Tragedię przyniósł poranek 24 czerwca 1941 roku. Wcześnie rano, około godziny czwartej niemieccy okupanci zbudzili mieszkańców Lackiej Woli (obecnie Wołycia w rejonie mościskim, województwie lwowskim), wyprowadzając ich z domów w nieznanym nikomu celu. Wszystkich zgromadzono w centrum miejscowości przy figurze św. Jana Nepomucena, następnie pod lufami karabinów nakazano im położyć się na ziemi i oczekiwać na dalsze zarządzenia. Według relacji świadków, śmierć była prawie pewna, tym bardziej, że od zachodniej strony wsi wciąż dochodziły echa strzałów. Jak wspominają świadkowie, większość „żegnała się z tym światem”.
Po długim czasie oczekiwania w niepewności, od strony pobliskiego kościoła przyjechał na koniu jeździec, którego informacje zadecydowały o uwolnieniu zakładników. Okazało się, iż to miejscowy duszpasterz, ksiądz Zygmunt Dziedziak, znający język niemiecki, zawzięcie pertraktował z najeźdźcą, walcząc o życie swoich parafian. Według przekazów, rozdarł on swoją kapłańską sutannę, aby tym gestem zaświadczyć o prawdziwości wypowiadanych przez siebie słów.
Ale nie wszystkich udało się uratować i uniknąć tragedii, która przyniosła śmierć do wielu rodzin. Uradowani ocalonym życiem mieszkańcy Lackiej Woli wrócili do swoich domów, zaś tam zastała ich nieprzewidziana przez nikogo tragedia – niemieccy okupanci zastrzelili ponad 40 osób, które podczas wspomnianej łapanki zostały w swoich domostwach.
Strzały o świcie
Aby bardziej wniknąć w kontekst tej tragedii sprzed 75 lat, musimy przywołać te historyczne chwile rozpoczęcia przez Niemcy wojny ze Związkiem Radzieckim: 22 czerwca 1941 roku wieś Lacka Wola, jako przygraniczna miejscowość, znalazła się na pierwszej linii frontu.
Niemcy zaatakowali Sowietów i, jako że granica między nazistami a ZSRR znajdowała się kilkanaście kilometrów od Lackiej Woli, szybko opanowali przylegający do niej teren. Jako pozostałość po ich natarciu, pozostał spalony nieopodal kościoła św. Józefa niemiecki wóz pancerny. We wnętrzu pojazdu znajdowały się zwęglone zwłoki jego kierowcy. Z zeznań świadków wynika, iż w pierwszych dniach walk „25 czerwca 1941 roku oddziały niemieckie wkroczyły do Lackiej Woli i Trzcieńca.
Kilkunastoosobowe grupy żołnierzy w mundurach Wehrmachtu wchodziły do domów i bez żadnej przyczyny zabijały obecnych tam mężczyzn. Żołnierze strzelali również do mężczyzn przebywających na podwórzu.
Z wszystkich domów mieszkalnych wyprowadzono mieszkańców na plac we wsi, gdzie umieszczono karabiny maszynowe wycelowane w leżących ludzi. W pewnym momencie, wskutek wspomnianej już interwencji księdza Zygmunta Dziedziaka z parafii w Trzcieńcu, wszyscy zostali zwolnieni do domów”.
Świadkowie
Alojzy Żak (1900-1964), mieszkaniec Trzcieńca, jest autorem pamiętników w formie rękopisów „Życie codzienne we wsi Trzcieniec” znajdujących się we wrocławskim Ossolineum.
W 1958 roku Alojzy wyjechał do Kędzierzyna-Koźla, tam też napisał swoje wspomnienia. W jednym ze wspomnień zatytułowanych „Mord w Lackiej Woli” pisze tak: „Można powiedzieć, żeśmy (mieszkańcy sąsiedniej wsi Trzcieniec – przyp. autora) nie ucierpieli bardzo, prócz wrażeń i strachu.
Ale to był bardzo ciężki dzień. Pod wieczór zaczęły z Lackiej Woli dochodzić wiadomości, że tam „esesowcy” (członkowie SS, hitlerowskich partyjnych oddziałów szturmowych – przyp. autora) wystrzelali wielu ludzi. Niemcy znaleźli zabitego swego szturmowca i posądzili ludność cywilną o zastrzelenie go. W „Górze” (dzielnica Lackiej Woli – przyp. autora) zastrzelili 42 osoby, w tym jedną kobietę”. Natomiast w wywiadzie dla tygodnika katolickiego „Niedziela” w 2013 roku pod tytułem „Strzały padły wczesnym rankiem” świadek mordów Kazimierz Miciak wspomina, że „wczesna pora dawała oprawcom wystarczająco dużo czasu, żeby wybudzonych ze snu mieszkańców zabijać w ich własnych domach.
