Na fali entuzjazmu po zbudowaniu mostu na Krym, prezydenta Rosji opanował istny szał stawiania mostów.
Jednym ze sztandarowych projektów, którym chce oczarować Rosjan, jest most na Sachalin. To byłoby coś!
Jeden rzut oka na mapę powinien ostudzić nastroje. Co prawda w najwęższym miejscu cieśnina między stałym lądem a wyspą ma szerokość siedmiu kilometrów, lecz zbudowany tam most połączyłby dwie bezludnie okolice bez żadnej infrastruktury drogowej, czy kolejowej.
Jednak Władimir Putin 12 września na ekonomicznym forum we Władywostoku znów uraczył słuchaczy wizjami rozwoju przemysłu, transportu, czyli tym w czym jest dobry – obietnicami. O korzyściach propagandowych nie wspomniał, ale chyba one są dla niego najważniejsze.
Lecz stało się coś dziwnego! Pojawiła się opozycja która uważa, że projekt jest księżycowy i niepotrzebny.
Kompanie węglowe, ustami swoich, jak to się ładnie określa top-menedżerów, ogłosiły, że most im nie jest potrzebny, bo wystarczą statki. Ministerstwo transportu nie widzi „potencjału towarowego” którego przewozy zamortyzowałyby koszty budowy. W analizy na których opiera się prezydent forsując ten projekt, wątpi wicepremier Maksim Akinow. Doradca Putina Andrei Biełousow (autor pomysłu zabrania pieniędzy firmom chemicznym i metalurgicznym – o czym pisaliśmy) też jest przeciwny. Nawet pełnomocnik prezydenta na Dalekowschodni Okręg Federalny mówi, że sprawę trzeba przemyśleć i jeszcze raz przyjrzeć się danym.
W kuluarach wspomnianego forum mówi się, ze projekt jest już pogrzebany, chyba, że prezydent się uprze, bowiem marzy mu się kolejny most, tym razem z Sachalinu na japońską wyspę Hokkaido.
Adam Bukowski
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!