W końcu XIX wieku głównym ośrodkiem wydobywczym ropy naftowej stały się szyby w Borysławiu. Stąd surowiec dostarczano do rafinerii w Bóbrce w Krośnieńskiem. A wszystko dzięki zastosowaniu technologii głębokich odwiertów. W 1855 roku w Borysławiu odkryto znaczne żyły wosku ziemnego, który wydobywano płytkimi, ale gęsto rozsianymi szybikami. Można powiedzieć, że taki był początek polskiego przemysłu naftowego.
Jak to u początków gorączki naftowej, pola wydobywcze w Borysławiu w powiecie drohobyckim były usiane szybami roponośnymi. Towarzyszyło im zaplecze sprzętowe i budynki administratorów poszczególnych działek. Wyobraźnię poruszają zdjęcia archiwalne, a zwłaszcza scena z musicalu sensacyjnej z lat 80. XX wieku „Lata dwudzieste… lata trzydzieste”: inżynier Adam Dereń, grany przez Tomasza Sztockingera, prezentuje inwestorom nadzorowane pole naftowe; kiedy okazuje się, że przedsięwzięcie to blaga – z szybów tryska błoto, a nie ropa – młody nafciarz, dodajmy, oszukany przez właścicieli, ucieka do Warszawy, gdzie próbuje się zemścić w stylu iście brodwayowskim…
W drugiej dekadzie XX w. nadzór wydobywczy przejęła Pracownia Geologiczna, a potem Karpacki Instytut Geologiczno-Naftowy pod kierunkiem Konstantego Tołwińskiego, który szybko stał się ośrodkiem badawczym przemysłu wydobywczego. W Borysławiu zorganizowano przy nim laboratoria, magazyny, dużą bibliotekę, a nawet czasopismo branżowe.
Przez trudy do gwiazd. Wydobycie stale było narażone na awarie, stąd nierzadkie były niekontrolowane erupcje i pożary. Do jednego z największych doszło w roku 1908 w szybie „Oil City”.
Początkowo ropę wydobywano z pokładów płytko leżących. Stąd wynikało narażenie na pokłady soli i gazu. Innowacja z 1897 roku pozwoliła wiercić głębiej – na głębokości 700-750 m. Dzięki temu rocznie wydobywano 464 cystern.
Dzięki dalszym innowacjom, w 1901 roku, głębokość odwiertów zwiększono do 800 m., a produkcja wzrosła do kilku tysięcy cystern. W sumie, w latach 1886-1939, w całej gminie Borysław wydobyto 781 363 cysterny.
Warunki geologiczne nie pozwoliły jednak na zwiększenie produkcji. Stąd wynika też brak rozwoju dla regionu. Najlepszym przykładem Drohobycz, stolica regionu, który w dwudziestoleciu międzywojennym nie wybił się na prosperujący ośrodek gospodarczy. Miasto znane jest bardziej z twórczości Brunona Schulza, niż z „gorączki naftowej”.
TB






Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!