– To, co dzieje się przy stole negocjacyjnym, jest ściśle związane z sytuacją na polu bitwy – powiedział sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. – Tak więc to, co powinniśmy robic to wspierać Ukrainę i wzmacniać jej pozycję, aby na pewnym etapie mogło dojść do negocjacji, w których Ukraina zwycięży jako niezeleżny i suwerenny naród europejski.
Dodał, że to od Ukrainy zależy jakie warunku są akceptowalne dla negocjacji pokojowych i zakończenia wojny.
Ostrzegł też, żeby mimo ostatnich klęsk Rosji, nie lekceważyć jej. Podkreślił, że byłby to błąd, bo rosyjskie siły zbrojne wciąż mają istotne zdolności i dużą liczbę żołnierzy.
Słowa te padły podczas wspólnej konferencji prasowej z przedstawicielami holenderskiego rządu w Hadze.
Stoltenberg powiedział, że nadchodzące miesiące będą trudne, bo Putin planuje, by Ukraina zimą cierpiała z głodu i ciemności. – Dlatego musimy podtrzymywać kurs – dodał.
Jak pisaliśmy, wcześniej w podobnym tonie jak Stoltenberg wypowiedział się szef dyplomacji UE Josep Borrell.
– Ukraina sama zdecyduje co robić. Nasz obowiązek to ich popierać – powiedział Borrell pytany o kwestię ewentualnych negocjacji Ukrainy z Rosją po wyzwoleniu przez Ukrainę Chersonia i obwodu chersońskiego.
W pewnym sensie w te głosy wpisuje się też dość stanowcza, jak na przywódcę Niemiec, wypowiedź kanclerza Niemiec Olafa Scholza.
Powiedział, że nawet jeśli nie będzie udziału Władimira Putina w szczycie G20 w Indonezji w żadnej formie, to przywódca Rosji powinien posłuchać krytycznych głosów skierowanych do niego.
Scholz powiedział, że byłoby dobrze, gdyby Putin przybył na szczyt, wtedy musiałby wysłuchać twarzą w twarz pytań i wszystkich krytycznych opinii formułowanych wobec niego przez wiele krajów na świecie.
– Dlatego prawdopodobnie nie ma go tu – powiedział Scholz, który też weźmie udzial w szczytcie G20 na indonezyjskiej wyspie Bali.
Oprac. MaH, reuters.com
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!