Ja nie wzywam do wojny, ja wzywam – wierzcie w Boga! Albo przynajmniej ustalcie, gdzie ten nasz chrześcijański Bóg jest: na shoppingu, na wiecu poparcia wolności słowa i wielokulturowości, w sklepie monopolowym czy gabinecie u psychoanalityka.
Osobliwość wojny, ogłoszonej po strzelaninie w redakcji francuskiego magazynu Charlie Hebdo, – nie polega na tym, że mamy do czynienia z cywilizacyjną konfrontacją świata islamskiego i chrześcijańskiego, jak twierdzą niektórzy. Gdyby rzeczywiście tak było, my, Europejczycy, mielibyśmy przynajmniej jakąś szansę – pisze Wiktar Martinowicz na portalu budzma.by
Większość komentatorów nie zauważyło prostej i bardzo smutnej prawdy: że już dawno utraciliśmy zdolność do rozmawiania o Bogu. Jednych ten temat śmieszy, dla innych jest „nie naukowy”, a dla trzecich jedyną rzeczą wartą dyskusji, są transseksualiści i prawa mniejszości. Podczas gdy islamscy fundamentaliści zabijają w imię Allaha, my mówimy – nie, nie o chrześcijańskim miłosierdziu, nie o przebaczeniu, ale wartościach demokratycznych i tolerancji. Oto klasyczny przykład tego, jak ten problem jest postrzegany przez współczesnych liberałów: jeden z autorów buduje tezę wokół tego, co powinniśmy myśleć na temat karykatur Proroka. Ale nie zdaje on sobie sprawy, że nikogo w świecie arabskim, kwestia praw człowieka i wolności mediów, w europejskim rozumieniu, po prostu nie interesuje.
Rysujcie dalej karykatury, a my nadal będziemy was zabijać
Dowody i logika – atrybuty naszej starej, zmęczonej kultury. Ale tamta kultura jest irracjonalna, nie jest dyktowana logiką, ale mistyczną intuicją. Czy chcecie przynajmniej spróbować zrozumieć, co mam na myśli – posłuchajcie Muslimgauze lub nawet po prostu poczytajcie sobie o tym jak żyją, umierają, jaki mają swiatopogląd. Oni prowadzą dżihad – każdy na swój sposób, a my krzyczymy o tym, że „tolerancja i wielokulturowość rzuciły nam nowe wyzwania”. Dajcie spokój, ocknijcie się, jaka wielokulturowość? Czy myślisz, że taki wojownik, detonując materiały wybuchowe, myśli o waszej multi – kulti?
Staramy się pokonać islam przy pomocy aparatu logicznego zeuropeizowana naukowego ateizmu, pocieszając się myślą, że cywilizacja europejska podobno wciąż trzyma się na wartościach chrześcijańskich (?),
przy czym, większość zachodnich chrześcijan traktuje święta Bożego Narodzenia jak okazję do zrobienia większych zakupów, a Kościół postrzega jedynie w kontekście pedofilii i skandali seksualnych, a po pomoc psychologiczną idziemy do apteki, sklepu monopolowego lub psychoanalityka, a nasi prawdziwi kapłani i to – Prozac, Single malt i Hugo Boss – (ten ostatni mocno się skompromitował).
Co ciekawe, ten świat, przesiąknięty duchowością mistyczną, mierzymy z perspektywy własnej ateistycznej deprawacji. Niejaki Anatolij Uljanow stwierdza, że Bóg jest nieaktualny i nie pasuje do współczesności, że ludzi, którzy wierzą w to, że gdzieś w chmurach żyje magiczny człowiek, trzeba jak najszybciej izolować, tak samo jak innych niebezpiecznych psycholi. Ale Uljanow się myli, bo fundamentalizm staje się niemal podstawą współczesnego światopoglądu, jaki zapanował w tym naszym Nowym Średniowieczu, który pochłania nas z naszymi laptopami, ajfoami i telefonami komórkowymi.
Chcesz się zacząć bać, poczytaj sobie o Islamskim Państwie Iraku i Lewantu. Przyjrzyj się terenom, które są kontrolowane przez to nowo stworzone państwo, identyfikacja którego opiera się tylko jednym – na wyznawanej przez nich religii. Należy pamiętać, że tuż przed strzelaniną w redakcji Charlie Hebdo, magazyn wyszydził ich lidera, tak więc pozostaje jeszcze pytanie, za co zginęli dziennikarze – za proroka czy za jego sługę?
Doświadczeni ludzie opowiadali mi o tym państwie nieco więcej, niż można dowiedzieć się z telewizji. Oni zdobywają miasta, jedno po drugim, po prostu wysyłają samochody, z zainstalowanymi na dachu karabinami maszynowymi i magafonami, z których płynie jeden, prosty message: wszyscy mężczyźni od tego momentu podlegają mobilizacji do armii Islamskiego Państwa Iraku i Lewantu, a jak nie chcą walczyć – muszą wykupić się złotem.. Odtworzyli niewolnictwo: dziewczynki z zajętych wiosek porywane są i sprzedawane jako niewolnice.
Mówię, to nowe średniowiecze
Kontrolują pola naftowe w Iraku i Syrii; na ich zdobycze próbowano nałożyć embargo, wówczas czarny rynek nafty zalany został surowcem po 20 dolarów za baryłkę – im tyle wystarczy, mają wielomiliardowy budżet, zatrudniają najlepszych finansistów i propagandystów świata.
