Miło jest nam Państwu zaprezentować historię kolejnego bohatera naszej akcji – artylerzysty, Białorusina z pochodzenia – sierżanta Mikołaja Buczniewa, kończącego swój udział w II wojnie światowej w 12. Pułku Artylerii Ciężkiej, wchodzącym w skład 2. Grupy Artylerii Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.
O swoim dziadku opowiedziała nam jego wnuczka Janina Root, dostarczając zdjęcia, dokumenty, a nawet część korespondencji, którą Mikołaj Buczniew prowadził z przebywającą na terenie ZSRR żoną i córką, z którymi przez całe powojenne życie marzył się połączyć.
Niestety – bezskutecznie. Los Mikołaja Buczniewa jest typowy dla obywateli II RP, mieszkających na jej Kresach Wschodnich: służba zasadnicza w Wojsku Polskim, mobilizacja w 1939 roku, udział w kampanii wrześniowej, niewola radziecka i ratunek z niej poprzez zaciągnięcie się do Armii Andersa, która przebyła liczący 12,5 tysiąca kilometrów szlak bojowy od Buzuluku przez Persję, Irak i Palestynę po Monte Cassino i Bolonię we Włoszech.
Po wojnie – ewakuacja na teren Wielkiej Brytanii i demobilizacja, po której wielu żołnierzy wróciło na Kresy, trafiając często z powrotem do łagrów stalinowskich. Niektórym andersowcom udało się po wojnie osiedlić w Polsce Ludowej, a wielu z nich zdecydowało się na dalszą tułaczkę po świecie w dali od pozostawionych na okupowanych przez ZSRR polskich Kresach rodzin i dzieci. Nasz dzisiejszy bohater należy do tych ostatnich.
Jego wnuczka Janina Root niewiele wie o przedwojennym, wojennym i powojennym życiu dziadka Mikołaja, gdyż mieszkające w ZSRR jej mama Alfreda i babcia Anna starały się uchronić wnuczkę przed niechęcią władz sowieckich do potomków mieszkających na Zachodzie zwycięzców w II wojnie światowej, walczących w składzie armii sojuszniczych. Fragmenty biografii Mikołaja Buczniewa udało się nam odtworzyć na podstawie przechowywanych przez Janinę Root, jako najcenniejsze relikwie rodzinne, fotografii i dokumentów jej dziadka. Wiemy zatem, że:
MIKOŁAJ BUCZNIEW urodził się 27 września 1905 roku w Wilnie w rodzinie Piotra i Elżbiety Buczniewych. Nie wiadomo, jak spędził dzieciństwo. Z książeczki wojskowej wynika, iż nie ukończył żadnej szkoły, a czytać i pisać nauczył się w domu. Można przypuszczać, że ojciec Mikołaja Piotr Buczniew trudnił się stolarstwem i tego zawodu nauczył syna, gdyż kwalifikacja „stolarza” figuruje jako «zawód cywilny” w dokumentach wojskowych naszego bohatera.
W okresie dojrzewania i osiągnięcia wieku poborowego Mikołaj Buczniew mieszkał we wsi Polanki, należącej do gminy Polany w powiecie oszmiańskim województwa wileńskiego. Stamtąd 18 maja 1926 roku w wieku 20 lat młody człowiek wyznania prawosławnego został zaciągnięty do wojska w celu odbycia zasadniczej służby wojskowej. Nasz bohater, meldując się w wojsku podał na potrzebę wypełnienia dokumentów, iż jest wyznania prawosławnego i włada dwoma językami – polskim oraz białoruskim.
Przy czym, jako język macierzysty Mikołaj Buczniew wskazał język polski, co pozwala nam przypuszczać, iż będąc Białorusinem wyznania prawosławnego nasz bohater mógł czuć się jednak Polakiem. W wojsku otrzymał przydział do stacjonującego w Wilnie 3. Pułku Artylerii Ciężkiej im. Króla Stefana Batorego. Mikołaj Buczniew musiał być lojalnym mieszkańcem II Rzeczypospolitej. Już pół roku po poborze do wojska, 20 listopada 1926 roku, został skierowany przez dowództwo pułku do pułkowej szkoły podoficerskiej, którą ukończył 7 maja 1927 roku z wynikiem „dobrym”, awansując na kaprala.
W stopniu kaprala artylerzysta Mikołaj Buczniew 20 września 1928 roku został zwolniony z wojska do rezerwy. Młody podoficer wrócił do domu – do Polanek, gdzie niedługo ożenił się z Anną, która 28 czerwca 1935 roku urodziła mu córeczkę Alfredę. Polskie obywatelstwo z nieznanych nam powodów Mikołaj Buczniew formalnie uzyskał dopiero po urodzeniu się Alfredy – 6 listopada 1935 roku, co potwierdza podpisany przez wojewodę wileńskiego Akt Nadania Obywatelstwa Państwa Polskiego Mikołajowi Buczniewowi i jego córce Alfredzie.
