W miejscowości Pierwomajskoje wyleciał w powietrze rosyjski skład amunicji, masakrując oddział 4 Brygady Zmotoryzowanej.
Jak donosi ukraiński wywiad, 6-ciu rosyjskich żołnierzy zginęło na miejscu. Żadne inne szczegóły tego zdarzenia nie są na razie znane. Oczywiście źródła separatystów – jak zawsze w takich przypadkach – nie informują o żadnych ofiarach.
Straty poniosła też grupa dywersyjno-zwiadowcza 11 pułku zmotoryzowanego separatystów z Makiejewki. W wyniku wymiany ognia zabity został jeden rosyjski żołnierz, a trzech zostało rannych – informuje dowództwo ukraińskie.
Łącznie w ciągu ostatniego półtora miesiąca w Donbasie zginęło ponad 100 żołnierzy z Rosji – zlicza dane wywiadu ukraińskie Ministerstwo Obrony. Przypomnijmy, że rosyjskie dowództwo postanowiło za wszelką cenę ukrócić przecieki do mediów o zabitych rosyjskich żołnierzach.
Tymczasem w 7 Brygadzie Zmotoryzowanej stacjonującej w Debalcewie wybuchł skandal po tym jak rosyjskie dowództwo przeprowadziło tam niezapowiedzianą kontrolę sprzętu bojowego. Kontrola odbyła się pod nieobecność szefa tej brygady Buszujewa, który pojechał właśnie zdawać egzaminy w rosyjskiej Akademii Sztabu Generalnego.
Okazało się, że aż 66 pojazdów bojowych brygady jest niesprawnych i nie nadaje się do użycia, w tym m.in. 7 czołgów, 5 transporterów gąsienicowych, 15 Kamazów i 16 Urali. Ktoś ukradł też 6 nowych silników dostarczonych zaledwie w marcu z Rosji – donosi ukraiński wywiad.
Oficerowie sztabu brygady oskarżyli swojego dowódcę, że jest „psychicznie niezrównoważony” i chce wrobić w kradzież silników swojego zastępcę. Tymczasem nie mógł on niczego ukraść, gdyż przebywa od dawna na leczeniu w Rostowie – zapewniają oficerowie.
Z kolei drugi zastępca dowódcy 7 Brygady – pułkownik Aleksandr Kirijenkow odmówił wykonania rozkazu eskortowania do Rosji i przekazania rodzinie ciała zabitego białoruskiego snajpera o pseudonimie „Jupiter”. Zdaniem Kirijenkowa, tę „zaszczytną misję” powinien wykonać sam dowódca Buszujew, gdyż to on osobiście wysłał snajpera na pierwszą linię.
Najwyraźniej mamy do czynienia z poważnym sporem kompetencyjnym w rosyjskim dowództwie. Kirijenkowowi, który jednocześnie dowodzi wszystkimi rosyjskimi oddziałami w Ługańsku, najwyraźniej nie podoba się słuchanie rozkazów stacjonującego w Debalcewie Buszujewa.
Kresy24.pl
9 komentarzy
mruwa
18 kwietnia 2016 o 20:43No wreszcie dobre wiadomości !!! Niech putinowska padlina zdycha !!!
Demon
18 kwietnia 2016 o 22:51To prawda 🙂 Dobre ! Oby takich jak najwięcej.
Im mniej (usun. – obrażanie narodu) na ziemi tym lepiej dla ludzi.
web-kommisarJunta&Co
18 kwietnia 2016 o 21:10Moskowici lepiej sobie radzą gdy mają zdecydowaną przewagę liczebną i pędzą to wszystko do ataku na „ura!”zasypując nieprzyjaciela ciałami swoich wojaczków-nieboraczków. W innym przypadku są trzebieni przez przeciwnika aż miło
Rychu
19 kwietnia 2016 o 09:01Tak jest, ruskij sowdat schlany trofiejnymi trunkami lub tanim bimbrem atakuje na uuuurrrraaaa ! 🙂 i wykazuje rekordowe straty własne, co w sumie na nikim nie robi wrażenia !
Natomiast długotrwałe stacjonowanie w jednym miejscu tej hołoty generuje nieprawdopodobne wręcz sytuacje bo to bydło jest nie do opanowania !
Wystarczy taką „armie” potrzymać dłużej we względnej bezczynności to zachleją się na śmierć i przy okazji rozkradną i zniszczą co tylko się da – albo sami wysadzą się w powietrze ! 🙂
Toż to RUSKIJE SOWDATY I RUSSKIJ MIR !!! 🙂
Luki
19 kwietnia 2016 o 08:57BIĆ BOLSZEWIKA! UKRAINA NAPEWNO TEZ MA STRATY W LUDZIACH.. ALE CZEGO SIE NIE ROBI DLA OJCZYZNY!
pol
19 kwietnia 2016 o 10:53Szable do boju lance w dłoń bolszewika goń goń goń , ,smierć wrogom ojczyzny naszej . Im więcej bolszewji zdechnie tym lepiej .
Gothic
19 kwietnia 2016 o 13:18Obecnie wszystkie elitarne jednostki rosyjskich sił zbrojnych stacjonują wzdłuż granicy z Kazachstanem, Mongolią i Chinami, na wypadek chińskiej inwazji. Na zachód i na Kaukaz rosyjski rząd wysyła tylko jednostki II-liniowe, a więc rezerwowe lub na wpół zdemobilizowane.
ltp
20 kwietnia 2016 o 21:04Tia
klima
19 kwietnia 2016 o 19:01Za mało ginie tych rosyjskich żołdaków. Za mało.