Ignacy Ścibor-Marchocki ustanowił w swym państwie sąd przysięgłych, w którym zasiadał w szkarłatnej todze jako sędzia, a ławę przysięgłych stanowiło 12 najstarszych wieśniaków. Zniósł pańszczyznę. Poddanym kazał obchodzić „święto Ceres”, bogini urodzajów.
Na północ od Wińkowiec leży wieś Ochrymowce. Stara szkoła w wiosce to powoli podupadający były dworek szlachecki z XIX wieku, należący kiedyś do Skibniewskich. Wybudował go znany nam z wcześniejszych wycieczek Wiktor Skibniewski z Porzecza Nowego, a ostatnim właścicielem był jego prawnuk Józef. Architektura budynku jest dość skromna, w środku nie zachowały się żadne zdobienia.
Historia wsi mówi, że stosunki między Skibniewskimi a włościanami zawsze były napięte i już w 1855 roku miejscowi burzyli się przeciwko uciskowi ówczesnych panów. W 1917 roku wzburzenie chłopów na tle własności ziemskiej osiągnęło apogeum i Józef Skibniewski wezwał stu kozaków do stłumienia buntu. Kiedy ci nie dali rady zrewoltowanemu chłopstwu, Skibniewski musiał uciekać do Polski. Rok później wrócił do Ochrymowiec i siłą zmusił włościan do zwrotu rozgrabionego majątku. Ci po raz kolejny powstali i według jednych zabili Skibniewskiego, według innych zmusili go do ucieczki do Polski.
W pobliskich Neteczyńcach również zachował się dworek szlachecki. W środku ocalały piece z białych kafli, a do niedawna na suficie jednego z pomieszczeń znajdowało się malowidło; obecnie zasłonięte tynkiem. Posiadłość w roku 1898 wybudował Zygmunt Tyrawski. Do naszych czasów przetrwała w prawie niezmienionym kształcie. Dzisiaj w dworku działa szkoła.
Po powrocie do Wińkowiec kierujemy się w stronę Nowej Uszycy. W Majdanie Aleksandrowskim skręcamy w lewo i przez Karaczyjowce kiepską drogą dojeżdżamy do Howór. Tutejszy pałac wart jest trudów podróży. Po przekroczeniu skromnej bramy oczom naszym ukazuje się piętrowa rezydencja Stadnickich w stylu klasycystycznym o prawie niezmienionym wyglądzie z czasów jej powstania na przełomie XVIII i XIX wieku. Od frontu i z tyłu zachowały się portyki z kolumnami jońskimi, przy czym nad wejściem frontowym ocalała tarcza herbowa Stadnickich, w której środku zamiast rodowej gwiazdy umieszczono gwiazdę sowiecką. Po obu stronach fasady znajdują się pilastry zwieńczone głowicami w porządku jońskim. Do pałacu przylegają dwie oficyny (jedna została całkowicie przebudowana). Otaczający go park ocalał częściowo.
Koniecznie postarajcie się wejść do środka, co zważywszy na to, że dziś funkcjonuje w nim liceum rolnicze, nie powinno być zbyt trudne. W wielu salach zachowały się dekoracje z czasów Ignacego Stadnickiego – założyciela majątku. Obecna Sala Szewczenkowska niegdyś była widownią hucznych bali i uczt. Do dzisiaj zdobią ją pilastry korynckie, przepiękny fryz, a nad drzwiami płaskorzeźby przedstawiające ludzkie twarze i motywy roślinne. Nie mniejsze wrażenie robi aula. Warto też wejść do obecnego pokoju komputerowego, w którym można obejrzeć zdobioną ornamentem stelę z herbami Stadnickich. Fragmenty malowideł na ścianach znajdują się w jednym z pomieszczeń gospodarczych liceum. Cieplarnię przerobiono na pokój do nauki.
Po Stadnickich Howory mieli Tyszkiewiczowie, którym, gdy wybuchła rewolucja 1917 roku, udało się wywieźć do Lwowa część wyposażenia. W pałacu została biblioteka, kolekcja japońskiej porcelany, obrazy Aleksandra Tyszkiewicza oraz rzeźby z brązu. Dziś ich tu nie ma.
I znów wracamy do Majdanu Aleksandrowskiego, by wyruszyć do Nowej Uszycy, a stamtąd drogą w kierunku Baru do Zamichowa położonego na granicy z Winnicczyzną. Nieopodal olbrzymiego kościoła Jana Nepomucena (1820 rok) ocalał skromny dwór znanego swego czasu poety Stanisława Starzyńskiego, który pisał pod pseudonimem „Stach z Zamichowa”. Jego „Śpiewki i wiersze Podolanina” szlachta uwielbiała. Wnętrza się nie zachowały, w dworze mieści się ambulatorium.
Z Nowej Uszycy jedziemy w kierunku Dunajowiec. W Antonówce skręcamy w lewo, na Otroków. Wieś pod koniec XVIII wieku wchodziła w skład tzw. Państwa Mińkowieckiego, należącego do największego oryginała swoich czasów, polskiego Münchhausena, Ignacego Ścibor-Marchockiego herbu Ostoja. Hrabia prowadził tak ekstrawaganckie życie, że stał się prototypem głównego bohatera nieukończonej powieści poetyckiej Juliusza Słowackiego „Król Ladawy”.
Ignacy wcześnie stracił rodziców. Był wychowywany przez stryja. Za jego namową wstąpił do pruskiego wojska, po czym rozpoczął służbę w Kamieńcu Podolskim. Ze względu na starcie z komendantem twierdzy Janem de Wittem został zdymisjonowany w stopniu majora. Już wtedy szokował otoczenie niekonwencjonalnymi pomysłami. Zafascynowany Wolterem i Rousseau próbował wcielać ich pomysły w życie.
