
Collage / fot: Gorizontalnaja Rossija
Putin chce przestraszyć Zachód anachronicznym złomem.
Rosyjski “nie mający konkurencji na świecie” pocisk jądrowy Burewiestnik, którego “udaną próbą” pochwalili się 26 bm. Władimir Putin i szef Sztabu Generalnego, Walerij Gierasimow to mało skuteczna i już na starcie przestarzała technologia, nad którą sowieccy uczeni pracowali jeszcze w latach 50-ch ubiegłego wieku – oceniają zachodni eksperci.
Mimo, że rosyjska propaganda chełpi się, iż Burewiestnik dzięki napędowi jądrowemu “ma nieograniczony zasięg i dzięki temu może uderzać z niespodziewanego kierunku, pokonując obronę powietrzną USA”, pocisk ten ma szereg wad konstrukcyjnych i bardziej jest “pokazową bronią polityczną”, niż realnym zagrożeniem – ocenia Wall Street Journal.
Przede wszystkim prędkość tej rakiety jest niewielka – kilkaset kilometrów na godzinę, znacznie niższa, niż prędkość dźwięku. W czasie wspomnianej próby 14 tys. kilometrów pokonywała w 15 godzin.
Takie powolne pociski są dobrze widoczne na radarach i nawet Ukraina strąca je już od dawna bez większego problemu, np. rakiety Ch-101. Realnie o wiele groźniejsze są rakiety hipersoniczne, będące na uzbrojeniu Rosji i Chin.
Ponadto systemy naprowadzania tej rakiety są ze sobą źle zsynchronizowane, co może prowadzić do awarii i zejścia pocisku z właściwej trajektorii. Również sam napęd jądrowy to za mało, by wystrzelić tę rakietę i skierować ją na właściwy cel.
Kolejny problem to wysoki koszt produkcji, która jest o wiele bardziej skomplikowana, niż w przypadku innych pocisków, a także duże nakłady na jej nietypową eksploatację – ocenia Douglas Barry z Międzynarodowego Instytutu Badań Strategicznych.
“Owszem, naukowcy mogą zbudować taki aparat ręcznie w laboratorium, ale to zupełnie co innego, niż możliwość produkcji masowej” – zauważa ekspert. Przypomina, że sowieccy uczeni pracowali już nad tym po roku 1950, ale zawsze był to tylko “projekt laboratoryjny, bez pomysłu na jego praktyczne zastosowanie”.
Jeszcze bardziej krytycznie ocenia Burewiestnik prof. Carlo Masala z Uniwersytetu Bundeswehry w Monachium. Według niego, jest to tylko “propagandowe show”, mające zrównoważyć najnowsze informacje o zacieśnieniu współpracy jądrowej państw NATO i sankcjach Donalda Trumpa przeciwko Rosji – cytuje Deutsche Welle.
Na tle tych wszystkich niedostatków fakt, że z racji swojego napędu jądrowego Burewiestnik jest nazywany “latającym Czarnobylem” i powoduje skażenie środowiska jest już chyba najmniej ważny, bo kogo w Rosji obchodzi, że kogoś gdzieś tam się niechcący napromieniuje?
To właśnie z powodu tego napędu, w czasie testów Burewiestnika w Rosji nie spada on na ląd, tylko do wody, skąd jest potem wydobywany. W 2019 roku w czasie takiej operacji na poligonie Nienoksa w obwodzie archangielskim zginęło kilku wojskowych – przypomina Paweł Podwig – szef projektu analitycznego “Jądrowe uzbrojenie Rosji”.
Najwyraźniej jednak Putin uznał, że jego poprzedni humbug – rakieta “Oresznik” już nie robi na nikim wrażenia, co więcej – jest przedmiotem kpin, więc czas postraszyć Zachód czymś nowym.
Zobacz także: Dopadli go! Podpułkownik – morderca dzieci wyleciał w powietrze (WIDEO z zamachu).
KAS










Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!