Litwini liczą straty spowodowane wtorkową nawałnicą – kolejną, która w niedawnym czasie nawiedziła naszego sąsiada.
Co tu dużo mówić – w naszej części świata lipiec jest statystycznie najbardziej deszczowym miesiącem roku. Wiedział o tym już Napoleon, kończąc tzw. I wojnę polską w połowie czerwca 1807 roku.
A powódź stulecia z 1997 roku? Nie wydarzyła się bynajmniej w czas roztopów, co wydawałoby się najbardziej logiczne, ale też w miesiącu poświęconym gens Iulia.
I tak – mer rejonu szyrwinckiego Živilė Pinskuvienė określiła sytuację na podległym jej terenie jako „katastrofalną”. W lokalnym szpitalu nie ma prądu, a zmagazynowana w agregatach energia jest na wyczerpaniu.
Nie funkcjonuje biuro pomocy społecznej, zalaniu uległo miejskie archiwum, ucierpiał sektor mieszkaniowy: wolnostojące domy oraz komunałki.
W Wilnie też niewesoło, chociaż tutaj długotrwałe straty są mniejsze. Problem leży głównie w nieprzejezdnych ulicach – podobno w liczbie 11 – a także w lokalnych podtopieniach.
Zalaniu uległ parking pod galerią handlową „Panorama”. Z kolei w „Akropolisie” – innym stołecznym centrum towarowym woda przebiła się nawet do butików.
Kresy24.pl
1 komentarz
Basia
15 lipca 2017 o 17:24Żmudzini ukradzionym naszym kochanym Wilnem nie potrafią się zaopiekować. Kiedy oddadzą to co nie swoje?