Do połowy lat 90-tych Białorusinom, którzy byli na początku II wojny światowej w szeregach Wojska Polskiego, odmawiano prawa do nazywania się kombatantami. Do dziś mało wiemy o bohaterskim czynie tych ludzi.
Żołnierz piechoty z okolic Grodna
Józef Bowsiuk urodził się w lipcu 1913 roku we wsi Kopciówka na Grodzieńszczyźnie w prawosławnej rodzinie chłopskiej. W okresie międzywojennym w tej miejscowości znajdowała się siedziba gminy Hornica powiatu grodzieńskiego województwa białostockiego. Gdy chłopak skończył 18 lat, zgodnie z artykułem 24 ustawy o powszechnym obowiązku służby wojskowej RP został wpisany do ogólnej ewidencji rezerwistów, a trzy lаta później w czerwcu 1934 roku został powołany do Wojska Polskiego i odbywał służbę zasadniczą w 30. Pułku Strzelców Kaniowskich, który stacjonował w Cytadeli Warszawskiej.
Warto dodać, że ta jednostka wojskowa szkoliła żołnierzy dla Korpusu Ochrony Pogranicza. Później pochodzący z Kopciówki żołnierz pełnił służbę w batalionie KOP Iwieniec. W polskich paszportach tego okresu nie było danych o narodowości obywatela, natomiast w książeczkach wojskowych była taka rubryka. Zgodnie z tym dokumentem Józef Bowsiuk był prawosławnym Białorusinem, który uważał język białoruski za swój język ojczysty.
Po dwóch latach służby w październiku 1936 roku grodnianin został przeniesiony do rezerwy. Wydawało się, że dla chłopaka zaczyna się zwykłe życie. Wrócił do rodzinnej wsi i zajął się gospodarką, dzięki Bogu miał wystarczająco dużo gruntów. Jednak spokojne życie nie trwało długo. Po trzech latach Białorusin znów założył mundur. W maju 1939 roku Józef Bowsiuk otrzymał kartę mobilizacyjną, w której jako nowe miejsce służby wskazano 41. Suwalski Pułk Piechoty (wchodził w skład 29. Dywizji Piechoty – przyp. moje).
Na początku wojny jednostka ta broniła mostów na rzece Pilica, jednak w walkach z oddziałami pancernymi Wehrmachtu była prawie całkowicie rozbita. Dwa bataliony 41. Pułku Piechoty walczyły w otoczonej przez Niemców Warszawie. W składzie jednego z nich walczył Białorusin Józef Bowsiuk. Po kapitulacji stolicy trafił do niemieckiej niewoli, lecz po wymianie jeńców wrócił do Ojczyzny. W 1940 roku został obywatelem ZSRR. Pieczęć o otrzymaniu przez Józefa Bowsiuka sowieckiego paszportu została postawiona w… polskiej książeczce wojskowej. Dalej było życie pod okupacją nazistowską i mobilizacja do Armii Czerwonej. Skończyła się II wojna światowa dla urodzonego na Grodzieńszczyźnie żołnierza w Prusach Wschodnich.
Ułan z okolic Kobrynia
Dymitr Hil urodził się w 1915 roku we wsi Jewsimowicze powiatu kobryńskiego. Wiejski chłopak służył w elicie Wojska Polskiego – w kawalerii. Białorusin trafił do 25. Pułku Ułanów Wielkopolskich, który wchodził w skład Nowogródzkiej Brygady Kawalerii i przed wojną stacjonował w Prużanach. Wiosną 1939 roku związek ten wraz z innymi oddziałami brygady został przeniesiony na granicę z Niemcami.
Podczas kampanii wrześniowej 1939 roku ułani 25. pułku odważnie walczyli przeciwko siłom Wehrmachtu. 23 września 1939 roku kawalerzyści z Prużany zaatakowali nacierających hitlerowców pod Krasnobrodem i rozbili ich. W rezultacie tego ataku polskim żołnierzom udało się zająć miasteczko i wziąć do niewoli sztab niemieckiej 8. Dywizji Piechoty.
Później jednak pułk ułanów znalazł się w okrążeniu niemieckich jednostek pancernych i został rozbity. Niektórym żołnierzom i oficerom udało się ewakuować na Węgry, inni trafili do niemieckiej niewoli. Wśród jeńców wojennych był także Dymitr Hil, który z obozu został wysłany do pracy w gospodarstwach rolnych pod Królewcem. Ciężko pracował przez kilka lat. Tam, w Prusach Wschodnich, Hil dowiedział się o zwycięstwie nad Niemcami pod Stalingradem. Wśród byłych żołnierzy polskich ta wiadomość wywołała radość.
