Swoim czerwcowym buntem Prigożyn „podpisał własny wyrok śmierci”.
„-Władimir Putin nikomu nie wybacza”
– powiedział portalowi dziennika „Bild” Mychajło Podolak, doradca prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego.
Podolak już w lipcu w wywiadzie dla „Bilda” przewidział śmierć Prigożyna.
„Reputacja Putina polega na utrzymywaniu wszystkich w strachu. Dlatego zniszczenie Prigożyna tak szybko, jak to możliwe, jest dla niego sprawą osobistą”
– mówił Podolak, krótko po buncie najemników z Grupy Wagnera.
Doradca prezydenta Ukrainy stwierdził, że istniały przynajmniej trzy powody dla pozbycia się szefa najemników:
Po pierwsze, „rebelia Prigożyna w czerwcu naprawdę przestraszyła Putina”.
Po drugie, „bunt zaszkodził reputacji Putina i FSB” czyli rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa.
Po trzecie, „Prigożyn podpisał swój własny wyrok śmierci” w momencie, gdy stanął 200 kilometrów od Moskwy”.
Mychajło Podolak stwierdził, że „na razie” można powiedzieć, iż „taka demonstracyjna eliminacja, jest bezpośrednim sygnałem dla elit”, że w Rosji zaczynają się brutalne mordy na „swoich ludziach”.
„- W ten sposób Kreml wysyła również sygnał do własnej armii, że naprawdę nie ma tam bohaterów i że każda nielojalność będzie karana śmiercią”
– uważa doradca Wołodymyra Zełenskiego.
RTR na podst. PAP
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!