Ponad połowa Rosjan zapytanych o przyszłe losy kraju uważa, ze nadchodzą ciężkie czasy.
Takie są wyniki najnowszych badań ośrodka WCIOM.
Pesymizm ekonomiczny wzrasta od wiosennych wyborów prezydenckich. Ostatni raz znalazł się na tak wysokim poziomie w roku 1994 po „czarnym wtorku” gdy załamał się kurs rubla w stosunku do dolara.
W najbliższym roku kraj czekają podwyżki, których rezultatów ludzie nawet nie tyle się boją, co nie mogą ich sobie wyobrazić – wzrost VAT oraz opłat za usługi komunalne. O reformie emerytalnej nawet wspominać nie warto. W zamian obiecuje się podwyżki emerytur (a te, jak piszemy w notatce „Emeryci mają się najlepiej” i tak już są ponoć wysokie) i wejście Rosji do piątki największych gospodarek świata.
Wygląda na to, że rządowa propaganda powoli staje się bezradna i nie ma czym przekonywać ludzi do zaciskania pasa. W przypadku kryzysu ukraińskiego można było grać na strachu przed wojną. Teraz zaczyna przebąkiwać o konieczności poniesienia ofiar, ale w imię czego, tego chyba nawet sama nie wie.
Jak zauważył psycholog Lew Szczegłow „ludziom otwierają się oczy i większość z nich bardziej zaczyna wierzyć lodówce niż telewizorowi”.
Adam Bukowski
1 komentarz
Miroslaw
9 października 2018 o 16:10Chcieli Putina to mają. Jedynie to mi żal tych wszystkich potomków Polaków zsyłanych tam od wystu lat.