![Marko Bezruczko (drugi z lewej)/. Fot: Domena Publiczna](https://kresy24.pl/wp-content/uploads/2025/02/Bezruczko.jpg)
Marko Bezruczko (drugi z lewej). Pierwszy od prawej Symon Petlura. Fot: Domena Publiczna
W burzliwym XX stuleciu, gdy kształtowały się nowe mapy polityczne Europy Wschodniej, narody polski i ukraiński spotkały się w dramatycznych okolicznościach walki z rosyjskim imperializmem. Wydarzenia roku 1920 wyznaczyły w tej relacji jeden z najszlachetniejszych, a zarazem najbardziej tragicznych rozdziałów. To wówczas polskie i ukraińskie wojska wspólnie stawiły czoła bolszewickiej nawale, licząc, że obronią dopiero co wywalczoną niepodległość swoich państw. W pamiętnych walkach o Kijów, w czasie heroicznej obrony Zamościa i w trakcie kontrofensywy nad Wieprzem szczególnie zaznaczył się wkład żołnierzy Ukraińskiej Republiki Ludowej (URL). Wśród nich wybitną rolę odegrał pułkownik (a potem generał) Marko Bezruczko, który nie tylko zapisał się w dziejach jako dowódca 6. Dywizji Siczowej, lecz przede wszystkim stał się symbolem polsko-ukraińskiego przymierza z 1920 roku.
Dziś, gdy świat ponownie z niepokojem przygląda się brutalnej agresji Rosji na Ukrainę, postać generała Bezruczki nabiera nowej aktualności i szczególnego znaczenia. Jego losy przypominają o tym, że wspólne zwycięstwo nad totalitarnym przeciwnikiem jest możliwe, jeśli narody potrafią stanąć ramię w ramię, kierując się wzajemnym szacunkiem i wolą współpracy.
Droga do żołnierskiej służby
Marko Danyłowycz Bezruczko urodził się 31 października 1883 roku w miasteczku Wielki Tokmak na Zaporożu, niedaleko Morza Azowskiego. Zanim poświęcił się karierze wojskowej, pobierał nauki w seminarium nauczycielskim w Perejasławiu, jednak nie zdecydował się podjąć pracy w szkole. Zamiast tego obrał drogę żołnierską w armii rosyjskiej. Ukończył Junkierską Szkołę Piechoty w Odessie i w 1908 roku otrzymał pierwszy stopień oficerski podporucznika. Służbę rozpoczął w 106. Ufimskim Pułku Piechoty, stacjonującym w Wilnie.
W latach 1912–1914 Bezruczko studiował w Mikołajewskiej Akademii Wojskowej w Petersburgu, co otworzyło mu drogę do wysokich stanowisk w strukturach sztabowych. Gdy wybuchła I wojna światowa, walczył przeciwko Niemcom na froncie w szeregach armii rosyjskiej i został ranny. Wkrótce przeniesiono go do Sztabu Generalnego, gdzie awansował na kapitana. W 1917 roku, będąc starszym adiutantem w sztabie 30. Korpusu, znalazł się w chwili narodzin ukraińskiej państwowości w sytuacji przełomowego wyboru: postanowił opuścić szeregi rosyjskie i dołączyć do formującej się armii Ukraińskiej Republiki Ludowej.
W służbie niepodległości Ukrainy
Decyzja Bezruczki o przejściu do sił zbrojnych URL okazała się kluczowa dla jego dalszej kariery. Już w marcu 1918 roku został pomocnikiem naczelnika wydziału personalnego w Sztabie Generalnym armii URL. Po roku, w grudniu 1918, objął kierownictwo kluczowego wydziału operacyjnego w tym samym sztabie. Jako doświadczony oficer sztabowy miał istotny wpływ na formowanie się struktur wojskowych dopiero co proklamowanego państwa ukraińskiego.
W kwietniu 1919 roku Bezruczko objął funkcję szefa sztabu Korpusu Strzelców Siczowych dowodzonego przez płk. Jewhena Konowalca. Ta elitarna formacja Ukraińskiej Republiki Ludowej wyróżniła się w walkach z bolszewikami i „białymi” Rosjanami gen. Antona Denikina. Mimo poświęcenia żołnierzy, złożone realia wojny domowej i narastający chaos na froncie zmusiły w końcu armię URL do wycofania się. Na przełomie 1919 i 1920 roku, po rozformowaniu Korpusu Strzelców Siczowych, większość żołnierzy, w tym Bezruczko, została internowana przez Wojsko Polskie i przewieziona do obozu w Łańcucie.
