Nie wiemy dokładnie ilu pozostało chrześcijan i czy pozostało w ogóle w starożytnej, historycznej wiosce Kariaten – pisze Barbara Anna Hajjar w kolejnym odcinku z jej cyklu reportaży i esejów z podróży po Syrii.
Starożytna KARIATEN – arab. DWIE WSIE (arab.KARIE – wioska) to duża osada, wielka wieś, umiejscowiona wśród ogromnych pustkowi, bardzo rozległych, biednych jałowych, półpustynnych skalisto-kamiennych obszarów. Zadziwiający to widok, pobudzający wyobraźnię, pobudza do refleksji…Szczególnie interesujący w promieniach wschodzącego słońca. Latem, jak sięgnąć okiem wypalone bezlitosnym słońcem przestrzenie, ścierniące się resztkami twardej, suchej trawy, uschłych ziół. Natomiast wiosną przyobleka te rozległe przestrzenie szata zieleni. Wszak każda pustynia ma przecież swoją wiosnę.
Od strony wschodniej Karatien wznosi się łańcuch gór, jak również od południowego-wschodu przechodzi również łańcuch górski (AL JANUBIJEH) ciągnący się , aż do starożytnej Palmyry. Pielgrzym podążający do Karatien z Damaszku , drogą przez KTEIFI (AL QTAYFEH) i przez JEIRUD pokonuje odległość tylko 122km. Natomiast ze starożytnej Palmyry drogą przez QASER HIR GARBI, to odległość 107 km. Z dużego miasta środkowej Syrii, HOMS-u, docieramy drogą przez starożytne chrześcijańskie SADAD oraz HAWARIN od strony wschodniej.
Karatien, to duża wieś centrum w regionie administracyjnym Homs. Dawne statystyki, sprzed tej już siedmioletniej, okrutnej wojny na ziemi syryjskiej, podawały że Karatien liczyła 11 tysięcy mieszkańców. Większość mieszkańców to wyznawcy islamu, zaś pozostała mniejszość to chrześcijanie obrządku syriackiego katolickiego. Dziś niestety nie znamy dokładnych statystyk.
I tu ciekawostka! Proszę sobie wyobrazić, że aż do końca XIII wieku (!) mieszkańcy tej starochrześcijańskiej osady wśród pustynnych przestrzeni byli wyłącznie wierni Chrystusowi!!!
Wśród pustkowi Karatien to wielką oaza, wyróżniająca się wspaniałą, dobrą wodą źródlaną, siecią kanałów nawadniających, pielęgnowanych pieczołowicie już od czasów starotestamentowych. Wioska słynie, a właściwie słynęła (i może w przyszłości znowu będzie słynąć), z uprawy winorośli. Uprawia się tu bardzo szlachetny szczep winorośli. Winogrona z Karatien to bardzo znany i ceniony gatunek w Syrii. Znane i cenione są także miejscowe jabłka.
Historia Karatien sięga bardzo odległych, starożytnych, starotestamentowych czasów. Ta duża osada wspominana jest w Starym Testamencie (Księga Liczb – Granice Kanaanu – 34,9), jako CHASAR – ENAN, czyli północna granica Izraela. CHASAR-ENAN , w luźnym tłumaczenu, oznacza SKUPISKO ŹRÓDEŁ (UJARZMIENIE ŹRÓDEŁ), a więc już w czasach starotestamentowych wieś była znana z obfitości źródlanej wody.
W okresie rzymskim, gdy Syria była bogatą prowincją Imperium, nadano miejscowości nazwę – NAZALA (NIZAŁA), wzmocniono ją odpowiednio jako twierdzę strzegącą drogi do Palmyry. W swej historii nosiła jeszcze wioska nazwę KARADI (czyli „stare dokumenty”, „kroniki”). Badacze chrześcijaństwa przypuszczają, że osada otrzymała dzisiejszą nazwę Karatien z połączenia właśnie nazw dwóch Chasarenan oraz Nazalia.
