– Gdy we wrześniu Konstantynopol ogłosił swoje decyzje, z niektórych kręgów białoruskiego egzarchatu płynęły nieoficjalne sygnały poparcia dla starań Ukraińców. I synod w Mińsku to świadoma decyzja, żeby osłabić takie tendencje wśród białoruskiego duchowieństwa i pokazać, że „jesteśmy dalej strażnikami russkiego miru” – mówi prawosławny filozof i publicysta Łukasz Kobeszko w rozmowie z portalem Biełsat.
Jakie skutki przyniosą poniedziałkowe decyzje Świętego Synodu Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej w Mińsku?
Przeciwko czemu protestuje w ten sposób patriarchat Moskwy?
– Rosyjska Cerkiew protestuje przeciwko podjętym 11 października przez Konstantynopol decyzjom o utworzeniu w Kijowie tzw. stauropigi (struktury bezpośrednio mu podległej), zapowiedzi nadania autokefalii ukraińskim prawosławnym i zdjęciu anatemy z przywódców dwóch nieuznawanych ukraińskich kościołów prawosławnych, Filareta i Makarego.
Rosyjscy biskupi uznali, że działania Konstantynopola są niekanoniczne – czyli nielegalne na gruncie tradycji i prawa cerkiewnego. Dodatkowo znamienna jest wypowiedź szefa cerkiewnej dyplomacji – przewodniczącego wydziału stosunków zewnętrznych patriarchatu moskiewskiego abp. Hilariona. Stwierdził on, że Konstantynopol stracił „moralne prawo do bycia centrum koordynacyjnym międzynarodowego prawosławia”.
Już wcześniej Moskwa ostro protestowała. Dlaczego więc decyzja synodu jest bezprecedensowa?
– Po mianowaniu przez Konstantynopol na początku września dwóch wysłanników na Ukrainie, którzy mieli się zająć mediacją między zwaśnionymi Kościołami, patriarcha moskiewski w odpowiedzi przerwał łączność modlitewną z patriarchą konstantynopolitańskim i zabronił wspominać go podczas liturgii. Ta sankcja nie miała tak dużego znaczenia i nie nosi znamion schizmy. Często jest stosowana w sprawach bardziej błahych. Kilka lat temu Rumuńska Cerkiew Prawosławna kłóciła się z patriarchatem w Konstantynopolu o budowę domu pielgrzyma w Jerozolimie i wtedy przez niecały rok trwało przerwanie jedności modlitewnej. To jednak można odwołać jedną decyzją.
Co to oznacza dla wiernych?
– Zerwanie stosunków z Konstantynopolem oznacza, że wierni podlegli Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej nie będą mogli się modlić w świątyniach podległych Konstantynopolowi. Znajdują się one głównie na terenie Turcji i Grecji, gdzie przyjeżdża wielu rosyjskich turystów. Druga kwestia dotyczy ważnego dla Rosjan monasteru św. Pantelejmona na półwyspie Athos — autonomicznej republice mnichów greckich. Obiekt, który formalnie podlega Konstantynopolowi, jest zbudowany przy znacznym wsparciu finansowym Federacji Rosyjskiej. Kilka lat temu odwiedził go Władimir Putin, gdzie był podejmowany prawie jak prawosławny car. Teraz ci mnisi zostali postawieni w bardzo niewygodnej sytuacji – wyłączając się de facto ze wspólnoty Athosu. Również rosyjscy pielgrzymi nie będą mogli odwiedzać tego miejsca, by czcić relikwie.
Rosyjska Cerkiew zdecydowała się ogłosić tak ważną decyzję w Mińsku. Dlaczego tam, a nie tradycyjnie w Moskwie?
– To jednoznaczny sygnał podkreślający lansowaną przez Moskwę filozofię „russkiego miru” i wspólnoty trzech narodów słowiańskich – rosyjskiego, białoruskiego i ukraińskiego. Jest to też sygnał w stronę tzw. egzarchatu białoruskiego – czyli autonomicznej struktury rosyjskiego prawosławia na Białorusi. Gdy we wrześniu Konstantynopol ogłosił swoje decyzje, z niektórych kręgów białoruskiego egzarchatu płynęły nieoficjalne sygnały poparcia dla starań Ukraińców. I synod w Mińsku to świadoma decyzja, żeby osłabić takie tendencje wśród białoruskiego duchowieństwa i pokazać, że „jesteśmy dalej strażnikami russkiego miru”.
(…)
Cała rozmowa tutaj.
na zdjęciu: patriarcha Moskwy Cyryl I, S
4 komentarzy
ikebana
21 października 2018 o 15:23Tak zwana „rosyjska cerkiew prawosławna” to sekta, która oplotła kraje i narody wyznające prawdziwą wiarę mackami swoich złych wpływów. Dzięki Bogu, że Ukraina postanowiła się usamodzielnić.
andys
12 grudnia 2018 o 21:02A w Polsce z katolikami taki numer nie wyszedł! Jest przecież cały szereg kosciłów katolickich , które nie podlegaja Rzymowi, np. Polski Kosciół narodowy
Anatol
15 grudnia 2018 o 19:29Ze chrztu jestem prawosławny. Nie bardzo praktykującym, ale zgłębiającym doktryny teologiczne. Jestem chrześcijaninem. Jest mi bliska doktryna Chrystusowa i liturgia cerkiewna. Brzydzę się jakąkolwiek polityką w tym temacie. To też związku z zaistniałą sytuacją na Ukrainie, i stanowiskiem Cerkwi w Polsce „autokefaliczna” która nie uznaje autokefalii cerkwi na Ukrainie, formie protestu przestaje praktykować.
przekora
20 stycznia 2019 o 12:58Cerkiew Rosyjska to inaczej: X wydzial KC KPZR d/s zwalczania autentycznej religijnosci w spoleczenstwie czelawiekow sowieckich, i zastapienia jej bezwzglednym posluszenstwem wobec kazdorazowego cara-samodzierzawcy (moze byc czerwony). Interpretacja ta trwa juz od XVII wieku, kiedy to zamordysta zwany Piotrem Wielkim (2,05 m wzrostu) wykorzenil sila resztki niezaleznosci rosyjskiej Cerkwi i uczynil ja poddana wladzy swieckiej. Ten stan trwa so dzis dnia …