
Collage za : TSA.ua / screen
Najwyraźniej administracja USA próbuje grać z Putinem w „dobrego i złego policjanta”: Trump jest tym dobrym, a Vance – złym.
Wiceprezydent USA J.D. Vance zagroził Rosji, że „Stany Zjednoczone mogą wysłać swoje wojska na Ukrainę” i zaostrzyć sankcje gospodarcze, jeśli Putin nie zakończy wojny i nie podejmie rozmów pokojowych, „które zagwarantują Kijowowi długotrwałą niepodległość”.
„Mamy zarówno ekonomiczne, jak wojskowe narzędzia nacisku” – ostrzegł najbliższy współpracownik Trumpa w rozmowie z Wall Street Journal. Według niego, Rosja może więcej osiągnąć przy stole negocjacji, niż na polu walki.
Vance zapowiedział też, że jeśli uda się osiągnąć pokój, USA mogą dokonać resetu w relacjach z Rosją, gdyż jej obecna izolacja od Zachodu uzależnia ją od Chin. „W interesie Putina nie leży bycie młodszym bratem w koalicji z Chinami” – ocenił.
Wiceprezydent USA uchylił się jednak od odpowiedzi na pytanie, jaka część okupowanego terytorium Ukrainy może pozostać pod kontrolą Rosji w razie zawarcia rozejmu, ani jakie gwarancje bezpieczeństwa może otrzymać Kijów od Stanów Zjednoczonych i zachodnich sojuszników. Zastrzegł tylko, że „Ukraina musi pozostać suwerenna i niepodległa”.
Wcześniej Donald Trump zapewnił, że 12 lutego uzgodnił w półtoragodzinnej rozmowie telefonicznej z Putinem, iż przedstawiciele obu stron „natychmiast rozpoczną rokowania”. Zapowiedział też spotkanie amerykańskich dyplomatów z wysłannikami Rosji i Ukrainy na konferencji bezpieczeństwa w Monachium 14 lutego i w Arabii Saudyjskiej w przyszłym tygodniu.
Władze Ukrainy oświadczyły jednak, że nie spotkają się z Rosjanami w Monachium, gdyż najpierw Kijów chce uzgodnić wspólne stanowisko w tej sprawie z Waszyngtonem i krajami Unii Europejskiej.
Z kolei Sekretarz Obrony USA Pete Hegseth oświadczył, że powrót Ukrainy do granic sprzed 2014 roku jest „nierealistycznym celem”. Również przystąpienie Ukrainy do NATO jest według niego „nierealne”. Przyznał, że trwały pokój wymaga solidnych gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy, ale zastrzegł, że siły amerykańskie ich nie zapewnią.
Zapewne obecna „jastrzębia” wypowiedź Vance’a ma na celu głównie złagodzenie w mediach fatalnego wrażenia jakie wśród zachodnich sojuszników i w Kijowie wywołała wspomniana „kapitulancka” rozmowa Trumpa z Putinem i oświadczenie Hegsetha.
Ale chyba mało kto, włącznie w Putinem uwierzy, że Amerykanie naprawdę mogliby wysłać wojsko na Ukrainę.
Zobacz także: Były doradca Trumpa: „On faktycznie skapitulował przed Putinem!”
KAS
3 komentarzy
Enricco
14 lutego 2025 o 20:38Zełeński, Zełeńskiego, Zełeńskiemu, Zełeńskiego, Zełeńskim, Zełeńskim – polska odmiana.
Trump albo JD Vance powinni rozmawiając z putinem używać nazwiska Zełeńskiego WIELE razy, wtedy putin się zapieni, zaczerwieni, beknie, pęknie i kaplica, amen.
prosta sprawa
15 lutego 2025 o 09:16Nie potrzeba wysyłać amerykańskiej piechoty, czołgów i dronów.
Wystarczy, że Amerykanie wyślą 100 albo 500 samolotów typu F-35, F-16 i wprowadzą zakaz lotów od południka 32 st. na wschód.
A jeśli „przez pomyłkę” przywalą raz jednym, raz drugim, to cóż, zdarza się. Oj tam, oj tam… Nic tak nie jednoczy jak wspólne cierpienie.
I od razu będzie spokój na froncie.
Prosto, tanio i skutecznie.
A samoloty mogą startować z Rumunii, Bułgarii ew. z Polski.
ktos
15 lutego 2025 o 11:35To teraz wyobraz sobie ze 500 samolotow to okolo 10 lotnisk ze sprzetem, zalpeczem i presonelem. Czyli tyle ile jest duzych lotnisk w Polsce. Na kazdym znich potrzebujesz mechanikow, paliwa itd… to wszystko kosztuje. Musisz tez wytlumaczyc kilku tysiacom zolnierzy dlaczego tam jada i zaplacic ich pensje. Aaa oddam ze jeszcze musisz wyslac jednostki obrony przeciwlotniczej i ochrony baz… wiec widac kompletnie nie masz pojecia o czym w ogole piszesz