W okresie panowania chrześcijaństwa na tej ziemi podwyższono Karatien do stopnia biskupstwa w stanie Fenicji Libańskiej; należała do metropolity w Damaszku. Miała licznych biskupów. Stare kroniki chrześcijańskie podają, że jeden z biskupów Karatien uczestniczył w Soborze Chalecedonskim w roku 451, czyli Soborze, który potępił monofizytów i zdefiniował istnienie w Chrystusie dwóch natur Boskiej i ludzkiej. W kronikach odnaleziono podpis biskupa potwierdzający jego obecność (!) Historyk arabski JAKUT AL HAMWY (1179-1229) wspominał obszernie o Karatien w swoim opracowaniu encyklopedycznym (arab.”MAJEN BULDEN” , 4,76 (Magazyn Krajów). Dokumenty z okresu nastania islamu w Syrii podają, że przez Karatien przechodził z wojskami znany wódz muzułmański HALID IBN WOLID w drodze z Iraku do Damaszku. Historia wspomina i potwierdza, że Karatien do XIII wieku była całkowicie chrześcijańska.
W wiosce znajdują się pozostałości twierdzy, fortu obronnego. Podobnie jak w sąsiedniej SADAD i w HUWARIN – umiejscowionego na szczycie góry – wzniesienia. Wokół niego wielkie budynki, u podnóży zaś wyniosła wieża obronna, zbudowana z wielkich kamieni – ciosów. W Karatien pozostały niewielkie ruiny dawnych zabytków starochrześcijańskich, a także pozostałości starych, syriackich pism chrześcijańskich.
Najstarsze z pism syriackich chrześcijańskich to „KITABI AL SALAT” – pisma nabożeństw syriackich z okresu 1408 r. kalendarza greckiego, a 1096 „milady”, czyli po Narodzeniu Chrystusa. W Karatien wyróżniali się, między innymi, kaligrafowie syriaccy jak Kos Stefanos (Ojciec Stefanos) oraz Ibn Metta (Syn Metty) , który pisał w roku 932. KOS – to po syriacku ksiądz , kapłan). Pisma znakomitych kaligrfow syriackich, być może (?) kościół Mar Tuma (św.Tuma) w Karatien(?). Trudno to dziś zbadać, potwierdzić. Wiadomo, że Kos Juhanna Al Masoud był także znanym kaligrafem pisma języka syriackiego w Karatien w roku 1446.
W pobliżu Karatien żyje do naszych dni plemię BEDUINÓW , zwanych przez mieszkańców pustyni i jej obrzeży PLEMIENIEM KRZYŻA (arab. ASHIRI SALIB) !!! Członkowie tego plemienia wyróżniają się wspaniałym wzrostem , szlachetną sylwetką, zadbanym wyglądem i szczególną godnością… Przywodzą na myśl obcokrajowców…Używają języka podobnego do arabskiego, wzbogaconego o specjalne dziwne słownictwo (?) Dobytek swój, własność swoją, wszystkie posiadane rzeczy…zdobią znakiem KRZYŻA(!) Zastanawiam się.. .czyżby to pozostałości ludu bizantyjskiego, chrześcijańskiego, plemienia dawnych GHASSANIDOW, którzy swe pierwsze kościoły,mieszczące się w beduińskich namiotach oraz swych kapłanów, wozili ze sobą, przemieszczając się po pustyni przez 300 lat przed nastaniem islamu na tych ziemiach…?
KLASZRTOR MAL JULIAN – LIEN – MAR LIANI DEIR MAR LIENI KARIATEN – SHARKI (WSCHODNI)… Starożytny klasztor położony jest po stronie północno- zachodniej Karatien w odległość i 3km od wioski. Należy do do obrzadku syriacko-katolickiego. Jest słynnym, wielkim centrum pielgrzymkowym dla okolicznych chrześcijan . Zawsze licznie odwiedzanym, od ponad 1500 lat .Pielgrzymi chrześcijańscy z okolic odwiedzają to święte miejsce, modląc się i prosząc często o łaskę uzdrowienia. Świętemu patronowi tego miejsca powierzają wraz z modlitwą wszystkie troski, choroby, zmartwienia oraz dziękują za doznane łaski.