W Lackiej Woli i Trzcieńcu nie zabija no dzieci. Likwidowano mężczyzn. Mimo to trzy kobiety przypłaciły tę pacyfikację życiem. Marię Kuper zastrzelili. Błagała, żeby darować życie jej mężowi. Egzekucja w Lackiej Woli i Trzcieńcu trwała przez dwie godziny.
Śmierć była szybka, bo od kuli. Mordowano w domach, na podwórzu. Śpiący sąsiedzi nawet nie podejrzewali, że za chwilę i oni uzupełnią listę zabitych”. Według wspomnień Kazimierza Miciaka tego dnia w Lackiej Woli i Trzcieńcu zginęło 45 osób.
Najmłodsi: Stanisław Pudłowski, Tadeusz Wiącek, Jan i Władysław Rabiej mieli po 16 lat, a najstarszy, Jan Ziober – 88 lat. Stanisław Żurek, badacz zbrodni nacjonalistów ukraińskich na Polakach w Polsce południowo-wschodniej w latach 1939-1948 pisze, że „24 czerwca 1941 roku we wsi Trzcieniec żołnierze z batalionu „Nachtigall” zamordowali 10 Polaków. We wsi Lacka Wola ci sami oprawcy wchodzili kilkuosobowymi grupami do polskich domów i zabijali mężczyzn – zastrzelili 48 Polaków i 1 Żyda.
Wśród żywych świadków tragedii, którzy przekazali nam pamięć i treść wydarzeń, są „świadkowie milczący” w postaci drastycznych zdjęć podpisanych prawdopodobnie przez niemieckiego oficera. Te zdjęcia mają swój właściwy przekaz, ale również treść na rewersie fotografii sugeruje nam, jak autor tego autografu określa zamordowanych Polaków. Więc na jednym ze zdjęć pod datą „24.6.41” widnieje zapis „Aufgebrachte Heckenschützen in Lacka Wola” (tłum.: schwytani partyzanci w Lackiej Woli).
Opis innej fotokopii ofiary zbrodni określa już jako „Zivilisten” (tłum.: cywile). W całości wpis wygląda tak: „Beim Augriff auf Lacka Wola getötete Zivilisten” (tłum.: zabici cywile przy napadzie na Lacką Wolę). Kolejne zdjęcie z tej serii z zaznaczoną datą „25-26.6.41” daje do zrozumienia, że tragedia i jej opis wpisały się w chronologię więcej niż jednego dnia. Sama treść opisu kolejnego zdjęcia również dotyczy „rozstrzelanych partyzantów w Lackiej Woli – „Erschossene Heckenschützen in Lacka Wola”.
Nienormalne pogrzeby
Bestialsko rozstrzelani nie mogli mieć nawet normalnego pogrzebu, gdyż wskutek trwających działań wojennych grzebano ich prawie ukradkiem, by nie prowokować nowych ofiar. Pochowano ich pośpiesznie w ziemi na przydomowych podwórkach. Ekshumacja nastąpiła dopiero po tygodniu. „Widziałem zarówno zabitych sąsiadów, jak i to, jak później wyciągano ich ciała z ziemi. Czerwiec był wtedy bardzo upalny, więc zwłoki szybko się rozkładały” – relacjonował K. Miciak.
Jako że nie było zakładu pogrzebowego, każdy sam musiał się zatroszczyć o sporządzenie trumny. Zbijano je z takich desek, jakie kto posiadał. Pochówku dokonano na dwóch cmentarzach należących do parafii św. Józefa w Lackiej Woli i Trzcieńcu. „Z powodu zapachu, jaki szedł od zwłok, trumny nie wprowadzono do kościoła. Ksiądz pokropił je i odprawił modlitwę za spokój dusz na cmentarzu. Płacz i lament, jaki temu towarzyszył, był nie do opisania” – wspomina Genowefa Miciak.
Ile osób zabito?
Jak widać, liczba zamordowanych osób i dzień, w którym tego dokonano, według różnych świadków są niejednoznaczne. Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Rzeszowie w 2001 roku wszczęła śledztwo w sprawie zabójstwa przez żołnierzy niemieckich 44 polskich mieszkańców Lackiej Woli i Trzcieńca. Śledztwo wszczęto na podstawie kserokopii księgi parafialnej parafii w Trzcieńcu, w której odnotowano zgon w wyniku zabójstwa 44 mieszkańców Lackiej Woli i Trzcieńca w dniu 25 czerwca 1941 roku.
