Minęło trzy i pół roku, odkąd Swietłana Tichanowska wystartowała w wyborach prezydenckich na Białorusi i rzuciła historyczne wyzwanie rządzącemu od niemal 30 lat Aleksandrowi Łukaszence.
Tichanowska (41 l.) przystąpiła do wyścigu prezydenckiego jako polityczna nowicjuszka po aresztowaniu jej męża, kandydata opozycji Siergieja Tichanowskiego (skazany na 18 lat więzienia). Po ogłoszeniu zwycięstwa w wyborach Łukaszenki, powszechnie uznawanych za sfałszowane, zmuszona była uciekać na sąsiednią Litwę. Inaczej, podzieliłaby los męża, a dwójka dzieci trafiłaby do domu dziecka.
Od tego czasu Łukaszenka, bliski sojusznik prezydenta Rosji Władimira Putina, doprowadził do niemal całkowitego zniszczenie przestrzeni obywatelskiej i podstawowych wolności Białorusinów. Według Centrum Praw Człowieka „Wiasna” od 2020 r. ponad 3500 Białorusinów było oskarżonych o „ekstremizm”, a około 1500 osób uważa się za więźniów politycznych.
„Czuję złość na reżim, ale czuję też złość, że świat demokratyczny nie robi wszystkiego, co w jego mocy [aby powstrzymać Łukaszenkę]”,
– mówi w rozmowie z „The Moskwa Times” liderka białoruskiej opozycji.
„Apelujemy o izolację polityczną i gospodarczą Łukaszenki. Prosimy o presję. Rozumiemy, że sankcje to nie złoty środek, ale instrument o kluczowym znaczeniu. W tej chwili nie są one skuteczne ze względu na ogromne luki prawne, które dyktatorzy mogą łatwo obejść”.
Tichanowska zwróciła uwagę na raport dziennikarzy śledczych, który ujawnił, w jaki sposób objęta sankcjami białoruska brzoza jest eksportowana do UE i oznaczana jako pochodząca z Kirgistanu.
„Ale co z sankcjami indywidualnymi? Sędziowie? Prokuratorzy? Agenci KGB? Ci ludzie, którzy sprawiają, że nasi ludzie cierpią? Nie ma ich na żadnej liście sankcyjnej”,
– stwierdziła, podkreślając, że kraje zachodnie powinni „publicznie” potępić Łukaszenkę i pokazać światu, że „naprawdę opowiadają się za demokracją”.
Tichanowska wyraziła zaniepokojenie faktem, że łamanie praw człowieka na Białorusi zostało „przyćmione” przez wojnę Rosji na Ukrainie, a ostatnio wojnę Izrael-Hamas.
„Zmieniło się podejście do tematu” – stwierdziła.
„Rozumiemy ból Ukrainy i to, że powinna znaleźć się ona w centrum uwagi. Ale naszym zadaniem jest wyjaśnić, jak splatają się ze sobą bóle Białorusi i Ukrainy, że nie można rozwiązać jednego problemu, nie rozwiązując drugiego. Wszystkie te wydarzenia są częścią jednej układanki. Ponieważ terroryści tacy jak Putin, Łukaszenka i Hamas rzucają wyzwanie porządkowi światowemu. Walczą z istotą demokracji. W tym przypadku świat musi być stanowczy i walczyć”.
Moskiewska internetowa gazeta przypomina, że to z terytorium Białorusi rozpoczęła się inwazja wojsk rosyjskich na Ukrainę w lutym 2022 r., ale sama Białoruś nie brała udziału w działaniach zbrojnych.
Pod koniec 2022 roku rząd Tichanowskiej zaproponował, aby „Ukraina i naród ukraiński zbudowali sojusz z demokratyczną Białorusią, wspólnie walczyli i wspierali białoruski ruch oporu”.
Propozycja spotkała się z milczeniem Kijowa. Doradca prezydenta Wołodymyra Zełenskiego Mychajło Podolak powiedział wówczas Politico, że według Kijowa białoruska opozycja „nie wywiera ani organizacyjnego, ani intelektualnego wpływu na białoruskie społeczeństwo”.
Tichanowska twierdzi, że od tego czasu „stosunki z Kijowem uległy poprawie”.
„Walczymy z tym samym wrogiem. Ukraina walczy z rosyjskimi rakietami i czołgami, ale na Białorusi toczy się cicha wojna z użyciem siły, przeciwko naszemu narodowi i manipulacje naszymi mediami, edukacją, naszą kulturą i naszą historią”.
We wrześniu dekret prezydencki pozbawił Białorusinów możliwości uzyskania lub odnowienia paszportów – a także przetwarzania innych niezbędnych dokumentów – w konsulatach swojego kraju za granicą. W rezultacie tysiące Białorusinów na wygnaniu zostało pozbawionych dostępu do ważnych dokumentów tożsamości.
Tichanowska powiedziała, że wiele osób, które od tego czasu musiały wrócić z emigracji do domu, spotkało się już z prześladowaniami politycznymi, tuż po przekroczeniu granicy.
Jako wyjście z sytuacji zaproponowała wydanie przez jej rząd na uchodźstwie paszportu „Nowej Białorusi”. Jej biuro współpracuje obecnie z krajami Unii Europejskiej, aby zapewnić jego uznanie jako ważnego dokumentu podróży i dokumentu tożsamości.
„Ten projekt ma kluczowe znaczenie dla osób, które nie mogą wrócić do domu, aby odnowić swoje dokumenty, dlatego zaproponowaliśmy naszym sojusznikom mieszankę krótko- i długoterminowych podejść” – powiedziała. „W perspektywie krótkoterminowej proponujemy uznawanie paszportów, które utraciły ważność, za ważne oraz wydawanie paszportów zagranicznych i dokumentów pobytowych”.
Tichanouska nazwała paszport „niezbędnym narzędziem wzmacniania naszej wspólnoty i tożsamości narodowej Białorusinów”.
„Oczywiście projekt jest nowy, bezprecedensowy i dlatego trochę przerażający. Ale nie usłyszeliśmy jeszcze żadnego zdecydowanego „nie”.
Pomimo trudności i niepewności co do przyszłości Białorusi Swietłana Tichanowska stwierdziła, że pozostaje optymistką.
„Reżim ma instrumenty władzy, pałki, brutalność… To działa. Kontrolują ludzi poprzez strach. Wierzę jednak, że coraz więcej ludzi na Białorusi i za granicą rozumie prawdziwe oblicze tego reżimu”.
Tichanowska powiedziała, że fakt, że ludzie na Białorusi „nadal gromadzą się w małych społecznościach, mimo że jest to bardzo niebezpieczne”, jest oznaką, że „reżim nie zmienił sposobu myślenia tych ludzi”.
I pomimo okrucieństwa reżimu wierzy, że ona i inni „nie mają prawa się wycofać… ani się poddać”.
ba za themoscowtimes.com
1 komentarz
Jagoda
31 grudnia 2023 o 09:23Idiotka nie wie, że sami muszą to zrobić, a nie inni za nich ? Już pokazali, że są do duuupy w 2020 roku !