Biblioteka Literatury Ukraińskiej w Moskwie wniosła pozew na 2,4 miliona rubli (ok. 168 tys. złotych) przeciwko swojej dyrektor – Natalii Szarinie.
Powód? Finansowe malwersacje i „ekstremizm” – powiedział adwokat oskarżonej Iwan Pawłow.
W 2015 r. Szarina została objęta aresztem domowym za propagowanie treści „antyrosyjskich”. Od tej pory znajduje się na celowniku Kremla.
Oczywiście, materiał dowodowy jest. Jak twierdzi rosyjska prokuratura, „w związku z zajmowaną pozycją oskarżona wyłudziła od miasta Moskwy 297 tysięcy”.
Do tego dochodzi malwersacja rzędu 1 mln 881 tys. za zatrudnienie znajomych jej prawnika wraz z „pełnym ubezpieczeniem zdrowotnym”. To ostanie szczególnie haniebne!
Razem nie daje to 2,4 miliona, ale, jak rozumiemy, reszty dopełniają opłaty za ekstremizm.
O co w ogóle chodzi z tym „ekstremizmem”? Kodeks karny przewiduje rozmaite kary za szerzenie treści antyrosyjskich, które z automatu definiowane są jako „radykalne”.
Jeśli napiszesz, że w Rosji panuje reżim autorytarny – już podpadasz pod ten paragraf.
Kłopoty pani dyrektor zaczęły się w październiku 2015 roku, po tym, jak kierowana przez nią instytucja dopuściła się kolportażu publikacji Dmytro Koryczńskiego, który, fakt faktem, o rosyjskiej polityce nie pisze pochlebnie.
Do tego stopnia irytuje on władze Kremla, że jedna z jego książek – „Wojna w tłumie” – znajduje się oficjalnie na indeksie.
—
Pracownicy Biblioteki zeznawali do tej pory na korzyść Szariny, tzn. nie potwierdzają oni doniesień, jakoby doszło do malwersacji. Pytanie, czy nie zostanie im wytłumaczone, że się mylili.
Kresy24.pl
1 komentarz
ltp
19 stycznia 2017 o 22:43ROSJA, to organizacja przestępcza, a nie państwo, z czekistą w roli herszta