Po pewnym czasie Dymitr Hil uzyskał potrzebne dokumenty na wyjazd do ojczyzny i w styczniu 1943 roku przyjechał do rodzinnych Jewsimowiczy. Rok później były żołnierz polski zaciągnął się do armii sowieckiej.
Po zakończeniu wojny Hil służył w komendzie wojskowej w niemieckim mieście Teuchern. W październiku 1945 Poleszuk wrócił do domu, odbudował dom, pracował w państwowym gospodarstwie rolnym. W swoim życiu otrzymał dużo różnych nagród, jednak najbardziej dumny był z sowieckiego medalu „Za odwagę” otrzymanego za walki pod Warszawą i polskiego medalu „Za obronę Ojczyzny”, którym Białorusin został uhonorowany przez rząd RP za udział w kampanii wrześniowej 1939 roku.
Obrońcy Twierdzy Brześć
O historii obrony twierdzy Brześć we wrześniu 1939 roku w sowieckich podręcznikach do historii nie pisano. To wydarzenie zostało wykreślone z sowieckiej historiografii. Wśród osób, które brały udział w pierwszej obronie twierdzy przed Niemcami, było wielu mieszkańców obecnej Zachodniej Białorusi. Jednym z nich był szeregowy 82. Pułku Piechoty Dymitr Iwańczuk.
W połowie września, gdy front zbliżył się do twierdzy, oddział, w którym służył Iwańczuk, został wysłany w kierunku Kobrynia. Jednak podczas marszu polscy żołnierze wpadli w niemiecką zasadzkę. Żołnierze Wojska Polskiego musieli cofnąć się do twierdzy. Obrona cytadeli trwała do 17 września 1939 roku. Wziętych do niewoli żołnierzy Wojska Polskiego Niemcy osadzili w brzeskim więzieniu, a gdy do miasta wkroczyły oddziały Armii Czerwonej, przenieśli do obozu w Małaszewiczach, który znajdował się za Bugiem. Później Białorusinów wypuszczono i Dymitr Iwańczuk wkrótce wrócił do rodzinnej wsi.
Jednym z tych, którzy byli na początku II wojny światowej w twierdzy Brześć, był mieszkaniec wsi Dołbizno powiatu kamienieckiego obwodu brzeskiego Stefan Rajuk. W sierpniu 1939 roku otrzymał wezwanie do wojska i został skierowany do Twierdzy Brześć. Jeszcze w 1931 roku Rajuk odbywał zasadniczą służbę wojskową w pułku artylerii stacjonującym w twierdzy.
Już podczas jednego z pierwszych niemieckich ataków powietrznych zostały zniszczone koszary, w których mieszkali polscy artylerzyści. Stefan Rajuk doznał kontuzji, był ciężko ranny. Miał szczęście, przeżył i później wrócił do domu.
Wśród obrońców cytadeli nad Bugiem był również urodzony we wsi Orańczyce powiatu prużańskiego Aleksy Zuj. W latach 1930. odbywał służbę zasadniczą w Wojsku Polskim, a w sierpniu 1939 roku, podczas powszechnej mobilizacji został skierowany do Brześcia. Podczas walk obrończych Białorusin walczył w pobliżu V Fortu i został ciężko ranny w brzuch. Jak później wspominał, po zniszczeniu polskiej obrony po twierdzy razem chodzili żołnierze Wehrmachtu i Armii Czerwonej.
Niemiec zobaczył rannego Aleksego Zuja i chciał go dobić, jednak czerwonoarmista zauważył na piersiach żołnierza piechoty prawosławny krzyżyk, podszedł do „Polaka” i pomógł mu. Po krótkim leczeniu w szpitalu Białorusina puszczono do domu. W sierpniu 1944 roku znalazł się w szeregach armii sowieckiej. W styczniu 1944 roku za odwagę wykazaną podczas szturmu na niemieckie pozycje szeregowy gwardii został uhonorowany medalem „Za odwagę”. Później były walki na rubieży Kostrzyn, w których Aleksy Zuj stracił nogę, ale przeżył.
Wielu z tych, którzy brali udział w bohaterskiej obronie Twierdzy Brześć we wrześniu 1939 roku, znaleźli miejsce spoczynku na cmentarzu garnizonowym koło cytadeli. Wielu żołnierzy trafiło do niemieckiej i sowieckiej niewoli. Polscy oficerowie, którzy trafili w ręce NKWD, jak na przykład kapitan Wacław Radziszewski, później zostali rozstrzelani w Katyniu. Ci, którzy przeżyli w sowieckich łagrach, później dołączyli do Armii Andersa lub Dywizji im. Tadeusza Kościuszki w składzie armii sowieckiej i kontynuowali walkę z nazizmem.
