W obozie przy granicy z Ukrainą wybuchły zamieszki.
Rosyjscy mobilizatorzy wywołali nowe zamieszki, żądając wypłaty wynagrodzeń, żywności i sprzętu.
Prawie 600-osobowy oddział zmobilizowany z Tiumenu od półtora miesiąca egzystuje w pobliżu granicy z Ukrainą w rosyjskim obwodzie briańskim – informuje Kanał 24.
Ukraińskie służby specjalne ujawniły, że 600 rosyjskich żołnierzy zaprotestowało. Zażądali oni powrotu do domu.
Impulsem do tego było przyznanie przez przedstawiciela rosyjskiego sztabu, że zmobilizowani mogą nie doczekać się pensji za listopad.
Oprócz braku zapłaty obiecanej osobiście przez Putina, zmobilizowani są niezadowoleni z braku racji żywnościowych, ciepłej odzieży i środków medycznych, a także z konieczności życia pod gołym niebem.
Aby stłumić zamieszki, rosyjscy oficerowie postanowili negocjować z trzema przedstawicielami zmobilizowanego batalionu. Dowódcy zagwarantowali „mobikom” wynagrodzenie, racje żywnościowe i „szybki powrót” do Tiumenia.
Oficerowie oszukali jednak zbuntowanych żołnierzy. Ukraiński wywiad dowiedział się, że między 10 a 15 grudnia „mobiki” miały zostać wysłane na rzeź w okolice Bachtmutu – przekazano ich pod dowództwo grupy Wagnera, które jak wiadomo, nie patyczkuje się w takich przypadkach. Za odmowę wykonania zadania – kulka w głowę.
oprac. ba
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!