Klasztor słynie z uzdrowień osób dotkniętych różnymi chorobami i zaburzeniami psychicznymi. Tutejsze leczenie chorych psychicznie odwołuje się do najstarszej tradycji chrześcijańskiej, którą zaobserwowałam odwiedzając liczne, wiekowe klasztory Syrii, Libanu i Tur Abdinu w południowej Turcji. Wiele klasztorów stosowało tę starochrześcijańską metodę w niesieniu pomocy chorym psychicznie. Wspominałam o tym zwyczaju w wielu opracowaniach i reportażach. A mianowicie… chorego obciążonego chorobą psychiczną zamykano samego w kościele klasztornym na cały dzień i całą noc. Podobno siła wiary, odosobnienie i wielki szok, wstrząs duchowy, samotność w świętym miejscu, powoduje w wielu przypadkach uzdrowienie duchowe, poprawę stanu psychicznego danego chorego.
PATRON KLASZTORU to ŚWIĘTY MAR LIANI (LIANY) LIEN. Tu należy się wyjaśnienie. Znany w Syrii święty Mar Liani (Liany) z Homs –u, odróżnia się od świętego Mar Liani (Liany) z Karatien, którego nazywają SHEIH Mar Liiani z KARIATEN.
Mar Liiani (LIANY) z HOMS, jak wiemy , był lekarzem, zmarł jako męczennik chrześcijański w roku 284 (niektóre źródła podają datę zgonu 312). Obszernie pisałam o Św.Mar Liiani z HOMS w swojej książce „Aram znaczy Syria”, wydanej przez Ks.Pallotynów w roku 2003.
Arab.SHEIH (Szeik) to termin używany powszechnie także przez chrześcijan, szczególnie w okresie wczesnego chrześcijaństwa, oznacza czcigodnego starszego człowieka. Podkreśla jego godność i stanowisko, pozycję rodową. Św.Mar Liiani (SEIH) z KARIATEN był z pochodzenia Persem, który przybył jako pielgrzym do Ziemi Świętej. Przeżycia duchowe związane z odwiedzeniem miejsc związanych z życiem i męką Chrystusa zrobiły na nim tak ogromne wrażenie, że postanowił. poświęcić się życiu zakonnemu. Miał silne pragnienie „bycia w Chrystusie.” Posługę zakonną kontynuował na Synaju, gdzie nawrócił na chrześcijaństwo liczne rzesze pogan. W niektórych dokumentach starochrześcijańskich pojawia się wspomnienie i przypuszczenie, że Mar Liani (Lijany) z Karatien był obecny na Soborze Nicejskim w roku 325. W roku 360 być może został mianowany biskupem Antiochii Syryjskiej (są to jednak tylko przypuszczenia). Wspominany jest jedynie niejaki ENIANIOS ( ? ), zajmujący 31. miejsce w łańcuchu – wykazie chronologicznym biskupów Syryjskiej Antiochii. Być może ENIANIOS(?) to MAR LIEN (LIJANY), tak sugerują niektórzy badacze wczesnego chrześcijaństwa…
Kościół obrządku syriackiego (syryjskiego) otacza wielkim kultem Świętego, wspomina go w specjalnych nabożeństwach i modlitwach. Badacze wczesnego chrześcijaństwa syriackiego, podają, że właśnie św.Mar Liani (Sheih) konsekrował i oblekał w habit zakonny wielkiego świętego Mar EFRAMA SYRIANI – ŚW.EFRAMA SYRYJCZYKA zwanego przez chrześcijan syriackich SŁOŃCEM SYRIACKIM (SHEMES SYRIANI). Wielkiego poety syriackiego, twórcę wspaniałych hymnów i poezji, wielkiego piewcę Najświętszej Matki Bożej – Maryii.
Po śmierci świętego Mar Liani w roku 367 liczni jego uczniowie przenieśli ciało zmarłego i pogrzebali w pobliżu Karatien. Do naszych dni pozostał (choć prawdę mówiąc, nie wiemy czy pozostał i w jakim stanie, bo w czasie wojny Karatien był celem napadów psychopatycznych islamistów z al-Nusra i „państwa islamskiego”) kamienny grób Świętego, przechowujący jego relikwie. Grób Świętego odwiedzały liczne pielgrzymki chrześcijan ze wszech stron Syrii, a szczególnie gromadziły się corocznie w dniu jego uroczystego wspomnienia – pamiątki w dniu 9 września.