Na podstawie relacji żyjących świadków zostały spisane przez ks. dr. Jana Szczycha imiona i nazwiska również 44 zamordowanych osób i umieszczone na cmentarnym krzyżu w Lackiej Woli. Natomiast przesłuchani przez IPN świadkowie wskazują dodatkowo nazwiska 11 osób, które nie figurują w księdze parafialnej. Niektórzy świadkowie podają, iż w Lackiej Woli zginęło wówczas 48-60 osób. W toku wykonywanych czynności przesłuchano łącznie 44 świadków, w tym i ustalonych pokrzywdzonych, którzy przeżyli brutalną napaść.
Nie odnaleziono dokumentów archiwalnych dotyczących tej zbrodni. W sprawie ustalono kolejnych mieszkańców zamieszkałych w 1941 roku w Lackiej Woli, którzy zostaną przesłuchani. Oczekiwany jest wynik kwerendy w zasobach archiwalnych w Niemczech. Do chwili obecnej nie zdołano ustalić indywidualnych sprawców tej zbrodni. W tym miejscu należy jeszcze raz przywołać fakt mężnego zachowania się trzcienieckiego proboszcza ks. kanonika Dziedziaka. Jego kapłańska postawa do dziś dnia stanowi punkt odniesienia dla jego byłych parafian, czego dowodem jest tablica pamiątkowa ku jego czci, umieszczona przez nich w kościele w Trzcieńcu.
Pamiętamy o was
W 1999 roku na polskim cmentarzu w Lackiej Woli postawiono nowy cmentarny krzyż. Na pionowym ramieniu krzyża została umieszczona pamiątkowa tablica z 44 imionami i nazwiskami „tragicznie zamordowanych rodaków w dniu 25 czerwca 1941 roku”. Listę osób sporządzono na podstawie danych spisanych przez ks. dr. Jana Szczycha. Na lackowolskim cmentarzu spoczywa część osób bestialsko zamordowanych w tym tragicznym dniu.
Ksiądz Szczych na łamach tygodnika katolickiego „Niedziela” w 2001 roku w artykule pod tytułem „Tego zapomnieć się nie da” zabiegał o pamięć, modlitwę i dostrzegł postawę wiary trzcienieckich parafian. Pisał tak: „Nie wolno również pominąć milczeniem faktu, który w sposób wyjątkowy dowodzi głębi wiary trzcienieckich parafian. Otóż wskutek wspomnianej tragedii mieszkańców Lackiej Woli nikt z nich nie zwątpił w Boga, którego Opatrzność rządzi losami świata i poszczególnych ludzi, więcej, czerwcowe wydarzenia wojenne pokrzepiły ich wiarę w zmartwychwstanie i jeszcze bardziej przywiązały do pasterzy Kościoła Chrystusowego.
Wspominając historię, budujmy się szlachetną postawą naszych przodków, podziwiajmy ich żywą wiarę i mężne znoszenie życiowych trudności. Pokrzepieni zaś łaską Bożą, radośnie i po chrześcijańsku kroczmy drogami trzeciego tysiąclecia”.
Grota Najświętszej Maryi Panny Bolesnej
Po 68 latach nastąpił dzień upamiętnienia tragicznych wydarzeń. Przy kościele parafialnym św. Józefa w Trzcieńcu ksiądz Andrzej Draws zorganizował budowę groty Najświętszej Maryi Panny Bolesnej, gdzie umieszczono tablice upamiętniające mord parafian z Lackiej Woli i Trzcieńca. Poświęcenia groty dokonano 29 czerwca 2009 roku w święto św. Piotra i Pawła. Mszy świętej przewodniczył i okolicznościowe kazanie wygłosił ks. Stanisław Kolano, ówczesny ojciec duchowny w Wyższym Seminarium Duchownym we Lwowie-Brzuchowicach.
