Dlaczego Rosja ponosi odpowiedzialność za katastrofę samolotu byłego polskiego prezydenta Lecha Kaczyńskiego i czym drużyna Łukaszenki różni się od gwardii przybocznej Putina – mówił min. Aleksander Łukaszenka w 2011 roku, podczas wywiadu udzielonego prof. Grigorijowi Ioffe z Redford University USA.
Portal tut.by publikuje fragmenty książki prof. Ioffe pt. „Ponowna ocena Łukaszenki: Białoruś w kontekście kulturowym i geopolitycznym”.
„Kaczyński nienawidził Białorusi”
Ioffe: Wie Pan, dziś rano kiedy jadłem śniadanie w restauracji hotelowej, siedziałem przy jednym stole z dwoma Polakami, bardzo mnie zdziwiło to, o czym rozmawiali. Nie wiedzieli, że rozumiem język polski. Rozmawiali o tym, że w Rosji spadł samolot pasażerski. – To cena jaką zapłacili za Kaczyńskiego – powiedział jeden z nich. – Ale ja myślę, że jest mało prawdopodobne, że Rosjanie są winni jego śmierci.
Łukaszenka: Oczywiście, a któż inny? Jeśli przyjmujesz na lotnisku samolot prezydencki, powinieneś się upewnić, że twój system pozwoli na lądowanie w każdych warunkach pogodowych. Ja też mam samolot zapasowy „Tu-154”…
Ioffe: Ale to było lotnisko lokalne…
Łukaszenka: Ja o tym właśnie mówię: zainstalujcie system, który pozwoli na lądowanie samolotów. Latam na małym „Boeingu”. Wszystko może się zdarzyć, nigdy nie wiesz, ale ten samolot może wylądować nawet bez pilota. „Tu-154” Kaczyńskiego przechodził planowy remont, więc powinien również tak samo móc lądować. Ale żeby tak było, lotnisko powinno być wyposażone w specjalny system nawigacji. Przyjmowanie u siebie samolotu prezydenckiego, to ogromna odpowiedzialność. Powinni byli wziąć to pod uwagę …. I powinni byli powiedzieć Kaczyńskiemu: ląduj w Witebsku czy w Mohylewie i przyjeżdżaj tu samochodem. I powiedzieli to Kaczyńskiemu, ale on nienawidził Białorusi. On uważał, że taki kraj w ogóle nie istnieje, że to część Polski, i dlatego kiedy mu powiedzieli, że powinien wylądować w Witebsku, wszystko się w nim przewróciło. Ale gdyby tam wylądował, byłby żyw.
Łukaszenka: Putin liczy na czekistów, a oni zdradzą go w pierwszej kolejności
Łukaszenka: nie mam stałego zespołu; być może to źle, ale nie myślę o tym. Ludzie, których wokół siebie gromadzę, to specjaliści. Na przykład, mój sekretarz prasowy Paweł Liohkij (Liohkij był w 2011 roku szefem prezydenckiej służby prasowej – tut.by) nie znaliśmy się do czasu jego powołania na to stanowisko. Mówi się, że jest po linii wojskowej. Odpowiada mi to. Radźkow, zastępca szefa mojej administracji, znałem go jeszcze od czasów studenckich (Mohylew) – ale dopiero niedawno został minister edukacji, i teraz pracuje w administracji prezydenta (obecnie Aleksander Radźkow jest doradcą prezydenta – tut.by) Jest człowiekiem wykształconym i niezawodnym, w tym sensie, że nie zdradzi. Wybieram ludzi na tej podstawie. Najważniejsze dla mnie – profesjonalizm. Dlatego nie jestem taki sam jak Putin, który opiera się na czekistach, bo im ufa. To jest nonsens – zdradzą go w pierwszej kolejności…
Kresy24.pl
3 komentarzy
Nowak
17 marca 2015 o 20:03Co do Ruskich ,Putina i czekistów Łukaszenka ma 100% racji. To największa swołocz na świecie.
macko
17 marca 2015 o 21:52Im dłużej go słucham, tym bardziej mi się podoba. Sprawia wrażenie przyzwoitego gościa, tyle że słucha zdecydowanie za dużo rosyjskich mediów, stąd takie zdanie o nas.
Józef
18 marca 2015 o 13:24Mówi to, co jest na prawdę.