Kościół syriacki bardzo uroczyście celebruje to wspomnienie – pamiątkę Świętego. Na grobie Świętego w klasztorze Karatienjest (była?) płyta nagrobna (tzw.arab.naus) ze starego marmuru, a na niej kute w płaszczyźnie kamienia pisma syriackie „pisane” klasyczną estrangelą syriacką (rodzaj pisma syriackiego, obok tzw. syriackich „karshunow”). Po prawej stronie grobowca usytuowany mały ołtarz służył do celebracji Mszy Świętej. W klasztorze wyróżniały się szczególnie piękne, wspaniałe dekorowane drzwi z drzewa cedrowego z VII wieku (!), rzeźbione z powtarzającymi się motywami roślinnymi i zwierzęcymi. Na tych wiekowych drzwiach klasztornych można było odnaleźć pisma arabskie z roku 1473 ery Chrystusa , przekazujące rozkaz Amira Sejf Din – Księcia Sejf Din gwarantujący nietykalność mieszkańcom klasztoru Karatien. Zabraniający szkodzić i napadać na mieszkańców tego świętego miejsca.
W kościele klasztornym zwracały uwagę głębokie otwory w ścianach świątyni. Przypuszcza się, że były w nich grobowce mnichów – mieszkańców tegoż klasztoru. Po siedmiu latach okrutnej , krwawej wojny w Syrii, która w wielu, wielu miejscach jeszcze nadal trwa i trwa, my chrześcijanie żyjący na tej ziemi od lat (ja przeszło 50 lat), nie wiemy nic o tym co pozostało z tych wspaniałych, pięknych zabytków- pomników starochrześcijańskich, w które jakże bogaty jest (był ?) ten umęczony, zrujnowany dziś kraj. Kraj – ojczyzna chrześcijaństwa, kolebka naszej wiary w Chrystusa…
Karatien było miejscem napaści, okrutnych walk, okrutnego bestialskiego , widowiskowego mordowania, zabijania w szczególnie barbarzyński sposób wyznawców wiary w Chrystusa. Tu działali i mordowali bestialscy psychopaci „wojownicy” bandyci z Frontu – Dzebat Al Nusra i Daesh i inne bandy dżihadystow islamskich.
Z relacji ocalałych świadków rzezi w Karatien dowiadujemy się, że ulice i place dużej wioski były zasłane ciałami zamordowanych chrześcijan, ich rodzin i dzieci…Mordowano bestialsko z wielką premedytacją szczególnie dzieci, a ciała wrzucano do studzien i zbiorników wodnych. Miejscowość Karatien po dwóch przerażających napaściach terrorystów islamskich pozostała zniszczona, ograbiona, spalona, święte miejsca wiernych Chrystusowi bestialsko zbezczeszczono. Wiekowy, piękny klasztor padł ofiarą bandytów islamskich. Zginęły setki wiernych Panu. Przełożonego wiekowego klasztoru Mar Liani Kariaten – Ojca Jaoques’a Mourada uprowadzono z macierzystego monasteru; pięć miesięcy pozostał w niewoli tzw.”państwa islamskiego” w „stolicy” barbarzyńców w Rakce. Różnymi sposobami, torturami starano się zmusić go do przejścia na islam. Karatien była też polem zaciętych walk, polem ogromnej bitwy ; dwukrotnie była odbijana przez wojska syryjskie. Kto mógł i zdołał, ratował się ucieczką . Pozostało w wiosce jedynie 160 osób, które nie mogły lub nie chciały opuścić swych siedlisk. Skonfiskowano im wszelkie dobra, zmuszono do płacenia pogłowia „dżizji”. Były to straszne, przerażające dni. W ciągu dwóch tygodni terroryści islamscy zamordował i 128 chrześcijan.