Zobaczcie tylko na jak wysokim poziomie artystycznym kręcą swoje krwawe filmiki, i jaki dobry oksfordzki akcent słychać w tle, gdy tłumaczą dlaczego ścinają głowy niewiernym. Do ich armii co rusz przyłączają się tysiące zachodnich ochotników, nie najemników – jak podkreślają.
Nikt nie wie, skąd się oni wzięli. (Osobiście mam wrażenie, że na pierwszym etapie mocno finansował ich jeden wielki zachodni kraj, który chciał w ten sposób osłabić Assada), ale w równym stopniu boi się ich Watykan i Moskwa.
I Wy mówicie, że Bog to anachronizm? Bóg – nie jest nowoczesny?
I nie myślcie, że fundamentalizm jest wyłączną cechą islamu – na przykład, dziennikarz rosyjskiego wydania „Komsomolskiej Prawdy” opowiadał, jak będąc w Libii nie został zabity przez radykalnych islamistów tylko dlatego, że sięgnął po ikonę z 90. Psalmem, i zaczął się modlić głośno do prawosławnego Boga.
Czytając rosyjskie komentarze na temat Charlie Hebdo, nie można oprzeć się wrażeniu, że fundamentalizm powstaje i tutaj – jako reakcja na sankcje europejskie, jako chęć przeciwstawienia się światu.
Ale dyskusja tutaj znów odbywa się na poziomie ateistycznej logiki, prawosławie wykorzystywane nie jest jako wiara, ale jak instytucja, jako instrument do rozmyślań, kto tu jest gejem, akto nim nie jest.
I jasne jest, że każdy tu rozwiązuje swój problem: rosyjscy patrioci giną za Putina, francuska prawica próbuje wycisnąć z historii Charlie Hebdo maksymalne poparcie wyborcze. Islam, z kolei, znajduje się w przybliżeniu, na taklim samym poziomie rozwoju, na jakiej katolicyzm był w okresie wypraw krzyżowych.
Cała nasza cywilizacja, którą przyzwyczailiśmy się nazywać „chrześcijańską”, a która faktycznie jawi się cywiliacją ateistyczną, na tle aktywnego, żywego islamu odnosi cywilizacyjną porażkę.
Ja nie wzywam do wojny, ja wzywam – wierzcie w Boga!
Albo przynajmniej ustalcie, gdzie ten nasz chrześcijański Bóg jest: w zakupach, na wiecu poparcia wolności słowa i wielokulturowości, w sklepie monopolowym czy gabinecie u psychoanalityka.
Віктар Марціновіч, budzma.by
Kresy24.pl
6 komentarzy
Przemek
16 stycznia 2015 o 14:01Boga nie ma, nie istnieje!
ktoś tam
16 stycznia 2015 o 15:54Streszczając artykuł: islam wygrywa bo wierzą w Boga. A my przegrywamy bo jesteśmy ateistami, a też powinniśmy wierzyć w Boga.
No niestety, jeśli gdzieś jest epidemia, to rozwiązaniem nie jest zachorowanie na inną chorobę. To nic nie da, zamiast jednej biedy będą dwie.
Jeśli przeciwstawimy naszych fanatyków religijnych fanatykom islamskim, to rozkręci się spirala – oni nam zaatakują Charlie Hebdo, my im dwa meczety, oni nam pięć kościołów, i tak dalej. Za chwilę będziemy mieli krwawą wojnę domową w całej Europie.
Maur
16 stycznia 2015 o 17:05Tak nie można stawiać sprawy.
Rekigia należy do domen osobistych człowieka. Osobistych co oznacza najgłebszą sferę intymną jestestwa każdego. Jako taka nie podlega i nie powinna podlegać publicznej propagacji i wiwisekcji. Każdy, najgłebiej wierzący i absolutny ateista winien o tym wciąż pamietać. Winien mieć w pierwszym względzie na uwadze, że jego mądrość w mierze jego wiary przegrywa z mądrością każdego wierzącego inaczej. Tak było, jest i pozostanie. Rolą państwa jest dopilnowanie by każdy mógł swobodnie swoje praktykować i stanowczo penelizować wszelkie próby publicznych propagacji. Jeżeli państwo tego nie robi robią to właśnie ci mądrzejsie w swojej wierze.
karol
17 stycznia 2015 o 02:07no nie przesadzajmy. przecież bóg nie istnieje. wymyślono go, żeby straszyć ludzi. żeby władać umysłami ludzi.
wies_law
17 stycznia 2015 o 12:44Brawo Wiktor. To dzięki czerwonym ateistom i niby liberałom mamy to co mamy.
Był Paryż – będzie Warszawa. Kpijmy i szydźmy dalej.
plazowicz
17 stycznia 2015 o 13:31Cywilizacja zachodnia jest słaba, bo nie ma nic co ją wiąże. Konsumpcjonizm w każdej chwili może być zastąpiony jakąś inną „religią” typu realny socjalizm, nacjonalizm, faszyzm czy nazim, co zresztą już przerabialiśmy. Demokracja to też tylko coś w rodzaju pory roku, nikt za to umierał nie będzie, a „krzykaczy” pierwsza lepsza dyktatura szybko zneutralizuje, jak odbywa się to od wieków za naszą wschodnią granicą. Świat bez chrześcijańskiego Boga prędzej czy później zamienia się w świat darwinowski, gdzie silniejszy pożera słabszego. Często odbywa się to pod wyszukanymi hasłami. Państwo islamskie de facto takim tworem jest.