Władmirowi Władimirowiczowi znudziły się już najwyraźniej epitety jakimi obrzucają go uczestnicy nielicznych demonstracji. W końcu ile można słuchać o sobie kłamstw, że jest się tyranem?
Już niebawem, jeśli podczas mityngu krzyknie się: „Putin-złodziej” albo coś w tym stylu, zgodnie z nową ustawą można trafić za kratki od trzech do sześciu lat. Kiepska perspektywa, tym bardziej, że rosyjskie więzienia do komfortowych nie należą. Nie to co w Norwegii – patrz przypadek Andersa Breivika.
„Antydyfamacyjny” projekt to zasługa rosyjskich posłów, którzy cały swój intelektualny wysiłek wkładają w polepszenie – i tak już dobrego – wizerunku państwa, wymyślając coraz to nowe ustawy. Najnowszy rodzynek nazywa się projektem ustawy ”O obronie honoru i godności prezydenta Federacji Rosyjskiej”.
Aby dociec gdzie tkwią korzenie tego pomysłu nie trzeba długich badań. Poprzedniczkę „nowej” ustawy znajdziemy w ustawie o Ochronie Honoru i Godności Rządu ZSRR. Po zatwierdzeniu nowo-starej ustawy, za parę tygodni obywatelom Rosji z pewnością zostanie przedstawiona lista zakazanych słów, użycie których będzie skutkowało wyrokiem sądowym. Pierwotnie grupa inicjatywna proponowała karę grzywny od 50 tysięcy do miliona rubli, ale ostatecznie zdecydowano się na kryminał.
Adam Bukowski
1 komentarz
Kocur
30 kwietnia 2018 o 20:12Panie chroń cara, toż on najmądrzejszy i wszystko wi.