Ksiądz Andrzej Draws wyraził wdzięczność osobom, które przyczyniły się do budowy groty i upamiętnienia tych niezłomnych dziejów. „Pamiętamy i nie zapominamy o was” – właśnie taka inskrypcja rozpoczyna pełną listę 60 rozstrzelanych parafian czerwcowego poranka 1941 roku. 25 czerwca 2011 roku obchodzono 70. rocznicę czerwcowych wydarzeń z 1941 roku już przy zbudowanej grocie, która stała się „miejscem pamięci i modlitwy”. W tym dniu przy grocie zebrali się parafianie i rodacy z Polski, aby się wspólnie modlić. Na pamiątkę tej rocznicy umieszczono okolicznościową granitową tablicę z napisem: „W 70. rocznicę pamięci o rozstrzelanych mieszkańcach parafii Trzcieniec i Lacka Wola. Pamiętający w modlitwie rodacy”.
Godność osoby ludzkiej
Życie – to święta rzecz. Wszelkie życie pochodzi od Boga. Dlatego Bóg bierze życie człowieka w swoją szczególną opiekę i zabrania wszelkich mordów (Rz 9,5; Wj 20,13). Katechizm Kościoła Katolickiego uczy, że nikt, w żadnej sytuacji, nie może rościć sobie prawa do zadawania śmierci niewinnej istocie ludzkiej” (KKK 2258). Świętości życia broni piąte przykazanie Boże, które zakazuje podejmowania jakichkolwiek działań z intencją spowodowania śmierci osoby.
Akcentowanie godności osoby ludzkiej w życiu społecznym jest jedną z głównych cech chrześcijaństwa. W Katolickiej Nauce Społecznej człowiek nie jest istotą abstrakcyjną, lecz rzeczywistą, konkretną, historyczną. Więc człowiek, jako cel wszystkich dróg Kościoła, jest przedmiotem szczególnej jego troski. Po 75 latach od nieludzkiego rozstrzelania Polaków w Lackiej Woli i Trzcieńcu tą troską staje się nasza pamięć i modlitwa.
Modlitwa o życie wieczne dla pomordowanych, modlitwa o przebaczenie krzywdy, modlitwa za tych, którzy utracili bliskich, bądź sami doznali krzywdy. W tym kontekście staje się aktualne ewangeliczne pytanie św. Piotra: „Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy?” Odpowiedź Jezusa jest jednoznaczna: „Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy” (Mt 18,21-22). Świadomie przeżywający swoją wiarę chrześcijanin wie, że w przebaczeniu krzywdy znajdzie Boży pokój i ukojenie.
PS
Trzcieniec i Lacką Wolę dzieli od Mościsk zaledwie 6 km. Tyle samo jest do Medyki. Do Przemyśla jest 20 km, a do Lwowa 80 km. Przed II wojną światową Lacka Wola liczyła 550 gospodarstw, a Trzcieniec – 380. Obecnie w Lackiej Woli jest zaledwie 150 polskich rodzin. Parafialny kościół św. Józefa skupia mieszkańców Lackiej Woli i Trzcieńca.
ks. Andrzej Piekaniec, Kurier Galicyjski 2016, nr. 11 (255)
Fotografie pochodzą ze zbiorów autora
2 komentarzy
Joanna
28 kwietnia 2024 o 12:18W dniu dzisiejszym przeczytałam mojej teściowej Państwa artykuł. Kobieta wraca wspomnieniami do rozmów ze swoją mamą Anną Wiącek, ówczesną mieszkanką Lackiej Woli. Rodzina w tej wsi mieszkała do 1958 roku (mąż – Michał Wiącek, mama Michała – Agnieszka Wiącek i piątka dzieci – Józef, Kazimierz, Helena, Stanisława i Janina). Mama Helena wspomina, że słyszała o tej tragedii od rodziców. Jej mama wraz z dwójką dzieci i babcią były ustawione do rozstrzelanie. Michał w tym czasie był na wojnie. Dzięki zabiegiem księdza, zostali uratowani.
Grób Agnieszki Wiącej z domu Jurkiewicz jest na cmentarzu w Lackiej Woli. W 1958 r. rodzina przeprowadziła się do Bolkowa, a później do Kędzierzyna – Koźla.
Dodatkowo mama wspomina, że w czasie całej tej okupacji, wiele wojsk przemieszczało się tą drogą, i stacjonowało w ich wielkim ogrodzie.
Serdecznie pozdrawiam Redakcję.
Ola
26 lipca 2024 o 08:56Pani Joanno czy rodzina nadal mieszka w Kędzierzynie? Ja z Kędzierzyna pochodze, a Agnieszka Wiącek z domu Jurkiewicz to moja prababcia ze strony ojca ( o której niestety nic nie wiem).
Moim dziadkiem jest Piotr Wiącek, brat Michała Wiącka.Ja zna Pani jakieś historie to chętnie posłucham