Kawaler orderu Czerwonej Gwiazdy
Sergiusz Praliska urodził się na ziemi brzeskiej w rodzinie chłopskiej. W okresie II wojny światowej dwukrotnie walczył z nazistowskimi Niemcami na polskiej ziemi. Najpierw we wrześniu 1939, następnie w styczniu 1945. W połowie lat 1930. Sergiusza Praliskę zmobilizowano do Wojska Polskiego, trafił do 2. Pułku Szwoleżerów Rokitniańskich stacjonującego w Starogardzie Gdańskim. Początki tej jednostki Wojska Polskiego sięgają okresu I wojny światowej. Latem 1937 roku odbyła się inspekcja pułku, podczas której ułani zaprezentowali wysoki poziom.
We wrześniu 1939 roku ta jednostka wojskowa walczyła m. in. w bitwie nad Bzurą, później w okrążonej przez wroga Warszawie. Ułan Sergiusz Praliska uczestniczył w walkach w Puszczy Kampinoskiej, tam też trafił do niewoli niemieckiej. Później udało mu się uciec i wrócić do obecnej Zachodniej Białorusi, która została włączona w skład ZSRR.
W sierpniu 1944 roku Białorusin został zmobilizowany do kompanii karabinów maszynowych 257. Pułku Strzelców I Frontu Białoruskiego armii sowieckiej. W styczniu 1945 roku starszy sierżant Sergiusz Praliska podczas walk o przeprawę przez Wisłę wykazał się odwagą. Jako pierwszy wkroczył do wsi Dziekanów Polski i ogniem z broni maszynowej zaatakował i zabił 10 żołnierzy przeciwnika. Dwunastu żołnierzy Wehrmachtu poddało się do niewoli. Za odwagę i męstwo w tej walce Poleszuk został uhonorowany orderem Czerwonej Gwiazdy.
Za naszą i waszą wolność
Gdy pod Riazaniem zaczęto formować 1. Polską Dywizję Piechoty, w jej skład weszli nie tylko etniczni Polacy, mieszkający na terytorium ZSRR, ale i reprezentanci innych narodowości. 17-letni Białorusin Ryhor Kurmysa, pochodzący ze wsi Chidry powiatu kobryńskiego obwodu brzeskiego, został skierowany do Ludowego Wojska Polskiego, ponieważ dobrze znał język polski („za czasów panów” ukończył szkołę siedmioletnią – przyp. moje). Najpierw Poleszuk był celowniczym armaty przeciwpancernej kalibru 76 mm, później został dowódcą oddziału. Uczestniczył w walkach o Lublin.
Za walki na terytorium Polski Białorusin został uhonorowany czterema polskimi odznaczeniami. Wojna dla Ryhora Kurmysy skończyła się pod Berlinem. Nad Odrą uczestniczył w spotkaniu z Amerykanami. Po wojnie wrócił na Białoruś, pracował jako mechanizator. Do śmierci jako najcenniejszą rzecz przechowywał polski mundur wojskowy. Ten sam, w którym w 1946 roku wrócił z wojny.
Tragedia andersowca
W 1937 roku Włodzimierz Zawadzki wyjechał z Polski do USA, by podjąć pracę. Po roku chłopak wrócił do domu, do wsi Pohost Zahorodzki i wkrótce ożenił się ze Stefanidą Paszaluk. Niedługo żyli w spokoju. 1 września 1939 roku wybuchła II wojna światowa. Włodzimierz został zmobilizowany do Wojska Polskiego i walczył w szeregach 84. Pułku Piechoty pod Działoszynem. Później, gdy już było jasne, że Polska przegrała kampanię wrześniową, oficerowie pozwolili żołnierzom Białorusinom wrócić do domu. 17 września 1939 roku granicę polsko-sowiecką przekroczyły jednostki Armii Czerwonej i wkrótce obecna Zachodnia Białoruś była już sowiecka.
Nowe władze uważnie przyglądały się tym, którzy byli za granicą. 15 października 1940 roku Włodzimierz Zawadzki został aresztowany przez NKWD. Został oskarżony o antysowiecką agitację i 11 stycznia 1941 roku zgodnie z artykułem 58-10 ust. І kodeksu karnego RFSRR skazany na 5 lat łagrów. Zawadzkiego zesłano do obwodu archangielskiego do pracy w cegielni. Jego ciężarną żonę Stefanidę również wywieziono do Archangielska. Urodziła się tam córka Zawadzkich Nadzieja.
22 czerwca 1941 roku Trzecia Rzesza zaatakowała Związek Radziecki. Te tragiczne wydarzenia wyzwoliły setki tysięcy byłych obywateli polskich, m. in. mieszkańców obecnej Zachodniej Białorusi, którzy byli ofiarami represji stalinowskich. 30 lipca 1941 roku premier rządu RP na uchodźstwie Władysław Sikorski i Ambasador ZSRR w Wielkiej Brytanii Iwan Majski w obecności brytyjskiego ministra spraw zagranicznych Anthony’ego Edena podpisali porozumienie o wznowieniu stosunków dyplomatycznych między II RP i Związkiem Radzieckim. Zgodnie z tym dokumentem strona sowiecka zgodziła się na amnestię byłych obywateli polskich, którzy byli w GUŁagu, więzieniach i na przymusowym osiedleniu, wyraziła również zgodę na utworzenie wojska polskiego na terytorium ZSRR.