Będąc podoficerem rezerwy i cenionym żołnierzem Mikołaj Buczniew był powoływany do macierzystego 3. Pułku Artylerii Ciężkiej do odbywania ćwiczeń wojskowych. Według książeczki wojskowej odbyło się to, co najmniej dwa razy: w lipcu 1931 roku oraz w październiku 1933 roku. Mikołaj Buczniew aktywnie działał też w organizacjach patriotycznych II RP, między innymi w Związku Strzeleckim, w którym pełnił funkcję komendanta pododdziału w gminie Polany, powiatu oszmiańskiego.
Był też instruktorem przysposobienia wojskowego w Nowej Wilejce i miał prawo do noszenia munduru wojskowego. Podoficer rezerwista, czynny członek Związku Strzeleckiego i instruktor przysposobienia wojskowego podczas służby w rezerwie był awansowany przez dowództwo wojskowe do kolejnych stopni podoficerskich. Przed wybuchem II wojny światowej miał już trzy belki na pagonach, czyli – stopień plutonowego. Po wybuchu wojny nasz bohater musiał walczyć w składzie macierzystego 3. Pułku Artylerii Ciężkiej.
Nie wiemy, w jakich okolicznościach zakończył się udział Mikołaja Buczniewa w kampanii wrześniowej. Cofając się przed natarciem Niemców nasz bohater musiał wpaść w ręce czerwonoarmistów i zostać osadzony w jednym z sowieckich łagrów. Po podpisaniu układu Sikorski-Majski i rozpoczęciu formowania przez generała Władysława Andersa Armii Polskiej w ZSRR nasz bohater skorzystał z tej szansy i znalazł się w szeregach jednej z jednostek artyleryjskich Armii Andersa, z którą opuścił ZSRR i odbył cały szlak bojowy, biorąc udział między innymi w Bitwach o Monte Cassino i o Bolonię, o czym świadczą między innymi baretki na mundurze naszego bohatera na zdjęciu, datowanym 1947 rokiem.
Wojnę Mikołaj Buczniew zakończył jako sierżant w 12. Pułku Artylerii Ciężkiej, wchodzącym w skład 2. Grupy Artylerii Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Po zakończeniu działań wojennych i kapitulacji hitlerowskich Niemiec jednostka ta została ewakuowana do Wielkiej Brytanii. Stacjonowała w miejscowości Langholm na terenie Szkocji. Stamtąd pochodzą pierwsze zachowane listy Mikołaja Buczniewa do mieszkających w ZSRR żony Anny (nazywanej pieszczotliwie w listach Aniutą) i córki Alfredy (nazywanej Alą).
Z listu datowanego 12 grudnia 1946 roku dowiadujemy się, że Mikołaj Buczniew jest „żywy i zdrowy”, czego życzy małżonce Aniucie i córeczce Ali. Jest to już dziewiąty list do rodziny. Na żaden z poprzednich Mikołaj nie otrzymał odpowiedzi. „Nie wiem , co z wami jest, albo was nie ma na tym miejscu, gdzie ja was zostawiłem, albo wy już całkiem o mnie zapomnieli…” – pisze z Langholma zmartwiony milczeniem żony.
Po zakończeniu wojny Mikołaj Buczniew próbował bezskutecznie odnaleźć miejsce pobytu żony i córki przez Czerwony Krzyż. Dopiero szwagier Mikołaja Buczniewa – Jerzy Sułżycki, poinformował go, że do 1 kwietnia 1946 roku z żoną gościł u Anny i Alfredy i one „pozostawały na miejscu”. „Nie wiem dlaczego nie chcesz odpisać listu, kochana ANIUTA. Po rozstaniu się z wami dużo czego musiałem przeżyć.
W 1942 roku, w miesiącu lutym, ciężko chorowałem na tyfus tak, że przez 10 dni leżałem nieprzytomny, nie było nadziei na życie, ale zawdzięczając Panu Bogu jakoś ocalałem. Oprócz tego były takie chwile, że moje życie wisiało na włosku, wędrowałem przez różne kraje. Byłem cały czas na froncie, zawdzięczając Opatrzności Bożej wyszedłem z tego wszystkiego żywy i cały” – pisze Mikołaj do żony, nie wiedząc, czy jego kolejny list dotrze do adresata.
Informuje Aniutę i Alę, że dwukrotnie, w 1943 i 1944 roku, wysyłał im z frontu paczki żywnościowe, żeby dać im znać, że jeszcze żyje, gdyż w tych latach żadnego listu od nich nie otrzymał. Mikołaj pyta kochaną Aniutę o to, jak dorasta ich córeczka Ala. Pyta się, czy Ala uczy się, czy mieszkają we własnym domu. Mikołaj zapewnia żonę, że bardzo za nią i córeczką tęskni, że czuje się samotnie i marzy o tym, aby zamieszkali wreszcie razem.
