Amerykańska Jamestown Foundation, która niedawno wydała raport poświęcony roli Polski z zapewnieniu bezpieczeństwa Państw Bałtyckich opublikowała kolejny, jeszcze bardziej interesujący z polskiej perspektywy, tym razem poświęcony roli Białorusi na wschodniej flance NATO. (The Growing Importance of belarus on NATO’s Baltic Flank).
Winien on być uważnie przeczytany w Warszawie co najmniej z trzech powodów. Oczywiście najistotniejsze są zawarte w nim tezy dotyczące polityki Mińska i ewolucji sytuacji geostrategicznej w regionie, ale nie tylko. Równie istotne są dość obrazoburczo brzmiące, zwłaszcza na tle dotychczasowego dyskursu na temat naszego wschodniego sąsiada tezy, które można w raporcie znaleźć, a które sprowadzają się w gruncie rzeczy do poglądu, iż dotychczasowe sądy upatrujące w Łukaszence i zbudowanym przezeń systemie rządów swego rodzaju endemit totalitaryzmu czy raczej autorytaryzmu, są jednostronne i w gruncie rzeczy nieprawdziwe. I znów, troczę jak w raporcie na temat możliwości obrony Bałtów, i z tego opracowania wypływają przejrzyste wnioski na czym winna koncentrować się polska polityka wobec Białorusi w najbliższych latach. Od razu rozwieję wątpliwości, wcale nie na promowaniu demokracji i wspieraniu opozycji. I wreszcie trzeba zwrócić uwagę, że autorem publikacji jest Glen E. Howard, czyli kierujący pracami Jamestown Foundation, dyplomata i uznany analityk, a w swoim czasie współpracownik Zbigniewa Brzezińskiego.
Jednak z pewnością najistotniejsze są kwestie militarne, na które Howard zwraca w swej analizie uwagę. Otóż jego zdaniem, zresztą od tego stwierdzenia zaczyna swój raport – nie ma obecnie państwa w Europie Środkowej od którego w takim stopniu jak od Białorusi, zależy równowaga sił w regionie.
Raportowi przyjrzał się i przeanalizował Marek Budzisz, baczny obserwator tego, co dzieje się na Wschodzie. Polecamy cały materiał…
Nowa misja Zachodu na Wschodzie – ocalić prezydenta Łukaszenkę
4 komentarzy
Jarema
19 grudnia 2019 o 21:31Idealizm i marzenia o demokracji na Białorusi nie zastąpią nam realiów, tj. tego, że Białoruś Łukaszenki odbiera Rosji władztwo nad tą przestrzenią, a tym samym trzyma rosyjskie dywizje z dala od Polski. Obok celów idealnych Polska powinna realizować cele pragmatyczne, czyli odciągać Białoruś od Rosji nie patrząc że Łukaszenka to satrapa, a tego nie ma
Paweł Roś
19 grudnia 2019 o 22:13Jaremo, każde „odciąganie” będzie rozpatrywane jak ingerencja i tego Polska nie rozumie. Trzeba, uważam dać spokój ad „demokracji na Białorusi” i wystrajać nasz polski pion tak, aby czerpać z tego tylko i jedynie korzyści. Dzisiaj czerpiemy same porażki i nie tylko na wscodnie „flance” (jak lubią gadać politykierzy), a i na zachodniej.
Reasumując, jeśli prąd z Białorusi dla Polski będzie tańszy i jakościowo lepszy – bierzmu go i podpisujmy umowy współpracy.
Jeżeli gaz z „Pólnocnego potoku” jest dla nas Polaków korzystniejszy i tańszy, co więcej możemy go sprzedawać innym krajom, to dlaczego nie? To jednoznaczne „NIE” możen traktować jako zdradę stanu i interesów narodu polskiego.
To tyle.
Jarema
20 grudnia 2019 o 10:43To naiwne oczekiwać, że gaz z NS I i II będzie dla Polski tańszy. Nie po to Rosja wyładowała 20mld w budowę rury, która celowo omija Polskę i w ten sposób unika zależności od Polski, aby świadczyć nam przysługi sprzedając gaz taniej. Ale zobaczymy!
Paweł Roś
20 grudnia 2019 o 20:41Jaremo, aby gaz był tańszy dla nas Polaków należy mieć Prezydenta RP z prawdziwego zdarzenia, takiego który dba o interesy Polaków i potrafił (umiał) rozmawiać z Rosjanami.
Co do energii elektrycznej z Białorusi, to z pewnością można uzgodnić wszystkie szczegóły ze stroną białoruską, a nie rosyjską, bo to Białoruś inwestuję w elektrownię atomową, choć zadłuża się, ale liczy na mądrych swoich sąsiadów, a z tym u nas w Polsce jest dzisiaj problem w elitach politycznych.
To tyle.