Czyta się to jednym tchem. Książka, bez której nie można zrozumieć ostatnich lat carskiej Rosji i przyczyn, które doprowadziły do rewolucji 1917 roku. Nie są to jednak historyczno – polityczne wywody. To szalony naturalistyczny kalejdoskop obrazów z życia upadającego imperium.
Sekty, przemoc, tajna policja, spiski, świętość i rozpusta, olbrzymie bogactwa na tle wielkiej nędzy, despotyzm, czary i pogańskie obrzędy, które przetrwały 1000 lat chrześcijaństwa, wykształcone elity i pijackie spelunki, Rasputin i jamszczyzna – obrazy następują jeden po drugim, widziane oczami autora – wnikliwego obserwatora, który Rosję zjeździł z końca w koniec i znał ją od podszewki, bywając zarówno na wielkich salonach jak i w zapadłych wsiach. A nad wszystkim unoszące się widmo nieuchronnej, ostatecznej zagłady, czerwonej Apokalipsy, którą czuje się już w powietrzu.
Jest w tej książce coś chorobliwego, coś psychodelicznego, a jednocześnie fascynującego, a przecież – zdawałoby się – to tylko wspomnienia, opis zwykłych realiów Rosji. Zwykłych? Chyba nie dla dzisiejszego polskiego czytelnika, któremu mogą one wydać się wręcz fantastyką! Jednak Ossendowski nie tylko obserwuje, ale także analizuje realia upadającej Rosji, a jego ówczesne wnioski i przewidywania zaskakują nas dziś swoją trafnością nie mniej niż słynne XIX-wieczne „Listy z Rosji” markiza Astolpha de Custine.
A jeśli przy okazji lubicie osadzone w realiach carskiej Rosji fantasy w stylu Pilipiuka (a kto nie lubi?) to i „Cień ponurego Wschodu” wciągnie was natychmiast. A przecież to nie fikcja tylko prawda, choć tak dziwna, że trudno w nią uwierzyć.
Czytelnik Kresowy
„Cień ponurego Wschodu: za kulisami życia rosyjskiego”
Antoni Ferdynand Ossendowski
wyd. LTW (Łomianki, 2008)
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!