Prawie 400 tysięcy osób, które przed 17 września 1939 roku były obywatelami polskimi, otrzymało długo oczekiwaną wolność. Wśród nich była rodzina Zawadzkich. Włodzimierz zostawił żonę i córkę w ZSRR, a sam z Armią gen. Andersa dotarł na Bliski Wschód. W marcu 1943 roku został żołnierzem 1. Polskiej Dywizji Pancernej (dowódca – generał brygady Stanisław Maczek – przyp. moje), która od lipca 1944 roku uczestniczyła w wyzwoleniu Normandii od nazistów.
Polscy pancerni walczyli w składzie 1. Armii Kanadyjskiej i uczestniczyli w natarciu na odcinku Cannes – Falaise. Niemcy prowadzili tam głęboką obronę, czołgom 1. dywizji udało się jednak ją przerwać. 19-20 sierpnia 1944 roku naziści kontratakowali i okrążyli pozycje Polaków. Wkrótce 4. Kanadyjska Dywizja Pancerna pomogła polskim pancernym. Potem były walki w Belgii, Holandii i Niemczech. W czerwcu 1947 roku oddziały dywizji zostały przerzucone do Wielkiej Brytanii, gdzie nastąpiła demobilizacja tej jednostki wojskowej.
Włodzimierz Zawadzki mieszkał w Londynie. W sowieckiej Białorusi zostały jego żona i córka, Białorusin jednak dobrze pamiętał aresztowanie i deportację do Kraju Archangielskiego. Polski żołnierz miał do wyboru: wrócić do rodziny ryzykując ponowne aresztowanie lub zostać. Wolał zostać.
W 1951 roku Zawadzki wyjechał do Stanów Zjednoczonych. W tym samym czasie w BSRR stalinowskie organy specjalne aresztowały i deportowały z terytorium Białorusi byłych żołnierzy gen. Andersa. Za oceanem Włodzimierz Zawadzki zamieszkał w New Jersey, uzyskał obywatelstwo amerykańskie (w nowym paszporcie miał wpisane: Walter Zavatski) i już w sierpniu 1951 roku podjął pracę w dużej firmie Johns Mansville produkującej izolację przemysłową i dachy.
Niestety pobyt w sowieckim więzieniu i na przymusowym osiedleniu oraz wojna negatywnie wpłynęły na zdrowie Poleszuka. 19 sierpnia 1969 roku emigrant z obecnej Zachodniej Białorusi zmarł nagle w wieku 59 lat. Decyzja o rehabilitacji uczestnika II wojny światowej, żołnierza Wojska Polskiego Włodzimierza Zawadzkiego została podjęta przez sowiecką prokuraturę dopiero w sierpniu 1989 roku. W 1993 roku zrehabilitowano również jego córkę Nadzieję, która od chwili urodzenia w 1940 roku uważana była za dziecko „wroga narodu”.
***
Dla zachodnich Białorusinów II wojna światowa rozpoczęła się 1 września 1939 roku. Nasi rodacy walczyli w składzie Wojska Polskiego w ciągu całej wojny. Niektórzy z nich trafili do Armii gen. Andersa i później walczyli pod Monte Cassino, inni walczyli w składzie Dywizji im. Tadeusza Kościuszki. Dzisiejsi Białorusini powinni pamiętać o męstwie swoich rodaków. Powinniśmy być dumni z tych wydarzeń w białoruskiej historii wojennej.
Ihar Mielnikau, doktor historii
minsk.msz.gov.pl
3 komentarzy
maciek
10 września 2015 o 06:37Cóż powiedzieć.. chwała bohaterom!
Jura
10 września 2015 o 08:39Wieczna pamięć i chwała bohaterskim Braciom. Gdy ramię w ramię Pogoń i Korona nie ma na Świecie siły, która nas pokona !
ltp
10 września 2015 o 16:40Państwo Polskie popełniło wieki błąd, nie obejmując żołnierzy Wojska Polskiego biorących udział w II WŚ opieką . Nie przyznając im chociaż symbolicznych emerytur . Dla tych mieszkających na wschodnich rubieżach byłaby to pomoc nie tylko symboliczna takie np. 100$ miesięcznie . Nawet od strony PR Polska postrzegana byłaby , jako państwo, które dba o swoich obrońców. Pomoc jakiej Państwo Polskie udziela dziś kombatantom jest po prostu śmieszna