Po śmierci wuja Ścibor-Marchocki przejął jego majątek w postaci Mińkowiec wraz z otaczającymi go ziemiami i wioskami i proklamował na trenie swych posiadłości niepodległe „Państwo Mińkowieckie”. Wokół poustawiał słupy graniczne z napisami „Granice Państwa Mińkowieckiego z Imperium Rosyjskim” oraz „Granice Państwa Mińkowieckiego z Imperium Austriackim”, podkreślając w ten sposób nieuznanie rozbiorów Rzeczypospolitej. Wybudował dla siebie cztery rezydencje, na każdą porę roku, z których dwie – w Otrokowie i Przytulii – w kształcie średniowiecznych kaszteli. Prawa swojego państwa zawarł w „Statusie Mińkowieckim” napisanym po łacinie. Ustanowił sąd przysięgłych, w którym zasiadał jako sędzia, a ławę przysięgłych stanowiło 12 najstarszych wieśniaków. Zniósł pańszczyznę, w jej miejsce wprowadził drobny czynsz. Każdy, kto nazwał włościanina z jego posiadłości niewolnikiem, chamem bądź chłopem, narażał się na ogromną karę.
Wybudował szpital, szkołę, aptekę, sierociniec, a nawet hotel dla podróżnych. Sprowadził lekarzy wspierał rozwój rzemiosła. W „Państwie Mińkowieckim” funkcjonowały m.in. fabryka powozów, oleju, sukna, drukarnia, działała hodowla jedwabników. Gdyby nie wybryki Ścibora-Marchockiego, które z czasem były coraz bardziej wyrafinowane, można by go było uważać za wspaniałego gospodarza.
Początków jego szaleństwa można upatrywać w niezwykłym zamiłowaniu do ceremonii. W „Państwie Mińkowieckim” wprowadził zwyczaj obchodzenia licznych świąt, tradycyjnych i wymyślonych przez siebie, które z czasem przybierały pogańską postać. Najhuczniej obchodzono „święto Ceres”, bogini urodzajów, które odbywało się 15 sierpnia w miejsce święta Matki Boskiej Zielnej. Ceremonia zaczynała się w kościele, gdzie „Dux et Redux” – jak kazał się tytułować – stał ubrany w starożytną grecką togę. Poddani byli w białych togach. Po nabożeństwie „Redux” wyjeżdżał na czymś podobnym do rydwanu, trzymając kij. Obok jechała jedna z jego córek, jako Ceres. Były procesja, święcenie plonów i wystawny obiad dla ludu i gości, a wieczorem iluminacja. Wszystko z towarzyszeniem muzyki w wykonaniu orkiestry.
Hrabia Ścibor-Marchocki budował na swych ziemiach kościoły i inne obiekty sakralne, w tym m.in. „Kościół Pokoju” oraz świątynię Rousseau i Wilhelma Tella. Sam wygłaszał kazania z ambony, w których obficie cytował Woltera. Wszystko to nie mogło pozostawić obojętnymi władz kościelnych, więc „Reduxa” dwukrotnie pod eskortą dostarczano do Kamieńca. Mimo zasądzonego aresztu domowego swobodnie przechadzał się po mieście ubrany w togę, wygłaszając długie i nudne przemówienia. Władze bowiem uznały go za nieszkodliwego, choć zdziwaczałego starca.
Ostatnie miesiące życia Ignacy Ścibor-Marchocki spędził w specjalnie wybudowanej dla niego chacie. Mówił, że w ten sposób „łączy się z naturą i wraca do pierwotnego ludzkiego stanu”. Po jego śmierci nikt z potomków nie zamierzał kontynuować jego świąt i czcić bogini Ceres.
Syn Ignacego, Karol, jeszcze za życia ojca został aresztowany za związki z dekabrystami, a za wsparcie powstania listopadowego (już po śmierci ojca) carski rząd skonfiskował „Państwo Mińkowieckie”. Rezydencje „Reduxa” już pod koniec ubiegłego wieku leżały w ruinie, a do dzisiaj ocalały tylko fragmenty zamku otrokowskiego: neogotycka brama, wieża, długi mur oraz dom zagrodowy, przerobiony przez Stadnickich, którzy po Karolu Marchockim przejęli Otroki. Obecnie to własność prywatna lwowskiego naukowca i filantropa Igora Skalskiego. Zabytek jest sukcesywnie odnawiany i remontowany, w czym pomaga doroczny festiwal artystyczny, który odbywa się tu od 14 do 16 sierpnia na pamiątkę „święta Ceres”.
Jeżeli przejść się wzdłuż muru do urwiska, przed oczyma otwierają się wspaniałe widoki podolskiej panoramy oraz masywny łuk triumfalny (po wiejsku – pańska brama), pod którym Ignacy Ścibor-Marchocki wjeżdżał do Otrokowa. Zbocze spada w dół dawnym parkiem, który zamienił się w las. Przy rzece znajdują się groty Górna i Dolna. Pierwsza to stary klasztor, druga – jedna z romantycznych ruin, które Redux kazał wznosić na swych ziemiach.
Dmytro Antoniuk
2 komentarzy
Paweł
14 lutego 2016 o 09:26KSS-KOR to wspaniały przykład pokazujący, jak można wywierać duży wpływ na rzeczywistość mimo szczupłych sił i środków. Pisał o tym nawet Rakowski w swym niegdyś słynnym „ćwierćtajnym liście”.
Jan
14 marca 2022 o 19:16Nie było dworków szlacheckich, a jedynie mieszczańskie. Dworek to podmiejska willa w stylu dworu szlacheckiego.