W niedzielę wieczorem, w Bobrujsku – 130 km na południowy wschód od Mińska, 59- letni mężczyzna wysadził się w powietrze. Według wstępnych ustaleń śledczych, samobójcą okazał się mieszkaniec miasteczka, który niedawno dowiedział się, że jest chory na raka.
Do tragicznego zdarzenia doszło 1 lutego, o godzine 21.00, obok sklepu spożywczego przy ulicy Batowa w Bobrujsku. Jak zeznały ekspedientki, mężczyzna zanim odebrał sobie życie, wstąpił do sklepu spożywczego, kupił dwie butelki wódki, wino i mandarynki. Poprosił sprzedawczynię, żeby odkręciła mu butelkę i proponował wspólne wypicie trunku. Kobieta zeznała później, że mężczyzna wypowiedział w czasie rozmowy z nią min. zdanie: „a mnie i tak jest wszystko jedno”, ale nie powiedział nic, co mogłoby wskazyważ, że zamierza odebrać sobie życie.
„Zwyczajny klient wydawało się. Przyszedł, wybierał mandarynki i alkohol. Porozmawiał ze sprzedawczynią i wyszedł. A potem za chwilę koleżanki usłyszały wybuch… – powiedziała portalowi euroradio.fm kierowniczka sklepu, obok którego doszło do eksplozji.
Pojawiły się pierwsze zeznania świadków. Wszyscy oni twierdzą, że w wyniku detonacji materiału wybuchowego, mężczyzna został rozerwany. Nikt inny nie ucierpiał.
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!