Dziennikarz białoruskiej sekcji Radia Wolna Europa/Radia Swoboda Dmitrij Gurnijewicz dodzwonił się do władz tzw. lieschozu obwodu grodzieńskiego (odpowiedzialnego za zasoby leśne), a także straży leśnej z pytaniem czy może sobie wyciąć toporem parę drzew w okolicy Bruzgów, tak jak widział wczoraj na filmach znad granicy polsko-białoruskiej. Migranci wyposażeni w sprzęt ścinali drzewa i za ich pomocą próbowali wedrzeć się na stronę polską.
Okazało się, że leśnicy nie usprawiedliwiali wycinki drzew. Wyrazili nadzieję, że ci, którzy je wycinali, zostaną potem ukarani.
– Niech pan zrozumie, nam też bardzo się to nie podoba. Wyjeżdżaliśmy tam, ale tam nic nie możemy zrobić. Także jesteśmy oburzeni, ale tam wszystkim zajmują się zupełnie inni ludzie. Oni o wszystkim decydują. Niech pan zadzwoni do pograniczników, to oni wszystko tam kontrolują. My, prawda, nic nie możemy zrobić, ale jesteśmy bardzo oburzeni tym, co tam się dzieje – powiedział jeden z leśników.
Oprac. MaH, zerkalo.io
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!