Karatien w roku 2016 (kwiecień) odwiedził Patriarcha Mar Ignacy Afrem II, ku radości wiernych, którzy tam przetrwali. Jeszcze do roku 2017 trwała bestialska okupacją terrorystow islamskich.
Klasztor św. Liani – Mar Liiani Kariaten był filią potężnego, wspaniałego monasteru – Deir Mar Musa Habeshi (Św.Mojżesza z Etiopii), czyli dawnej Abisyni. Powszechnie przyjęta i używana nazwa tegoż monasteru w Syrii to Deir Mar Musa Habeshi (z Etiopii !!!). Obszernie pisałam o tym monasterze w swej książce „Aram znaczy Syria”. Jak wspominałam filarem tego wiekowego powstałego z ruin monasteru był Ojciec Paullo Dall’Oglio z Italii, który pracował w Syrii jako misjonarz od roku 1980 do 2012. Był wielkim zwolennikiem dialogu chrześcijańsko-muzułmańskiego. Ojciec Paulo wraz z Ojcem Zygmuntem , polskim misjonarzem, jezuitą (30 lat w Syrii) i grupą młodzieży chrześcijańskiej odgruzowywali, odbudowywali, podnosili z ruin krok po kroku wiekowy opuszczony monaster. Odprawili w nim pierwszą od dawna Mszę Świętą.
W czasie przedwojennym monaster stał się oazą duchowości, wyciszenia, odnowy duchowej. Odwiedzany przez jakże liczne pielgrzymki w tym pielgrzymki z mej Ojczyzny, z Polski. Posługę zakonną prowadziły tu też polskie Siostry. Liczne groty – samotnie (eremy) wokół klasztoru służyły pątnikom pragnącym przeżyć spotkanie z Bogiem w samotności, poświęcić się tylko modlitwie i kontemplacji. Kontemplacja jest dostępna dla każdego z nas, nie tylko dla wybrańców. Spotkania te obdarowywały skołatanego trudną rzeczywistością człowieka wyciszeniem i odnową duchową.
W roku 2012 Ojciec Paulo został zmuszony do opuszczenia Syrii, ze względu na poglądy, które zaczęły budzić kontrowersje (dialog chrzescijańsko-muzułmański i jego całkowite niepowodzenie). Prawdopodobnie powracał do Syrii jeszcze kilkakrotnie, a w roku 2013 (lipiec) widziano go po raz ostatni; zaginął w Rakce, „stolicy” „państwa islamskiego” .
Dziś w roku 2018, życie jakoś toczy się wśród ruin, zniszczeń, wielkiego niedostatku, wszechobecnej biedy, tragedii, ciągłej , nieustannej obawy o nadchodzące jutro. Dzieło Ojca Paullo i polskiego księdza Zygmunta SJ powraca znów do życia. Splądrowany, obrabowany trzykrotnie przez bojówkarzy dżihadu monaster Mar Musa Habeshi zaczyna działać. Pozostali w nim zakonnicy współpracują z lokalną społecznością, służą pomocą w zaopatrzeniu potrzebującym, ubogim uchodźcom z Kariaten, Palmyry i okolic, niosą pomoc humanitarną wszystkim potrzebującym, współpracują z lokalnym szpitalem w Nabek.
Nie wiemy dokładnie ilu pozostało chrześcijan i czy pozostało w ogóle w starożytnej, historycznej wiosce Kariaten. Wprost niemożliwe jest odwiedzenie tych wspaniałych historycznych miejsc. Wciąż zewsząd czyha wielkie niebezpieczeństwo. Grasują szajki wyuzdanych morderców i snajperów w całym Kallamunie. A szczególnie wielkie jest ryzyko dla pielgrzymów i turystów chrześcijańskich o widocznej europejskiej aparycji. Bolejemy bardzo, bardzo cierpimy razem z naszymi Braćmi w wierzę nad okrutnie okaleczonym chrześcijaństwem Syrii i całego Bliskiego Wschodu. Pozostała modlitwa i oby nie gasnąca nadzieja. Mocno i uporczywie chwytamy tej nadziei na lepsze jutro, dla tego umęczonego rejonu i polecamy się opiece Boga..
Tartus, maj 2018
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!