Sojusz polsko-ukraiński w 1920 roku
Dla Józefa Piłsudskiego współpraca z Ukraińcami była integralną częścią ambitnego planu stworzenia bloku państw niepodległych, mogących stanowić tamę dla Rosji. W tym duchu przygotowywano wyprawę kijowską, ogłoszoną wiosną 1920 roku. Na mocy porozumień pomiędzy rządami Polski i URL w lutym 1920 roku zaczęto formować w Polsce jednostki ukraińskie. Jedną z najważniejszych była 6. Dywizja Strzelców Siczowych, której dowództwo powierzono właśnie płk. Markowi Bezruczce.
W obozie w Łańcucie panowała wówczas epidemia tyfusu, dlatego ostatecznie jako miejsce formowania 6. Dywizji wyznaczono Brześć nad Bugiem. Dywizja miała charakter kadrowy, w jej skład wchodziły 15. i 16. Brygada Strzelców, pułk artylerii, sotnia saperów, dywizjon jazdy oraz służby pomocnicze. Na początku kampanii, 25 kwietnia 1920 roku, dywizja liczyła niespełna dwa tysiące żołnierzy i oficerów oraz dysponowała zaledwie czterema armatami i 36 karabinami maszynowymi.
W maju 1920 roku 6. Dywizja Siczowa znalazła się na froncie razem z polską 3. Armią dowodzoną przez gen. Edwarda Rydza-Śmigłego. Wspólnie wkroczyli do Kijowa – 8 maja miasto zostało zajęte przez wojska sprzymierzone, a dzień później żołnierze polscy i ukraińscy wzięli udział we wspólnej defiladzie. Niestety, pod naporem bolszewickiej 1. Armii Konnej Siemiona Budionnego siły polsko-ukraińskie musiały się cofać i w połowie czerwca 1920 r. rozpoczęła się trudna kampania odwrotowa. W tych walkach 6. Dywizja Siczowa, mimo minimalnego stanu osobowego oraz niedoborów w amunicji, wyróżniała się wysokim morale i skutecznością w boju, czego świadectwem były pochwały polskiego dowództwa.
Obrona Zamościa – jeden z kluczowych momentów Bitwy Warszawskiej
W sierpniu 1920 roku, w obliczu decydującego starcia z Armią Czerwoną, 6. Dywizja Bezruczki osłaniała południowe skrzydło polskiej 7. Dywizji Piechoty w obronie Chełma. Gdy naczelne dowództwo Wojska Polskiego podjęło decyzję o skierowaniu części sił ukraińskich na Dniestr, do obrony Zamościa wyznaczono improwizowaną grupę dowodzoną przez płk. Bezruczkę. Znajdowała się w niej jedynie część 6. Dywizji Siczowej, wsparta polskim 30. Pułkiem Strzelców Kaniowskich oraz dwoma pociągami pancernymi.
Największe znaczenie miało jednak to, iż w mieście pozostała także sotnia sztabowa i kureń saperów ukraińskich, liczących łącznie 400 ludzi. W ciągu kilku dni saperzy zbudowali w okolicach Zamościa mocne linie obronne – zasieki i wygodnie usytuowane szańce. Główne siły garnizonu stanowił polski 31. Pułk Strzelców Kaniowskich w liczbie ponad 2300 żołnierzy i oficerów.
Kawaleria Budionnego, nacierając od strony Lwowa w kierunku Lublina i Warszawy, dotarła pod Zamość 28 sierpnia. Bolszewicy popełnili tu kluczowy błąd, próbując siłą zdobyć miasto, zamiast je ominąć. Przez trzy dni – od 29 do 31 sierpnia – załoga Zamościa dzielnie odpierała szturmy przeważających sił 1. Armii Konnej. Ten upór obrońców umożliwił polskiemu dowództwu dokonanie niezbędnych przesunięć wojsk i zamknięcie Budionnego w pułapce. Ostatecznie w trakcie przebijania się kawalerii bolszewickiej doszło do bitwy pod Komarowem, uznawanej za największą bitwę kawaleryjską XX wieku.
Choć między płk. Bezruczką a kpt. Mikołajem Bołtuciem (dowódcą 31. Pułku Strzelców Kaniowskich) pojawiły się różnice w relacjonowaniu wydarzeń i sprawowaniu dowództwa, liczy się przede wszystkim efekt ich współpracy: miasto nie wpadło w ręce wroga, co w znacznym stopniu przesądziło o sukcesie „manewru znad Wieprza” i zwycięstwie w Bitwie Warszawskiej. Zasługi ukraińskich żołnierzy do dziś upamiętnia tablica w zamojskim Arsenale, przywołująca żołnierski trud 6. Dywizji Siczowej i polskich jednostek Wojska Polskiego.
