!