Nie trzeba dywersji, ani uderzeń ukraińskich dronów. Sami do tego doprowadzili.
Rosja wyczerpała swoje rezerwy wytwarzania prądu i w zimie mogą wystąpić poważne trudności – ostrzegł jej minister energetyki Siergiej Ciwiliew. Jego wypowiedź cytuje TASS.
Według niego, właśnie skończyły się energetyczne rezerwy produkcyjne stworzone jeszcze w czasach ZSRR. Chodzi przede wszystkim o psujące się masowo stare urządzenia w elektrowniach, które od tamtego czasu nie były i nadal nie są remontowane, ani modernizowane z powodu braku środków.
Najgorsza jest sytuacja na Dalekim Wschodzie Rosji. W tym roku jego system energetyczny pierwszy raz rozpoczyna sezon jesienno-zimowy w ogóle bez żadnych rezerw produkcyjnych. Planowane wcześniej remonty tamtejszych elektrociepłowni odwołano, gdyż zabrakło pieniędzy. Ryzyko awarii jest wysokie – ostrzega minister.
Tymczasem rosyjscy eksperci alarmują, że już za kilka lat z problemem braku prądu zetknie się nawet Moskwa. Do 2030 roku deficyt energii w rosyjskiej stolicy wyniesie 1,6 gigawata, a do 2042 roku – już 4,2 gigawata. Stopień zużycia moskiewskich sieci regionalnych wynosi obecnie 70 proc., a głównych magistrali – 50 proc. Na prowincji jest, oczywiście, znacznie gorzej.
Przypomnijmy, że już w lecie tego roku na południu i zachodzie Rosji miały miejsce masowe blackouty, prądu nie miało łącznie kilka milionów mieszkańców.
KAS
1 komentarz
validator
9 września 2024 o 17:29Czyżby sami musieli marznąć i zjadać chomiki, jak na reklamie sprzed dwóch lat? Strasznie mi z tego powodu wszystko jedno.