Koniec wspólnej kampanii i los emigranta
Po zwycięskiej obronie Zamościa 6. Dywizja Siczowa dołączyła do głównych sił URL na Podolu. Ich celem było wyzwolenie kolejnych regionów z rąk bolszewików. W toku ofensywy wojska ukraińskie posunęły się aż do linii Mohylów Podolski – Bar – Latyczów. Jednak 18 października 1920 roku wszedł w życie rozejm zawarty przez Polskę z Rosją Sowiecką w Rydze. Polscy politycy zdecydowali o zakończeniu działań wojennych, tym samym wycofując faktyczne wsparcie militarne dla Ukraińskiej Republiki Ludowej. Pozbawieni sojusznika Ukraińcy nie byli w stanie sprostać przeważającym siłom bolszewickim i 21 listopada 1920 roku przekroczyli rzekę Zbrucz – nową granicę wyznaczoną w Rydze.
Żołnierze 6. Dywizji Siczowej zostali rozbrojeni i internowani w Polsce. 5 grudnia 1920 roku dotarli do obozu w Aleksandrowie Kujawskim, gdzie przebywało łącznie ponad 3 500 osób. Komendantem obozu został sam awansowany wcześniej do stopnia generała Marko Bezruczko. Od wiosny 1921 roku internowani stopniowo opuszczali obóz, znajdując pracę lub zakładając rodziny. Ostatecznie w grudniu 1921 roku część żołnierzy przeniesiono do Szczypiorna pod Kaliszem, gdzie Bezruczko przebywał do 1924 roku.
Równolegle, od maja do sierpnia 1921 roku, pełnił on obowiązki kierownika Ministerstwa Spraw Wojskowych w emigracyjnym rządzie URL. To właśnie do obozu w Szczypiornie przyjechał 15 maja 1921 roku marszałek Józef Piłsudski, gdzie wypowiedział wstrząsające słowa: „Ja Was, panowie, przepraszam, bardzo przepraszam”. Było to symboliczne wyrażenie żalu, że mimo odniesionego zwycięstwa militarnego, podpisany traktat ryski politycznie niweczył ideę powołania niepodległej Ukrainy sojuszniczej wobec Polski.
Działalność w międzywojennej Polsce
Po zamknięciu obozu w Szczypiornie generał Bezruczko osiedlił się w Warszawie. Pracował w Wojskowym Instytucie Geograficznym, jednocześnie angażując się w życie społeczne i kulturalne emigracji „petlurowskiej”. Był jednym z założycieli Klubu Ukraińskiego w stolicy (1924 r.), pełnił ważne funkcje w Ukraińskim Komitecie Centralnym. Wśród organizacji, które współtworzył, warto wymienić również Ukraińskie Towarzystwo Wojskowo-Historyczne. W 1931 roku Bezruczko stanął na jego czele, kontynuując badania i dokumentowanie walk o niepodległość Ukrainy. Publikował także w czasopiśmie „Za Derżawnist”.
Sytuacja polityczna emigrantów z URL uległa poprawie po zamachu majowym w 1926 roku i powrocie Piłsudskiego do władzy. Na emigracji odrodziło się Centrum Państwowe URL z rządem kierowanym przez premiera Wiaczesława Prokopowycza. Bezruczko pełnił wówczas funkcję wiceministra spraw wojskowych przy gen. Wołodymyrze Salskim. Bliska współpraca ze stroną polską obejmowała m.in. tworzenie ukraińskiego sztabu wojskowo-powstańczego, który miał opracować plany odtworzenia sojuszniczej armii ukraińskiej na wypadek ponownego konfliktu z ZSRR oraz koordynować działalność wywiadowczą na terytorium USRS (Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej).
Ostatnie lata życia i spuścizna
Po wybuchu II wojny światowej generał Bezruczko nie zdecydował się na współpracę z III Rzeszą, w przeciwieństwie do części byłych żołnierzy petlurowskich, którzy ulegli złudzeniom związanym z niemiecką polityką wobec narodów ZSRR. W 1940 roku, po śmierci gen. Salskiego, Bezruczko objął stanowisko ministra spraw wojskowych w rządzie emigracyjnym URL. Cały czas przebywał w okupowanej przez Niemców Warszawie, gdzie zmarł 10 lutego 1944 roku. Pochowano go na cmentarzu prawosławnym na warszawskiej Woli.
Przez dziesięciolecia postać generała Bezruczki – podobnie jak dzieje całej emigracji ukraińskiej w Polsce – nie była zbyt szeroko znana. Dopiero przemiany ustrojowe i odnowa polsko-ukraińskiego dialogu historycznego przywróciły pamięć o nim. W Ukrainie imię Bezruczki nadano ulicom w Kijowie, Równem oraz Winnicy. W Równem dodatkowo umieszczono poświęconą mu tablicę pamiątkową w językach ukraińskim i polskim. W Polsce pamięć o bohaterskim obrońcy Zamościa uhonorowano między innymi poprzez nadanie jego imienia rondu na wrocławskim osiedlu Stabłowice w czerwcu 2018 roku. Wcześniej, 15 sierpnia 2016 roku, minister obrony narodowej Antoni Macierewicz złożył wieniec na jego mogile w Warszawie. W 100. rocznicę Bitwy Warszawskiej w sierpniu 2020 r. imię Bezruczki otrzymał skwer w dzielnicy Wola w Warszawie. Nadal jednak pozostaje kwestią otwartą, by uhonorować generała patronatem ulicy w Zamościu, mieście, którego – można powiedzieć – jest współbohaterem.
