
Collage za fot. Yandex.ru / facebook.com/policesumy
Wydawałoby się, że po tym wszystkim, co się stało przez ostatnie trzy lata, są pewne granice hańby, których przekroczyć nie wolno. Ale pieniądze nie mają moralności.
Donald Trump zadeklarował, że chce podpisać umowę z Rosją o imporcie rosyjskich metali ziem rzadkich. Jego administracja potwierdza taki zamiar – donosi The Telegraph. W zamian Trump proponuje Rosji „rzeczy, które mogą być dla niej korzystne”.
„Chciałbym kupować potrzebne nam surowce także na rosyjskiej ziemi. Oni mają bardzo dobre złoża metali ziem rzadkich. Wielu z nich nie wykorzystują, więc coś takiego (umowa) może mieć miejsce” – zapowiedział amerykański prezydent. Przyznał, że rozmawiał też z Władimirem Putinem o dostępie do ukraińskich złóż na okupowanych przez Rosję terytoriach Ukrainy.
„Trump to gracz nastawiony na zawieranie transakcji, a Putin to świetnie rozumie i dlatego złożył mu taką propozycję, tym bardziej, że Wołodymyr Zełenski wahał się w sprawie podobnej umowy z USA” – ocenia były amerykański dyplomata z dużym doświadczeniem na Wschodzie.
Przypomnijmy, że po tym jak między USA i Ukrainą wynikły rozbieżności w sprawie planowanej umowy surowcowej, którą władze w Kijowie uznały za skrajnie niekorzystną dla kraju, Putin zwołał 24 lutego naradę w sprawie metali ziem rzadkich i natychmiast złożył Trumpowi analogiczną ofertę, w tym sprzedaży surowców ze złóż zrabowanych Ukrainie w Donbasie.
Cóż, w świecie drobnego złodziejstwa świadome kupno ukradzionego lub zrabowanego mienia nazywa się paserstwem i jest karane. Ale najwyraźniej w świecie wielkiego biznesu jest to „korzystna transakcja” i nic za to nie grozi.
Rosja proponuje też USA wspólne wydobycie aluminium w Kraju Krasnojarskim. „Mamy wielokrotnie więcej takich surowców niż Ukraina” – kusił Putin amerykańskiego prezydenta i – jak widać – trafił na podatny grunt. Rosyjska przynęta została połknięta natychmiast, mimo że w najbliższym czasie Zełenski jedzie do Waszyngtonu, by także podpisać w końcu umowę surowcową.
Zgodnie z nią, powstanie specjalny fundusz, do którego Ukraina ma wpłacać 50 proc. swoich dochodów ze sprzedaży surowców, ropy i gazu. Środki te będą następnie inwestowane w wydobycie na Ukrainie, ale nie będą z nich mogły korzystać ukraińskie koncerny energetyczne – Naftohaz i Ukrnafta, skorzystają natomiast kompanie amerykańskie.
Jednocześnie – wbrew oczekiwaniom Kijowa – w porozumieniu nie ma mowy o żadnych gwarancjach bezpieczeństwa USA dla Ukrainy. Eksperci nie mają wątpliwości, że jest to wymuszony przez Trumpa szantażem brutalny drenaż gospodarki ukraińskiej, a sam naród ukraiński – faktycznie oddając połowę swoich zasobów – nie odniesie z tej umowy żadnej korzyści.
Zobacz także: Nagły wzrost ruchów wojsk na Białorusi! Co się dzieje?
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!