Kończąc list Mikołaj składa żonie i córce życzenia w związku z nadchodzącym Bożym Narodzeniem i informuje, że do koperty z listem wkłada opłatek, którym prosi, aby one się podzieliły, myśląc o nim podczas Wieczerzy Wigilijnej. Powyższy list Aniuta i Ala otrzymały i prawdopodobnie odpisały na niego, choć Mikołaj odpowiedzi nie otrzymał, o czym wspomina w liście, datowanym 24 marca 1947 roku. Mikołaj pisze w nim między innymi, że otrzymał list od mieszkającej w Polsce siostry Janiny Sułżyckiej, która próbowała skontaktować się z Anną, ale – bezskutecznie.
Mikołaj martwi się o rodzinę i pisze, że poprosił siostrę, aby pomogła pozostającej w ZSRR rodzinie między innymi z ubraniami. W jednym z listów Mikołaj nakazuje żonie, aby sprzedała jego ubrania i za uzyskane pieniądze kupiła coś do jedzenia. Niestety w listach do żony i córki Mikołaj nie ujawnia szczegółów ze swojego życia na obczyźnie, gdyż, jak pisze, „pisanie o tym może wam zaszkodzić”.
Domyślamy się, iż Mikołaj zdaje sobie sprawę z tego, że jego listy są przechwytywane przez służby bezpieki ZSRR, a on sam jest postrzegany przez władze sowieckie jako element ideowo wrogi państwu sowieckiemu. Cenzurą listów można wytłumaczyć to, że dochodziły one do adresata nieregularnie – tak samo jak odpowiedzi pisane do Mikołaja przez jego żonę. Mimo zakłóceń w korespondowaniu z żoną, Mikołaj nie ustaje w pisaniu do niej i córki kolejnych listów.
W jednym z nich, już wiedząc, że stacjonujący w Szkocji 12. Pułk Artylerii Ciężkiej zostanie rozformowany, Mikołaj Buczniew zastanawia się nad swoim dalszym losem. Pisze, że jego powrót w rodzinne strony nie jest niestety możliwy, więc będzie on musiał pozostać na obczyźnie i być może – szukać przytułku w Argentynie. Tak też się staje – po rozformowaniu jednostki sierżant Mikołaj Buczniew udaje się za ocean, aby zamieszkać w Argentynie.
Z listów Mikołaja Buczniewa do żony i córki możemy wnioskować, że on bardzo cierpiał z powodu wieloletniej rozłąki z nimi. Jedynym pocieszeniem było dla niego, kiedy w jednym z listów od żony, otrzymał ich fotografię. Stała się ona dla naszego bohatera najcenniejszą rzeczą, którą miał w swoim życiu na obczyźnie. Mikołaj próbował brać udział w wychowaniu małej Ali, pisząc do żony, żeby koniecznie zapewniła jej możliwość zdobywania wykształcenia, bez którego „we współczesnym świecie człowiek sobie nie poradzi”.
Na cele edukacyjne małej Alfredy Mikołaj nawet wysłał w jednym z listów do żony jednego dolara. Zwracając się do córki napisał: „Droga Alu! Z myślą o Twoim szczęściu wysy
łam Tobie skromny prezent, jeden dolar. Kochający Ciebie, Twój Tata”. Po osiedleniu się w Argentynie Mikołaj Buczniew nie potrafił związać życia z żadną kobietą. Pozostał na zawsze wierny swojej żonie i córeczce. Próbował też pisać do nich z Argentyny. Listy te nie zawsze docierały do adresata z uwagi, jak się domyślamy, na cenzurę.
Mikołajowi skuteczniej udawało się utrzymywać kontakt z siostrą Janiną Sułżycką, która z kolei przekazywała wiadomości od niego pozostającym w ZSRR żonie i córce. W 1969 roku Janina Sułżycka napisała do Anny Buczniewej i jego już dorosłej córki Alfredy Sowionok (po mężu), że otrzymała z Argentyny oficjalne powiadomienie o śmierci „Nikolasa Buczniewa”. Zmarł sierżant Mikołaj Buczniew, dzielny artylerzysta w Armii Andersa – bohater walk o Monte Cassino i Bolonię, w maju 1969 roku, w Argentynie.
Cześć Jego Pamięci! Na podstawie materiałów, udostępnionych przez wnuczkę Mikołaja Buczniewa – Janinę Root
Mikołaj Buczniew, Głos znad Niemna, 2016 r, nr. 8 (121)
2 komentarzy
Dawydzik Aleksander
22 października 2016 o 20:41Zdencja mojego
Dawydzik Aleksander
23 października 2016 o 21:03Prezentuju