Aktualny wymiar przymierza: wspólna droga wobec rosyjskiej agresji
Historia generała Marka Bezruczki to nie tylko wspomnienie tragicznej karty dziejów Ukrainy i Polski, lecz także inspiracja dla współczesnych pokoleń obu narodów. Jego los przypomina, że w momentach największego zagrożenia można wypracować skuteczny sojusz, którego fundamentem jest wzajemny szacunek i dążenie do wolności. W 1920 roku wojskowa i polityczna współpraca Piłsudskiego z atamanem Symonem Petlurą, a tym samym wkład Bezruczki i jego 6. Dywizji Siczowej stanowiły realną siłę w walce z bolszewikami.
Obecnie, w obliczu pełnoskalowej napaści Rosji na Ukrainę, obserwujemy niezwykle ścisłą współpracę polsko-ukraińską, przejawiającą się zarówno we wsparciu dyplomatycznym, humanitarnym, jak i dostawach uzbrojenia. Podobnie jak sto lat temu, tak i dziś zaangażowanie i determinacja dwóch sąsiednich narodów mają ogromne znaczenie dla losów całej Europy. Przykład generała Bezruczki pokazuje, że polsko-ukraińskie braterstwo broni nie jest pustym frazesem, lecz sprawdzonym w ogniu bojów fundamentem bezpieczeństwa w naszej części świata.
Wspominając obrońcę Zamościa, przypominamy zarazem, że historia potrafi toczyć się w bolesnych kręgach, w których zawsze pojawia się widmo agresywnej rosyjskiej polityki imperialnej. Dlatego tak ważne jest, by zarówno Polacy, jak i Ukraińcy w XXI wieku potrafili wyciągać wnioski z doświadczeń przeszłości. Dzisiejsza silna koalicja wolnego świata przeciwko rosyjskiej napaści to kontynuacja myśli politycznej, której orędownikiem sto lat temu był Józef Piłsudski – przekonany, że „nie ma wolnej Polski bez wolnej Ukrainy” i odwrotnie.
Generał Marko Bezruczko, ukraiński dowódca i wybitny sojusznik Polski w wojnie z bolszewikami w 1920 roku, staje się dziś symbolem jedności w obliczu wspólnego zagrożenia. Jego odwaga i umiejętności przyczyniły się do obrony Zamościa i całego frontu południowego w krytycznym momencie Bitwy Warszawskiej. Po klęsce politycznej spowodowanej traktatem ryskim musiał pozostać na emigracji, jednak także w międzywojennej Polsce nie zaprzestał służby dla sprawy ukraińskiej, angażując się w pracę społeczną, wojskowo-historyczną i publicystyczną.
Dziś, kiedy Rosja znów atakuje Ukrainę, pamięć o Bezruczce odżywa, a jego przykład przypomina o odwiecznej konieczności współdziałania w obronie wolności. Nie ulega wątpliwości, że solidarność i aktywna pomoc Polski w obliczu agresji na Ukrainę stanowią kontynuację idei wspólnego frontu, wypracowanej przed laty w ogniu wojny polsko-bolszewickiej. Postać generała Bezruczki jest więc nie tylko świadectwem historii, lecz i przesłaniem: że wolność ma wysoką cenę, ale można ją obronić, gdy działa się razem – w imię uniwersalnych wartości i poszanowania niepodległości każdego narodu.
![Kwatera ukraińskich żołnierzy Petlury na cmentarzu prawosławnym na Woli w Warszawie, fot. Alina Wozijan / Nowy Kurier Galicyjski](https://kresy24.pl/wp-content/uploads/2025/02/Bezruczko-1-scaled-1-1000x610.jpg)
Kwatera ukraińskich żołnierzy Petlury na cmentarzu prawosławnym na Woli w Warszawie, fot. Alina Wozijan / Nowy Kurier Galicyjski
W hołdzie gen. Marko Bezruczce i wszystkim ukraińskim i polskim żołnierzom, którzy w 1920 roku walczyli ramię w ramię, a których żywa tradycja braterstwa broni stanowi dziś inspirację dla wspólnej europejskiej drogi Polski i Ukrainy.
Na podstawie artykułu prof. dr hab. Mirosław Szumiły „Marko Bezruczko”, Biuletyn IPN nr 1–2 (170–171), styczeń–luty 2020.
Artur Żak/Kurier Galicyjski
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!