Wbrew temu, co głosi propaganda Kremla, prezydent Armenii Serż Sarkisjan nie poparł zajęcia Krymu przez Rosję. Nie mają co do tego wątpliwości ambasadorzy Niemiec i RP w Erewaniu.
Zdzisław Raczyński podkreśla, że armeński prezydent uznał wyłącznie prawo narodów do samostanowienia. Również Reiner Morel oświadczył, że Erewań nie poparł aneksji Krymu i że władze Armenii stwierdziły, iż podczas rozmowy Sarkisjana z Putinem o uznaniu aneksji nie było mowy.
Rząd w Kijowie zażądał od władz Armenii zajęcia oficjalnego stanowiska ws. referendum na Krymie oraz wezwał na konsultacje do Kijowa swego ambasadora w Armenii.
Tymczasem Moskwa używa w naciskach na Erewan wciąż tych samych argumentów: bezpieczeństwa Armenii. Prezydent Sarkisjan działa zapewne pod ich presją, a mógł je usłyszeć na Kremlu już przed podpisaniem umowy stowarzyszeniowej z UE: albo rezygnujecie z integracji, albo bronicie się sami przed Azerbejdżanem w konflikcie karabaskim.
Kresy24.pl/studium.uw.edu.pl/newsarmenia.am
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!