Próby zastraszenia przez bandytów „ruskiego miru” nie zrobiły wrażenia na działaczach „Młodego Frontu”. W czwartek do protestujących obok placu budowy centrum biznesowego, przylegającego do miejsc pochówku ofiar stalinowskich represji na podmińskim uroczysku Kuropaty dołączyło około stu mieszkańców pobliskich osiedli. Pikietujący żądali wstrzymania inwestycji.
W piątek rano jeden z protestujących przeciwko budowie centrum biznesowego w bliskim sąsiedztwie miejsca kaźni, Siergiej Palczewski położył się pod koła samochodu ciężarowego i przykuł kajdankami do zderzaka, donosi Radio „Svaboda”.
„Będę leżeć tak długo, dopóki nie zdechnę”, – mówi Palczewski. Twierdzi, że ma świadomość, iż jest to zuchwały krok, ale widzi innej możliwości żeby powstrzymać budowę.
Mężczyzna położył się na zmarzniętą ziemię, od deszczu chroni go płaszcz przeciwdeszczowy. Po pertraktacjach z kolegami zgodził się, żeby podłożyli mu pod plecy karimatę. Odmawia wszelkiej innej pomocy, nawet gorącej herbaty.
Przypomnijmy, od poniedziałku 20 lutego trwa protest zorganizowany przez Zmiciera Daszkiewicza i „Młody Front”, którego celem jest powstrzymanie budowy centrum biznesowego, powstającego kilkadziesiąt metrów od miejsca kaźni polskich oficerów z tzw. Białoruskiej Listy Katyńskiej, ale także cywilnej ludności Mińszczyzny; Polaków – ofiar tzw. „operacji polskiej” NKWD, Białorusinów i Żydów.
W nocy z 22 na 23 lutego działacze Młodego Frontu, którzy pełnią straż na uroczysku Kuropaty, zostali zaatakowani przez zamaskowaną grupę 20 bojówkarzy, wyposażonych w pałki i kije bejsbolowe. Zostali pobici. Jeden z obrażeniami trafił do szpitala.
Kresy24.pl
2 komentarzy
observer48
25 lutego 2017 o 09:03Pora przywrócić sankcje. Może to Baćkę otrzeźwi.
Loniek
26 lutego 2017 o 19:47Chwała obrońcom tego miejsca stalinowskiej kazni. Tam prawdopodobnie zginął moj Pradziadek które był przed wojną policjantem.